Sapkowskie - "Tandaradei" jedno z opowiadań, które znam niemal na pamięć.. myślisz, że to sprowokowało Grubego?
A swoją drogą przyznam się, że Qua jest tak pocieszny, że omal nie umarłyśmy z mamą ze śmiechu. Tzn. mama świątecznie dekoruje dom więc wyjęła różne jajeczka, gałązki, kurki, kaczki, baranki i położyła to na ziemi. To jakoś dziwnie pobudziło nasze zwierzaki, Mała Di za wszelką cenę próbowała dopaść jakieś jajko, rozszarpała jedną gałązkę, biegała po całym domu z kurakiem w pysku, jak się siadało, a ona akurat czegoś nie gryzła to wpychała się na kolana i koniecznie buziaczki chciała dawać... to był jeden front imprezy drugi Qua pojawił się z pewnym opóźnieniem i sceneria na niego też wpłynęła niezwykle ożywczo i pobudzająco. Dopełnił pląsów Di polując na wszystko co tylko było do upolowania tzn. polowanie Qua wygląda tak, że on coś poruszy a później ucieka i się chowa... najgorsze było jak w polowaniu poruszyło się coś co powinno być nieruchome. Wtedy ucieczka kocia kończyła się poza pokojem mamy... tzn. bo Qua to straszne strachajło jest, ale ciii ja nic nie pisałam.

