Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 21, 2008 19:44

Sapkowskie - "Tandaradei" jedno z opowiadań, które znam niemal na pamięć.. myślisz, że to sprowokowało Grubego?


A swoją drogą przyznam się, że Qua jest tak pocieszny, że omal nie umarłyśmy z mamą ze śmiechu. Tzn. mama świątecznie dekoruje dom więc wyjęła różne jajeczka, gałązki, kurki, kaczki, baranki i położyła to na ziemi. To jakoś dziwnie pobudziło nasze zwierzaki, Mała Di za wszelką cenę próbowała dopaść jakieś jajko, rozszarpała jedną gałązkę, biegała po całym domu z kurakiem w pysku, jak się siadało, a ona akurat czegoś nie gryzła to wpychała się na kolana i koniecznie buziaczki chciała dawać... to był jeden front imprezy drugi Qua pojawił się z pewnym opóźnieniem i sceneria na niego też wpłynęła niezwykle ożywczo i pobudzająco. Dopełnił pląsów Di polując na wszystko co tylko było do upolowania tzn. polowanie Qua wygląda tak, że on coś poruszy a później ucieka i się chowa... najgorsze było jak w polowaniu poruszyło się coś co powinno być nieruchome. Wtedy ucieczka kocia kończyła się poza pokojem mamy... tzn. bo Qua to straszne strachajło jest, ale ciii ja nic nie pisałam.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 22, 2008 10:10

Witajcie! Z okazji świąt chcieliśmy życzyć wszystkim dużo radości, cudownych, odprężających chwil w rodzinnej atmosferze, czy chociażby spokojnej i życia złożonego z wielu opowieści, które dobre czy złe niech zawsze się kończą happy endem

życzą
Zu, Qua, Mała Di i Pampalunica.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 22, 2008 12:36

Chwila przerwa w porządkowaniu, u nas dzisiaj bardzo świątecznie. Qua śpi, suki się snują pod nogami, a my biegamy odkurzając, ścierając kurze, gotując... zaraz malowanie jajek :lol:

Ranek też był świąteczny, kociątko kochane obudziło mnie o 7.30 :twisted: bo jak ja mogę drzwi od pokoju zamykać? W tym czasie jak go wypuszczałam przyszła Mała Di stwierdzając, że to czas na poranne buziaki. No to wstałam, więcej czasu na sprzątanie. Teraz pracuję nad tym by Qua polubił mamę, bo on ją lubi... patrząc na nią ewidentnie myśli o surowym mięsie. A mama jest no jaka jest, koty wpływają na nią, że je ściska, tarmosi przez co wszystkie od niej uciekają. Więc wczoraj odbyłam z nią poważną rozmowę przekonałam ją do zmiany zachowań, Qua przekonałam do tego, żeby był troszkę milszy i nie uciekał od razu jak go na mamy kolanach położę. Kota poleżał na jej kolanach, mama miała minkę małego dziecka, które dostało super prezent :roll: a dzisiaj rano nawet podszedł do niej i zaczął na nią miauczeć zmuszając, żeby go pogładziła...

I jeszcze jedna rzecz, taki dobry omen jak mniemam. Jak kupowałam dla Qua Echinacee kupiłam też bazie, które postawiłam sobie w pokoju w kuflu z wodą. Bazie teraz dostały zielonych gałązek i wszystkie mają piękne korzenie. Niedługo będę je przesadzać, czy raczej zasadzać. Liczę, że to taka metafora jeśli chodzi o zdrowie Qua, że one tak pięknie rozkwitły to i on tak rozkwitnie.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 22, 2008 14:45

Kochana Malati!

My z okazji Świąt (oraz takiej ogólnej refleksji patrząc na Qua, Ernesta oraz siebie i mojego TŻa przez ostatni caluchny tydzień) życzymy Ci w ten nadchodzący czas przede wszystkim ZDROWIA :) Bo jak ono jest, to można góry przenosić, realizować marzenia, poznawać nowych ludzi i być otoczonym wianuszkiem starych, sprawdzonych przyjaciół, być otwartym na miłość i ogólnie - patrzeć przez różowe okulary 8)
Tak więc, kochana - zdrowia i tego co za nim idzie dla Ciebie, Twojej Mamy, Mikołaja, Quaziego, Małej Di i Pampy (nie jestem przekonana, czy wybrałam odpowiednią kolejność adresatów :wink: )


Tufcio, TŻ i Ernest

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Sob mar 22, 2008 18:17

Zdrowia!!!!!!!!! i

wesołych jajek, zdrowia, pełnych mich, zdrowia, wysypiania się z kotem :wink: , zdrowia, i wszystkiego naj i jeszcze zdrowia

życzą Duzi Kotołaków z Kotołakami :wink:


A tufcio chyba złą kolejność przedstawiła, bo na początku to chyba Qua powinien być :roll: :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Sob mar 22, 2008 21:56

Dziękujemy za życzenia!!! :* :* :*

Wam też jeszcze raz dużo, dużo zdrówka życzymy.

Ja aż się boję, Qua jest w takiej formie, że ho ho tzn. jeszcze go boli mordka trochę ale widać, że zdrowieje. Nawet tż mamy się dzisiaj zachwycał zdrówkiem malucha. Rano jak się obudziłam spojrzałam na rozanielonego kota i taka absurdalna myśl mnie naszła, że będę musiała mu zrobić zastrzyk i o której najlepiej, żeby mu nie psuć humoru. To chyba dlatego, że wczoraj wyrzuciłam całą masę strzykawek i zużytych igieł z pokoju, gorzej niż w pokoju jakiegoś ćpuna... tu strzykawka do tego, tu zużyta po tym, tu strzykawka do interferonu, jakaś ukryta strzykawka po lakcidzie... koszmar.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 23, 2008 9:50

Malati pisze:Dziękujemy za życzenia!!! :* :* :*

Wam też jeszcze raz dużo, dużo zdrówka życzymy.

Ja aż się boję, Qua jest w takiej formie, że ho ho tzn. jeszcze go boli mordka trochę ale widać, że zdrowieje. Nawet tż mamy się dzisiaj zachwycał zdrówkiem malucha. Rano jak się obudziłam spojrzałam na rozanielonego kota i taka absurdalna myśl mnie naszła, że będę musiała mu zrobić zastrzyk i o której najlepiej, żeby mu nie psuć humoru. To chyba dlatego, że wczoraj wyrzuciłam całą masę strzykawek i zużytych igieł z pokoju, gorzej niż w pokoju jakiegoś ćpuna... tu strzykawka do tego, tu zużyta po tym, tu strzykawka do interferonu, jakaś ukryta strzykawka po lakcidzie... koszmar.


Malati ksywa Strzykawa :twisted:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie mar 23, 2008 10:24

MarciaMuuu pisze:Malati ksywa Strzykawa :twisted:


hihi wszystkie dzieci by się mnie bały! To całkiem niezła ksywka by była. Swoją drogą już zapomniałam co to znaczy zdrowy kot w czasie przygotować do świąt... nawet jeśli ten kot jest całkiem niemobilnym (nieskaczącym kotem). Quazura był dzisiaj wszędzie :1luvu: :1luvu: łaził, gadał, doglądał. Teraz zmęczony sobie śpi.. no takim doglądaniem to przecież można się całkiem mocno zmęczyć i chociaż potraw świątecznych nie lubi (pasztet jest obrzydliwy, a każda inna rzecz jeszcze gorsza, bo my jakieś dziwaki jesteśmy i nie jemy surowe mięsa :evil: ) to jako pierwszy przed stołem usiadł modły do niego składając.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 23, 2008 15:23

Malati pisze:
MarciaMuuu pisze:Malati ksywa Strzykawa :twisted:


hihi wszystkie dzieci by się mnie bały! To całkiem niezła ksywka by była. Swoją drogą już zapomniałam co to znaczy zdrowy kot w czasie przygotować do świąt... nawet jeśli ten kot jest całkiem niemobilnym (nieskaczącym kotem). Quazura był dzisiaj wszędzie :1luvu: :1luvu: łaził, gadał, doglądał. Teraz zmęczony sobie śpi.. no takim doglądaniem to przecież można się całkiem mocno zmęczyć i chociaż potraw świątecznych nie lubi (pasztet jest obrzydliwy, a każda inna rzecz jeszcze gorsza, bo my jakieś dziwaki jesteśmy i nie jemy surowe mięsa :evil: ) to jako pierwszy przed stołem usiadł modły do niego składając.


No niektórzy to się modlą przed jedzeniem :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 24, 2008 0:55

MarciaMuuu pisze:
No niektórzy to się modlą przed jedzeniem :lol:


No tak, a nie to co ja bezbożnica :oops:

Qua dzisiaj chciał upolować psiego gościa. Bo ciocia z wujkiem przyjechali do nas na świąteczny obiad ze swoją sunią, którą niedawno wzięli ze schroniska na Paluchu (śliczne maleństwo 5 kilo wagi, ale jest dość wysoka, z chorym serduszkiem, krzywą szczęką i 8 latami na karku i wielkim serduszkiem do wszystkich zwierzaków, w schronisku w kociarni przebywałą). Jak przyszła do mojego pokoju Qua ją w pierwszej chwili zignorował (bo spał pod kocykiem, gdzie został niecnie obnażony... moja rodzina nie wierzy, że on sam pod kocyk wchodzi i że ja w tym nie biorę udziału!), a później jak wyszedł a ona zajęła jego kryjówkę to zaczął za nią się skradać... może był głodny. Całe szczęście mordercze instynkty po groźbie kolejnego buziaka ode mnie odeszły w niepamięć.

I Qua ma dziwne zboczenie.. jak akurat nie jest śpiący i ktoś pójdzie do toalety (ten ktoś to jest w 90% ja i w 50% mama, Miki z podobnym wynikiem procentowym się plasuje tutaj) to on koniecznie musi też się tam z tą osobą znaleźć. Teraz, natychmiast, już... to jest trochę krępujące, zwłaszcza jak się nie domknie drzwi (co jest dość częste np. w moim przypadku, bo one dość specyficznie chodzą) i pewna biała łapka, a za nią biała mordka i reszta bezowego ciałka z wielce radosnym pomrukiem wpada do środka i zostaje :roll:

A w ogóle dzisiaj odkryłam na ile choroba Quazka mobilizowała mnie do trzymania się w miarę prosto, ech wyzewnętrznię się. W zeszłym roku zmarła moja babcia, no i dziadek po 51 latach małżeństwa został sam. Dzisiaj pojechałam do niego już po śniadaniu, w zasadzie nawet po obiedzie i tak sobie siedzieliśmy ja, i dziadek, a w zasadzie ja siedziałam, a dziadek leżał. Rozmawialiśmy o siatkówce, polityce, formule 1, trybunale konstytucyjnym, ludobójstwie, wielkim głowie, słowem sto tematów wśród nich temat zdrowia. W zasadzie dziadek czeka na śmierć, on umrzeć chce ale też jednocześnie nie chce. Niestety do dzieciństwa powrotu nie ma. No i tak po powrocie do domu uświadomiłam sobie skąd to samopoczucie ale też wiele innych.. bo generalnie chyba mam depresje, nawet drobne rzeczy ostatnio mnie przerastają, czasami mam problem żeby wyjść z domu, stałam się niemiła i opryskliwa. Sam siebie nie poznaję, znajomych z problemami jak nigdy teraz staram się unikać, bo też wiem, że na ich pomoc niestety nie mogę liczyć. Tzn. najczęściej zaczynają opowiadać o sobie, ale o sobie można opowiadać na wiele sposobów. Jednym z nich jest a ja zrobiłem to i to i wiesz, w zasadzie to mam takie problemy... i tak wśród tego wszystkiego uświadomiłam sobie jedną rzecz, że wśród tych wszystkich jakichś dołujących myśli jest taka jedna, że ludzie strasznie łatwo mówią kocham Cię, boję się, że któregoś dnia jak ktoś mi powie, że mnie kocha po miesiącu czy dwóch znajomości to uznam, że tak właśnie jest... i wtedy naprawdę będzie bolało jak się rozstaniemy. Całe szczęście (albo właśnie nieszczęście) na razie spotykam takich facetów, że nie umiem się tak w pełni zaangażować, ale ja w tym całym śmietnikowym życiu chcę być z mężczyzną, który nawet w złych chwilach będzie umiał być ze mną, a nie przy najmniejszej błahostce czy kobiecie o dłuższych nogach zostawiał, odkochując się w trzy sekundy. Teraz taka umiejętność w wielu osobach zanikła... czasami wystarczy chwila czy dwie zwątpienia i się dzieje... Ale tak też jest w innych dziedzinach życia, chociażby leczeniu zwierzaków. Czasami bardzo łatwo jest się poddać, podjąć trudną decyzję o uśpieniu, albo nieleczeniu bo się nic nie da zrobić, a zwierzak jest odporny na leki. Wybaczcie za to pewnie niedługo skasuje te słowa ale musiałam je gdzieś wylać. Ja chyba za dużo podjęłam takich decyzji, że rezygnuję... dryfuję sobie gdzieś tam i tylko uważam, żeby na skały nie wpłynąć i się nie uderzyć.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 24, 2008 12:40

I Qua ma dziwne zboczenie.. jak akurat nie jest śpiący i ktoś pójdzie do toalety (ten ktoś to jest w 90% ja i w 50% mama, Miki z podobnym wynikiem procentowym się plasuje tutaj)


90% + 50% + 50% = 190% :? :?:
:lol:

A może by tak wejście dla kota w drzwiczkach od WC zamontować?
Poza tym bez przesady z tym krępowaniem, ja przez dwa lata nie miałam drzwi do łazienki. To uczy człowieka pokory :wink: .


Co do słów do skasowania - ja myślę, że przychodzi taki okres w życiu każdego człowieka, że niestety trzeba juz za dużo sie nad sobą i swoim życiem zastanawiać, co jest bardzo dołujące (zwie się dorosłość). Ja na razie staram się blokować mysli tego typu, bo zawsze prowadza mnie one do wniosku, że życie jest bez sensu. No i staram się skupić na małych zadaniach typu iść do pracy, zdać egzamin, wyleczyć kota. Problem znalezienia kogoś u mnie odpada, bo owszem mam męża, ale mamy dużo problemów ze sobą ostatnio... Nie ukrywajmy, życie różowe nie jest, ale promyczki światła są - np. rozanielony wyraz pysia Qua :love:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 24, 2008 13:28

No Qua taki wielowymiarowy jest, a poważnie to chodziło jakie jest prawdopodobieństwo, że wchodząc do toalety będzie się miało krzykuna pod drzwiami. Drzwiczek nie chcę, lubię intymność w toalecie, a wraz z zamontowaniem drzwiczek to wiem, że oprócz Grubego to dziewczynki też by zaglądały. Poza tym trzeba pomyśleć też o gościach. I dwa lata bez drzwi w toalecie :strach:

I w nocy wyszło jaka ja naiwna jestem! Szczyty naiwności osiągnęłam i jeszcze wzbijam się w jej chmury. Takie naiwnościowe niebo...idę spać, Qua leży sobie na samym boku łóżka. Szok ale jaki miły. Mogę się ułożyć i pospać sobie jak chce rozwalona. No to układam się rozkoszując już niemal zapomnianą swobodą, przysypiam kiedy nagle kochane kizi mizi z wściekłym okrzykiem na ustach zaatakowało przeraźliwego potwora podkołdrowego... i tak było wraz z każdym moim poruszeniem...

A dzisiaj w czasie śniadania, w zasadzie już pod koniec w drzwiach pokoju stanęła Małą Beza i przeraźliwie zaczęła miaukolić, że w ogóle wszystko źle i do bani, i jest taki biedny i samotny. Na namolne namawianie żeby posiedziała z nami reagowała olbrzymią niechęcią, zresztą namawianie było już wcześniej. Wreszcie wstałam i idę do Bezy, a Beza hyc i ucieka do mojego pokoju, w którym to dzikie biegi zaczęła urządzać :roll:
Tylko się troszkę, troszenieńkę martwię, bo Beza bardzo dużo pije. Taką miskę wody dla kota (niedużą) potrafi wypić na raz, a dodatkowo znowu stan zapalny w mordce jest silniejszy. Obserwuję.

Te promyczki światła to najczęściej mina Qua na zasadzie "a daj Ty mi babo święty spokój" ew. nie rozanielona a rozkokoszona "zaraz Cię upoluję. Ja wiem, że takie drobne rzeczy trzeba robić ale ostatnio nawet one mnie przerastają i też starałam się je blokować ale jakoś nie mogę. Bo w sumie mam dość duże problemy zdrowotne i to też jakoś tak blokuje moje życie, a teraz jeszcze te przemyślenia związkowe. Ech Marcia to tak chyba jest, że życie nie jest jak na amerykańskich filmach, że miłość wymaga czasami poświęceń pełnej akceptacji, co łatwe nie jest, ale takie piękne. Tylko ja się boję, że właśnie no u mnie to nie spotkam tego jednego jedynego i będę z kimś kto mi całkiem psychikę przeorze... ech to trudno wytłumaczyć tzn. łatwo ale musiałabym dużo pisać.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 24, 2008 23:17

Mieszkam z Quazimodo i go karmię, nie zawaham się tego użyć!

Poza tym wszyscy zdrowi... Qua jest w nastroju męcz mnie, dręcz mnie, goń mnie, no chodź na łóżko pokażę Ci jak się fajnie biega po oparciu w miejscu gdzie się opierasz plecami, super! No chodź rzesz wreszcie, no ja tutaj czekam. Tutaj, chodź!

A poza tymi drobnymi wypadkami i tym, że dziewczyna Mikołaja nie mogła wejść do toalety tzn. wejść mogła ale zamknięcie drzwi kończyło się małym cerberem pod nimi i jego okrzykami. Biedna chyba na początku trochę się przejmowała, bo nie zdążyłam jej uprzedzić, że kot to robi. W ogóle teraz to niezły zestaw mamy jak ktoś przychodzi "cześć, miło że jesteś! Bardzo się cieszę! Kawy, herbaty, usiądziesz? Wiesz uważaj tylko, żeby któreś ze zwierzaków Cię nie ubrudziło. Nie, nie ja wiem, że Pampa przychodzi i się przytula ale nie gładź jej, bo ona była bita w dzieciństwie i może capnąć zębami, nie ugryzie Cię ale będzie straszyć. Mała Di jest namolna ale nic Ci nie zrobi, tylko jeżykiem może zamęczyć i.... acha no wiesz jak będziesz iść do toalety to nie przejmuj się, że Quazimodo będzie krzyczeć Ci pod drzwiami.. wiesz on ma takie hobby, to całkiem normalne i nie oznacza, że już musi iść do kuwety... nie, nie martw się na pewno nic mu się nie chce"... coś czuję, że ilość gości w moim domu pewnie drastycznie się zmniejszy. No ale nie o tym miało być. Miałam pochwalić świetnie wychowanego kota.

Jak tylko ktoś dzisiaj przychodził do nas w gości kot wybiegał i pierwszy witał gościa życzeniami. Mój tata to aż szok przeżył jak nagle z mojego pokoju wybiegła mała beza (w zasadzie to grubas przeraźliwy) i podbiegł do niego z życzeniami na ustach by zaraz zacząć się ocierać. Tata był wielce zadowolony, kot też bo został wygładzony i zostawił masę białej sierści na czarnych ubraniach taty.
Poza tym dzisiaj śmingus dyngus, jako iż nie wyszłam z domu nie miał mnie kto oblać, za to Quazukra kochany pamiętając o święcie oblał mnie wodą z mordelki. Wodą, którą przed chwileczką wypił. Czeka mnie pomyślny rok, zostanę młodą starą panną.


A poza tym czym czeszecie swoje koty? Ja mam duży problem z Qua, on ma bardzo trudną do czesania sierść i większość rzeczy niestety się nie sprawdza. Próbowaliśmy grzebieni, takich bardzo drobnych i nie drobnych, szczotek z drutem (tak delikatnie bo to psia szczotka, z takimi gęstymi włosami), szczotek z włosia. Nic nie skutkuje - Qua ma bardzo śliskie włosy do tego stosunkowo miękkie i proste... macie jakiś pomysł może?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 25, 2008 7:50

Malati pisze:Mieszkam z Quazimodo i go karmię, nie zawaham się tego użyć!

Poza tym wszyscy zdrowi... Qua jest w nastroju męcz mnie, dręcz mnie, goń mnie, no chodź na łóżko pokażę Ci jak się fajnie biega po oparciu w miejscu gdzie się opierasz plecami, super! No chodź rzesz wreszcie, no ja tutaj czekam. Tutaj, chodź!

A poza tymi drobnymi wypadkami i tym, że dziewczyna Mikołaja nie mogła wejść do toalety tzn. wejść mogła ale zamknięcie drzwi kończyło się małym cerberem pod nimi i jego okrzykami. Biedna chyba na początku trochę się przejmowała, bo nie zdążyłam jej uprzedzić, że kot to robi. W ogóle teraz to niezły zestaw mamy jak ktoś przychodzi "cześć, miło że jesteś! Bardzo się cieszę! Kawy, herbaty, usiądziesz? Wiesz uważaj tylko, żeby któreś ze zwierzaków Cię nie ubrudziło. Nie, nie ja wiem, że Pampa przychodzi i się przytula ale nie gładź jej, bo ona była bita w dzieciństwie i może capnąć zębami, nie ugryzie Cię ale będzie straszyć. Mała Di jest namolna ale nic Ci nie zrobi, tylko jeżykiem może zamęczyć i.... acha no wiesz jak będziesz iść do toalety to nie przejmuj się, że Quazimodo będzie krzyczeć Ci pod drzwiami.. wiesz on ma takie hobby, to całkiem normalne i nie oznacza, że już musi iść do kuwety... nie, nie martw się na pewno nic mu się nie chce"... coś czuję, że ilość gości w moim domu pewnie drastycznie się zmniejszy. No ale nie o tym miało być. Miałam pochwalić świetnie wychowanego kota.



:ryk: :1luvu: :ryk:


Co do czesania. :arrow: Z mIjagi mam podobny problem i w sumie wychodzi mi, że najwięcej sierści wyłazi z niej rzy głaskaniu 8O . No sama juz nie wiem, może mam taką szorstką rękę :lol: .

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto mar 25, 2008 10:16

MarciaMuuu pisze:

Co do czesania. :arrow: Z mIjagi mam podobny problem i w sumie wychodzi mi, że najwięcej sierści wyłazi z niej rzy głaskaniu 8O . No sama juz nie wiem, może mam taką szorstką rękę :lol: .


Przy głaskaniu u nas też dużo włosów wychodzi... ale najwięcej to przy przytulaniu Grubego... wtedy to normalnie całe zestawy kłaków z niego wychodzą.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości