myshka pisze:Zając jest taka jaka powinna być i tej wersji się trzymam
Trzymajmy się wersji: on

Inaczej robi się bałagan. Gramatyczny.
Tak więc dla uporządkowania: Zając teoretycznie jest rodzaju żeńskiego, ale pisząc o nim używamy rodzaju męskiego, choć tak naprawdę jest rodzaju nijakiego. Nie jest to takie skomplikowane, jak mogłoby się wydawać
carmella pisze:Zając jest wyjątkowo niefotogeniczny po prostu, a może tak udaje, bo jeszcze by się komuś spodobał i ten ktoś chciałby go ze Zdroju zabrać
Zając jest bardzo przyjemną kotą.
Tak... Zając zawsze robi dobre wrażenie na gościach. A na Piotrze, który wraz z Bożeną przyjechał po Beżunię, wrażenie zrobił wręcz piorunujące.
Najpierw przebadał go wzrokiem - podbiegł i zatopił w nim swe oczyska, przeszwając go na wskroś ("Aż mi wszystkie włosy dęba stanęły! - wyznał przejęty Piotr). A potem, uznawszy go za godnego, w jednej chwili zmienił się w śłodkiego malutkiego (i młodego) Źająćka. Usadowił się na kolanach Piotra i nie ruszył się z nich do końca wizyty. "Bierzemy jeszcze Zająca!" - wypalił pod wpływem silnych emocji Piotr. Na szczęście dla nich, Bożena odniosła się do tego pomysłu z mniejszym entuzjazmem, a ja nie nalegałam. Pożałowałam ludzi.
Wczoraj źle się poczułam i musiałam się na chwilę zdrzemnąć. Obudziłam się z uczuciem potwornego głodu, który po omacku zawiódł mnie prosto do kuchni.
Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam po zapaleniu światła, była oczywiście kłapiąca paszcza Zająca. Rozwierająca się i zamykająca w niemym krzyku głodowym: Je-e-e-e-eść! Je-e-e-e-eść! W przerwach między kłapaniem paszcza ta przybiera wyczekująco-skrzywdzoną i (z powodu wystającego kła) krzywą minę. Za każdym razem, przez cały pobyt w kuchni, gdy tylko zerknę na Zająca, widzę coś takiego:

na przemian z takim:
Wiecznie je i wiecznie głodny. Nie zawsze można to wytrzymać. W chwilach mniejszej odporności psychicznej, jak wczoraj, szybko gaszę światło i uciekam z kuchni. Głodna.
Oczekuję słów współczucia, a nie zachwytów nad Zajączkiem
---