Kary fizyczne?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 26, 2006 19:07

Najlepszy sposob na gryzienie przez kota u mnie w domu, to cytrynowy balsam do rak :) kota nienawidzi tego zapachu i nie zblizy sie do usmarowanych tak raczek. Innym odstraszaczem jest pasta odklaczajaca gimpeta no ale to sie do smarowania rak nie nadaje bo lepkie toto i w ogole :)

Na wybryki dziala czasem psikniecie woda lub dmuchniecie w nosa ale nie zawsze, moje "nie wolno" nie dziala, dziala natomiast "nie wolno" mojego taty, bo w jego wykonaniu jest BARDZO glosne :)
Obrazek

Ljos

 
Posty: 147
Od: Sob wrz 23, 2006 21:49
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 26, 2006 19:38

DGrażyna -w pelni zgadzam sie z Toba :D
Moje koty nigdy nie sa karane za szkody fizyczne jakie wyrzadzaja w domu:wypruty do "wnetrznosci"fotel,podrapane krzesla,stluczone szklanki itp.Nie mam tendencji do gromadzenia przedmiotow:bibelotow,"pamiatek z..." i innych dupereli,bedacych,wg mnie,watpliwa ozdoba domu-tak wiec koty nie bardzo maja co tluc.Pamietam jednak sytuacje,kiedy to bliska bylam przetrzepania mojej Twister jej "4 liter".Pojechalismy z TŻ-em na zakupy do galerii handlowej.Po calym dniu chodzenia,przymierzania itp.nie mielismy juz ochoty na nocne harce Twisi po calym domu.Chcielismy sie wyspac i odpoczac.Zamknelismy ja w salonie z dostepem do kuchni(jedzonko)i lazienki(kuweta).Nieopatrznie zostawilismy wszystkie nowozakupione ubrania w salonie.Twisia spedzila noc bardzo pracowicie:pogryzla,przegryzla,rozgryzla,podarla pazurami 3 pary spodni TZ-a,2 moje bluzki i spodnice.Wszystko z metkami,nowiutkie!Nie uderzylam jej,ale przez 2 dni nasze relacje byly "sluzbowe"-jedzenie ,picie i juz.Dzis wystarczy ze glosno powiem,grozac przy tym palcem:nie wolno!.Czasem zamykam sie z Pixelkiem w pokoju ,gdy zbyt agresywnie zachowuje sie wobec swojej siostry Brombusi.Jestem przeciwna karaniu zwierzat i dzieci.Wyznaje prosta zasade:Nie bij!Wytlumacz!
Na wszelki wypadek ubrania chowam w szafie :wink:
Stop przemocy!
Obrazek

joanjoan

 
Posty: 262
Od: Sob maja 13, 2006 18:23

Post » Śro sty 31, 2007 9:23

Ja mojego kocurka traktuję spryskiwaczem, gdy go widzi od razu wie że robi coś czego nie powinien :)

Alea

 
Posty: 5
Od: Śro sty 31, 2007 9:17
Lokalizacja: Tczew

Post » Sob cze 09, 2007 15:06

ja nauczylam kota ze jak splyszy syczenie,przestan to ma ostatnia szanse a potem jest ciiiiiiiiiiiivvvvvvvvviiiiiiiic!!!!!!!!!!!!!!
i sie uspokaja

na 5minut ale zawsze cos
raz w niego rzucilam kapciem ale i tak nie trafilam

jak byl maly to pani od ktorej go bralam mowila zeby pryskac go woda

niestety czesto konczylo sie to na tym ze kot byl caly mokry a i tak robil co chhcial:D

DevaDestroy

 
Posty: 367
Od: Wto wrz 26, 2006 13:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 24, 2008 21:06

Ja jestem wlascicielka 5-miesiecznego kociaka od jakieś 4 miesiecy. To moj pierwszy kociak. Ma charakterek i niestety od kilku dni jest nie do zniesienia. Obrazil sie, bo wyjechalam na 3 dni :)
Mam z nim wlasciwie dwa problemy.. 1 przychodzi i sie lasi, a za chwile rzuca sie na reke z taka nienawiscia, ze chyba gdyby mogl to by mi ja odgryzl. Do tej pory dostawal klapsa albo lapalam go za kark i zrzucalam z lozka, ale jakos nie moge go oduczyc tego zupelnie. 2 to kot robic kupe w polowie na kuwecie, w polowie za, czasem zupelnie obok.. nie wiem, kupilam wieksza kuwete i dalej to samo. Jestem caly dzien w pracy i slyszalam, ze to moze byc jego sposob na zwrocenie uwagi, ale moze jest jakis sposob zeby przestal ??

Mileczka83

 
Posty: 8
Od: Nie paź 14, 2007 19:15
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sty 24, 2008 22:59

Mileczka, dziecko masz w domu, więc czego oczekujesz? Jeśli kotek za mocno cię gryzie, to zacznij piszczeć, tak jak to robią kocięta, gdy sygnalizują, że zabawa za daleko sie posunęła. Przecież on nie rozumie, że cię boli, bo niby jaki sygnałmu dajesz? Klaps? Przecież to jest dla niego niezrozumiałe. Masz go odkąd skończył miesiąc - jak miał się zsocjalizować i nauczyć kociego języka, skoro nie miał kontaktu z kotami?

Dla mnie bicie zwierząt jest niedopuszczalne. Wiem, że trudno jest czasem wytrzymac np. z szarpiącym się na smyczy psem, albo gryzącym kotem. Ale uderzyć? Nie.
Chciałabym zwrócić uwagę na jedno - zwierzęta, szczególnie koty, są od nas znacznie mniejsze i delikatniejsze. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy "lekki klaps" kot naprawdę odczuwa jako lekki. Chodzi o proporcje i użytą siłę. Niechcący można zrobić krzywdę.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt sty 25, 2008 8:25

Nie wyobrażam sobie uderzyć kota, zrzucić go, szarpnąć - absolutnie. Po prostu przekracza to granice mego pojmowania. I nawet nie chodzi o ból, bo on sam sobie sprawia często jeszcze większy, ale o UTRATĘ ZAUFANIA. Każę go za dwie rzeczy: usiłowanie wdrapywania się po firance i zwalanie kwiatów, oraz za gryzienie. W przypadku pierwszym - używam psikacza (ale odkąd kot kąpie się z moim mężem, metoda robi się coraz mniej skuteczna), w drugiej sytuacji - ssssyczę. W przypadku użycia psikacza - pryskam z daleka, tak aby kot poczuł dyskomfort, aby psota kojarzyła się z czymś bardzo nieprzyjemnym, ale jednocześnie, ABY NIE WIEDZIAŁ, ŻE KARA POCHODZI ODE MNIE. Kot ma mi ufać w stu procentach. Ma kojarzyć psotę z nieprzyjemnym efektem, ale nie może wiedzieć, że "krzywda" pochodzi ode mnie. Wyjątek to syczenie - musi wiedzieć, że ugryzł MNIE za mocno.
Aniada
 

Post » Nie lut 10, 2008 1:33

Ja niestety mam nerwowe dni i czasem opętańczo się wydzieram :oops: kiedy Świder jest w bardzo zabawowym nastroju a ja próbuję spać o 3 nad ranem a prośby i groźby nie działają... albo zaczynam od wycia a potem namawiam do zaprzestania zabaw 'Śwideeer do jasnej ciasnej przestań turlać ten koralik po panelach i idź spać bo jak nie to odgryzę ci głowę i nasikam do środka'. Na gryzienie wystarczy posyczeć, pogrozić palcem i powiedzieć że pani się nie gryzie. Spryskiwacz działa, warczenie, a lekkie gryzienie w ucho niestety tylko go rozjusza. Odkąd po domu hasają mi dwa walczące koty i słyszę rozpaczliwy świderski pisk nie raz mój zgrabny i leciutki skórzany góralski kapeć bojowy śmigał w kierunku kociego kłębowiska bo żadne klaskanie i wołanie nie pomaga... tylko hałas kapcia gdzieś w kocim pobliżu, bo w pobliże staram się celować ;) daje radę je rozdzielić. Na szczęście nie kotłują się często...
www.mintandlavender.pl

lawenda99

 
Posty: 3016
Od: Nie lip 22, 2007 16:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 23, 2008 0:45

Przeczytałam cały wątek i doszłam do jednego wniosku: JESTESMY BEZRADNI WOBEC NASZYCH KOTKÓW SŁODZIAKÓW :lol:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie mar 23, 2008 13:52

Może jakąś grupę wsparcia założymy?? Jesteśmy "rodzicami", którzy wplątali się w pętlę bezstresowego wychowania... Odczułam to wyraźnie dziś. Poranek wielkanocny, a ja chora. Nie mogę zwlec się z łóżka. Kaszel, gardło, katar, "niemoc" totalna... Sniadania nie ma... Mąż podjada czekoladowe zajączki, i deklaruje, że jak będzie głodny, to sobie żura świątecznego odgrzeje i jaj nagotuje. Ja umieram, ale resztkami świadomości myślę sobie, że przynajmniej mam posprzątane... Jak dobrze: czyściutko, spokojnie, grzeszę - ale trudno, dzieci nie ma, cisza, mąż wyrozumiały... Dobra, pozostały dzieci kocie. Jeść trzeba dać, zatkać dwa rozdarte i marudzące pychole. Wstaję... Myślę o gorącej herbacie w ciepłej kuchni, soku malinowym, miodzie... Potykam się o rozbebeszoną paproć... Wdeptuję w grudy ziemi... Potem wkraczam na... plażę... W moim własnym przedpokoju mam plażę z góóóry drobniutkiego żwirku wdeptanego pieczołowicie w dywan... (A odkurzacza przecież nie włączę, bo trafię do piekła bez przystanku). Obrus, mój piękny, świąteczny bieżnik, był siedzibą, w której ukrywał się obrusowy potwór. Potwór został zlikwidowany, jego siedziba zniszczona, nigdy żaden potwór zagrażający Dużym już tu nie zamieszka... Obrus został zrównany z ziemią...
To tyle. Gdy stoję w skrajnej rozpaczy na środku mieszkania, w atmosferze nijak nieprzypominającej świątecznej, wyłaniają się... Włochaty pulpet (jak twierdzi EwKo) oraz wyczesany, grzeczny Cześ. Miaukom powitalnym i buziaczkom nie ma końca. Och, wiesz, tak tęskniliśmy...
Aniada
 

Post » Nie mar 23, 2008 14:01

Aniada, przepraszam ale :lol: :lol: :lol: :lol: no współczuje 8)
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie mar 23, 2008 14:13

lawenda99 pisze:'Śwideeer do jasnej ciasnej przestań turlać ten koralik po panelach i idź spać bo jak nie to odgryzę ci głowę i nasikam do środka'.

Oooo, to sie nadaje do wątku ... ekhm! ;) tekst do kota. :)

Aniadzie też bardzo współczuję ;) :)
Jakbym Rudego widziała w przelocie ... :D
Obrazek

Marcellina

 
Posty: 2344
Od: Nie sie 05, 2007 12:29

Post » Nie mar 23, 2008 14:18

Dlaczego ja mam niepokojące wrażenie, że nikt mnie nie traktuje serio ??? Obrazek
Aniada
 

Post » Nie mar 23, 2008 15:32

No co Ty?
Nieźle sobie porządziły. I weź tu się człowieku gniewaj.

Moje w ramach poznawania się zaczynają rozrabiać w nocy. Oczywiście na razie nie dochodzi do tego typu akcji, ale starsza już nauczyła młodą, ze najlepszą porą na gonitwy jest czwarta- piąta nad ranem i najlepiej jak się wszyscy pobudzą od głośnego tupania i róznych innych dźwięków.
Mnie nie słuchają wcale ale tz-a to się nawet czasami boją, jak krzyczy, że nie wolno drapać kanapy, czy biegać po sypialni podczas kiedy "duze koty" śpią. Zawsze wtedy mówi, "już ja wam nie pozwolę spać w dzień" a potem kotki grzecznie odsypiają i w nocy historia się powtarza.

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Nie mar 23, 2008 15:53

Ja mam chyba bardzo grzeczne koty. Reagują na "Proszę". "Inko droga, proszę, zejdź z biurka" - Inka schodzi. "Benku kochanie, proszę, przestań odgryzać mi rękę" - Benek przestaje, acz oczywiście niechętnie. Zresztą nie przyszłoby mi do głowy stosować jakiejkoliwiek kary fizycznej. Bo skoro wystarczy "proszę"? Poza tym - jakoś... nie śmiałabym. Odkąd mam na tymczasie dwa psy, to już w ogóle uważam, że koty to najgrzeczniejsze i najkulturalniejsze stworzenia na świecie. No i jestem osobą, której większość rzeczy typu drapanie kanapy, zrzucanie przedmiotów z półek i szalone głupawki w ogóle nie przeszkadzają, więc właściwie za co ja mam karać koty? :)

A psy? Niestety, czasem lekki klaps, ale naprawdę symboliczny, się zdarzył. I nigdy nie ręką. Ręka jest od głaskania. Gazeta "KOT" jest od klapsów. A klaps tylko wtedy, gdy pies jest niedobry dla któregoś z tych najkulturalniejszych stworzeń na świecie... Jednak na szczęście pieski są mądre i nauczyły się rozumieć "fe". Teraz już wystarczy "fe" i kotki mają spokój. Bo ja się bardzo źle czuję, gdy mam zastosować karę fizyczną...

Aniada... :ryk: Poranek wielkanocny cudny! I zobacz - potwór obrusowy już cię nie będzie niepokoił. Kotki dbają o twój spokój :D

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Astec95, Blue, Google [Bot], puszatek i 116 gości