Nie było mnie lata całe...
skarpecia przed zabiegiem - w poniedzialek dopeiro
nie było czasu... najpierw mnie nie byłó, a od dwoch tygodni walczyliśmy o życie Johnego.
Nie wiem czy kiedyś tu go wspominałam.
To kotciak który przypałętał się do mnie we wrześniu 2007.
Wtedy jeszcze mieszkaliśmy u rodziców mojego chłopaka i on został z nami.
W listopadzie się wyprowadziliśmy i kotek został z rodzicami, jako że byli przeciwnicy zwierzat w domu bardzo go pokochali.
Jakiś czas temu kotek oslabl - najpierw mysleli ze przeziebiony i tak go leczono. U weterynarza bylismy codziennie, a przez ostatnie poltora tygodnia kotek wlasciwie u niego mieszkal.
Jednak stan kotka ciągle sie pogarszal, podejrzewano zatrucie(kotek byl wychodzacy bo to dom z ogrodem). zatrucie spowodowalo zoltaczke i najgorsze- organizm przestal produkowac czerwone krwinki - no i niestety juz nie udalo sie tej produkcji wznowic i dzisiaj koteczek odszedl za TM.
Zawsze bedziemy Cie kochac Johnusiu