Te oczka wciąż jej uciekają w bok
Mamuś była u wetki. Są dwie opcje. Albo Lilu jest tak osłabiona, że tak bardzo kręci jej się w główce i tak trudno jej znaleźć siły by trzymać się w pionie. Albo mamy problem neurologiczny
jedno i drugie ciężko mi pojąć... Lilu razem z Moną i Fruzią miały podane w lecznicy na Pradze dokładnie te same leki. U mamy wszystkie dziewczynki były razem w jednym pokoju. Miały 4 pełne miseczki z chrupkami - najpierw Royal Young Female a potem Royal Renal ze względu na Lilu. Do tego raz dziennie po pół saszetki miękkiej karmy (dla Fruzi i Mony Animonda a dla Lilu renal) przy czym mamuś siedziała przy Lilu i pilnowała, żeby kicia zjadła całą porcyjkę sama (bez pomocy Fruzi
A w przeciągu ostatnich dwóch dni taka zapaść
Czuję się bezsilna
Wczoraj wieczorem po interpretacji wyników Kicia dostała takiej karmy w paście, bo najłatwiej osłabionej kici machnąć po jedzonku jęzorkiem. I poszła prawie połowa puszeczki, ale od wczoraj minęło tyle godzin i nic
Mamuś popsikała jej legowisko Feliwayem od Olgi - może to jej doda troszkę otuchy. i lampka będzie przytaszczona nad kanapę żeby kicię troszkę dogrzać.
W obwodzie czeka jeszcze kurczaczek i wołowinka, bo pal licho specjalistyczne chrupki skoro Lilu znika nam w oczach. Z wetką ustaliliśmy, że teraz (biorąc pod uwagę, że wszystkie parametry u kici są w normie oprócz białych krwinek) najważniejsze żeby jadła jak najwięcej. Mięso, chrupki, saszetki - cokolwiek co da radę przełknąć. Musi szybko nabrać masy ciała, bo musi mieć siłę do walki z tym, co tam w niej się rozwinęło
Dostała już rano proszek na zbicie temperatury (w masełku). Jutro będzie pewnie zastrzyk z antybiotyku chyba że uda się przemycić go w jedzeniu (może znowu masełko się przyda).
i dalej czekamy. na tą chwilę nic więcej nie da rady zrobić, bo kicia jest za słaba na cokolwiek








