Rasowe koty i ich wlasciciele.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 05, 2003 20:03

Nawet mi przez myśl nie przeszło żeby mieć kiedyś rasowego kota. Wydawało mi się to głupotą gdy wokół tyle bezdomnych.
Ale zobaczyłam mamę Gingera i się zakochałam.
Mam go z czystej próżności. Bo jest taki piękny że mi się gęba śmieje jak na niego patrze :D
Jedni chcą mieć szpanerski samochód a ja kota 8)

Sabina

 
Posty: 782
Od: Wto lut 05, 2002 14:13
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt wrz 05, 2003 20:07

Wg mnie snob to osoba nabywająca kota w celu chwalenia się posiadaniem ładnej "rzeczy" nie koniecznie na wystawach. Osoba taka miłość do zwierzaka ma daleko na końcu listy powodów nabycia tegoż. Albo nie ma tej miłości w ogóle.
Wielbiciele to cała reszta.
Jak widać zgadzam się z większością.

Rozumiem, że ktoś chce nabyć konkretną rasę. To tak jak... no jak ze wszystkim innym. W końcu na kota też patrzymy i chcemy, by wyglądał tak, jak nam się najbardziej podoba. :)

A najlepsze jest to, że ja jeszcze miesiąc temu byłam przekonana, że koty rasowe to jakiś niesamowity rarytas, że wymagają nie wiadomo czego, są piekielnie drogie i generalnie rzadko się je kupuje, po kocięta stoi się w kolejkach i w ogóle koty rasowe to abstrakcja. Dla mnie kot to był dachowiec. Wszyscy dookoła mieli dachowce i tyle.
Dopiero teraz, dzięki Wam, poznałam piękno ras i odkryłam, że nie są to takie odległe istoty ;) No i zachciało mi się kota rasowego i to koniecznie ogromnego, by jakoś moją potrzebę posiadania wielkiego zwierza zaspokoił (TZ nie przepada za psami). No i zachorowałam na Maine Coona ;) I jak już będę mogła sobie pozwolić na jego posiadanie, to z pewnością z dużą dbałością będę wybierać umaszczenie.

Ile tu snobizmu? ;)
Jakby ktoś mi zaproponował dachowca giganta, to też bym wzięła. Myślę, że konkretne rasy zaspokajają konkretne potrzeby.

Pozdrawiam
Ostatnio edytowano Sob wrz 06, 2003 7:00 przez Sasannka, łącznie edytowano 1 raz
Sasannka
galeria moich maluchów: http://sasannka.xpect.pl/e4u.php/ModPages/ShowPage/46
Grafit Obrazek Tango Obrazek

Sasannka

 
Posty: 242
Od: Pt sie 29, 2003 16:05
Lokalizacja: Gdańsk, Osowa

Post » Pt wrz 05, 2003 23:41

Zawsze miałam dachowce. Od zawsze były w domu. Gdy sie wyprowadziłam- tez miałam dachowca. I od zawsze marzył mi się niebieski kociak. Gdy pojawiła się możliwość- stanęłam na uszach i takowego zdobyłam. I mam! :D Po raz pierwszy wtedy weszłam w świat rasowych kotów, wtedy tez znalazłam kocie forum (bo zbiegło sie to z moim zbilżeniem ze swiatem internetu).

Borysa kupiłam, bo zakochałam sie od pierwszego wejrzenia ( i mi nie mija ;) ). Akurat o posiadaniu syberyjczyka nie marzyłam i w ogóle małe miałam pojęcie o tej rasie. Mój TZ woli koty szczupłe, krótkowłose, wielkouche- rex, orient albo sfinks był bliższy jego oczekiwaniom, a ja myślałam, ze mi jest wszystko jedno, byle był drugi kot ;) Ale- jak się okazało- nie było mi wszystko jedno- i rezultatem jest mój przesłodki syberyjczyk.

Jestem snobem! :strach: Moje koty mam z czystej prózności! Uwielbiam je. Podziwiam. Jestem z nich niesamowicie dumna! Są najpiękniejsze i zachwycają mnie ile razy na nie patrzę. Jedno szmaragdowe spojrzenie na srebrzystym tle futra Niuni- powala mnie na kolana. Zanurzenie palców w puchatej kryzie mojego Burasa- to lek na zło całego świata. Kocham je, rozpieszczam, dbam, najlepiej jak potrafię.
Mówiąc szczerze- ledwo pamiętam, ile za futrzaki zapłaciłam. Wiem za to, ze utrzymanie ich jest absolutnie niewspółmierne z "kwotą wyjsciową".
Kupno kota (nawet za niemałe pieniądze) jest drobiazgiem w porównaniu z tym, ile wykładamy na niego "na codzień". Dlatego nie ma dla mnie żadnego znaczenia fakt, ze kupiłam moje koty. To jednorazowy wydatek, o którym absolutnie się nie pamięta, obcując na codzień z ich wspaniałymi osobowosciami. Jeśli stać mnie na ich utrzymanie ( a musi byc stac- choćbym miała kamienie tłuc)- to jakie znaczenie ma kwota wyłożona na wstępie? I jakie znaczenie ma czy kota kupiłam czy wzięłam od znajomych, którym okociła się kotka? Dbam, kocham, podziwiam, leczę- gdy trzeba. Toz to członek rodziny!

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39506
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob wrz 06, 2003 7:22

Ja mysle tak jak Olat :D . Mialam dachowca, ktory okazal sie byc zdziczaly i oddalam go do domu z ogrodkiem. Ale bylam juz chora na kota i wymarzylam sobie birmanczyka, bo to koty puchate, przepiekne i podobno baaaaardzo spokojne :D .

W taki sposob znalazla sie u mnie Daisy. I mimo ze nie do konca odpowiada opisowi rasy (brimanczyki podobno nie gadaja :evil: ) to codziennie, patrzac na nia i miziajac ja (koniecznie na zimnych kafelkach, inaczej sie nie liczy) przekonuje sie, jak ja kocham.

Krzysiu byl czystym dachowcem, chociaz tak zachwycal wszystkich umaszczeniem ze dopatrywali sie krwi rasowej. Za niego nic nie zaplacilam. A i tak jak jechalam gdzies z ta para - to Krzys wzbudzal zainteresowanie i uwielbienie. Gdzie tu sprawiedliwosc? :wink:

Krowki tez dachowce, chociaz juz wetka dopatruje sie powiazania z ... syjamami 8O w jakiejs odleglej rodzinie. A przeciez niektore dachowce to czysta zywa mieszanka ras, prawda?

Codzienne wydatki (pomijajac koszt wyprawki) na koty, ktore ponosze, znacznie przewyzszaja to, co zaplacilam za Daisy. Pewnie nawet kilkadziesiat razy :roll: . A sa traktowane tak samo, ukochane i glaskane po rowno.

I nadal marzy mi sie kremowy brytyjczyk...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob wrz 06, 2003 11:43

Ja nie jestem zwolennikiem kupowania zwierzat. Zaraz wyjasnie dlaczego.
Pochodze z niewielkiej miejscowosci. Rodzice maja male gospodarstwo, jakas swinie, kozy, kury, i koty of kors. Psa, rotweillera z Krakowa zreszta, ktorego wlascicielka, byla dziewczyna brata nie chciala w mieszkaniu a sama go sobie kupila. O niej powiem ze jest 100% snobka, bo modny pies (no i mlody) jest sliczny a dorosly juz be i trzeba sie go pozbyc. Pies lubi mieszkac na wsi, z kotami zyje w zgodzie ale bez zazylosci.
I o ile zdaje sobe sprawe ze kupna/sprzedazy zwierzat sie nie uniknie, o tyle wiem, ze ojciec bardzo tego nei lubi. Zeby miec swinie musi kupic prosie. Ale z drugiej strony - poniewaz wujek sprzedal krowe bo juz "zwija gospodarke" ojciec da mu koze, zeby zawsze mieli chociaz mleko na wlasne potrzeby. Sasiad tez dostal mloda kozke "na poczatek". Innym razem to my dostawalismy kroliki albo kaczke z kaczetami na rozpoczecie chowu. Powiecie, ze to glupie, ze przeciez te kroliki hoduje sie na mieso. Prawda. Ale jednak w umyslowosci tamtych ludzi za zwierzeta, zreszta za plody rolne rowniez pieniadze brac jest niezrecznie. Co innego na targu, ale nie wewnatrz spolecznosci. Ziemniaki na sadzenie, zboze na siew tez sie wymienia worek za worek. Gospodarke prowadzi sie tam nie dla zysku tylko dla wlasnych potrzeb po prostu. Wiem, ze czasy malych gospodarstw mijaja bezpowrotnie... I czegos bedzie mi zal.
Chcialam miec duzego kota MCO albo Norwega. Podoba mi sie ich dzikosc (i dlatego preferuje bure koty bo przypominaja mi piekne, dziko zyjace żbiki, ktorych jest niestety tak malo). Podobaja mi sie, ale nie w mieszkaniu, raczej w ogrodzie. Marzy mi sie dom z duuuzym ogrodem w ktorym bedzie duzy pies i duzy kot. Ale jakos nei widze takiej szansy, ze jade do hodowcy i wydaje kupe kasy na kota tylko dlatego ze mi sie podoba. Pseudohodowli wspierac nei zamierzam. Ale jesli znajde kota typu... w schronisku lub na ulicy to z radoscia go przyjme. Rodowod to papier, tylko kot sie tak naprawde liczy.
No i do syjamow mam slabosc, za te ich smuklosc, dlatego przepadam za smuklymi dachowcami :)

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Sob wrz 06, 2003 14:31

Ja nigdy wcześniej kota nie miałam ale chciałam Norwega i tylko Norwega. Z bardzo wielu powodów. A jak zobaczyłam Lorkę na zdjęciu- to już w ogóle nie było odwrotu. Nie zastanawiałam się nad tym,czy posiadanie kota rasowego to snobizm czy coś tam, Lorkot miał zamieszkać u mnie i koniec :)
Ewer&Lorka&Dred Obrazek

Ewer

 
Posty: 182
Od: Czw gru 26, 2002 23:10
Lokalizacja: Lodz

Post » Sob wrz 06, 2003 17:47

Beata pisze:Krzysiu byl czystym dachowcem, chociaz tak zachwycal wszystkich umaszczeniem. A i tak jak jechalam gdzies z ta para - to Krzys wzbudzal zainteresowanie i uwielbienie.
Rzeczywiście, był ujmująco piękny :love:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57372
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob wrz 06, 2003 18:01

Bengala pisze:
Beata pisze:Krzysiu byl czystym dachowcem, chociaz tak zachwycal wszystkich umaszczeniem. A i tak jak jechalam gdzies z ta para - to Krzys wzbudzal zainteresowanie i uwielbienie.
Rzeczywiście, był ujmująco piękny :love:


:D Teraz znowu mi sie przypomnial :( . Mam jedynie nadzieje, ze jego dni spedzone u mnie byly ciekawe i dobre :D I ze zaznal duzo ciepla...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob wrz 06, 2003 18:07

Wychodzi na to, ze czerpię radość z samoudręczenia. Ponieważ wiem, ze nie będe miała rasowego kota. Ani psa.
Są piekne, moge je podziwiac godzinami, prawić komplementy własicielom. I tyle.
Wiem, że zawsze przyplacze sie do mnie nadmiar kociej biedy, której nie będę mogła odmówić opieki.
No chyba, ze wygram w totka przy jakiejś kumulacji...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob wrz 06, 2003 18:18

Beata pisze:Mam jedynie nadzieje, ze jego dni spedzone u mnie byly ciekawe i dobre :D I ze zaznal duzo ciepla...
Jestem tego pewna :D

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57372
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob wrz 06, 2003 20:59

No i teraz każdy się tłumaczy dlaczego taki kot a nie inny ;-)

Powiem tak - snobizmem jest dla mnie kupowanie rasowego kota/psa czy innego zwierza pod wpływem mody lub też dlatego, że sąsiad ma a ja gorsza być nie mogę. Potem trzymanie go np. w osobnym pokoju (znam taki przypadek) bo kot może coś zniszczyć w domu urządzonym jak muzeum! To jest chore!
Ale jeśli kotś chce spełnić swoje marzenie i kupić kota takiej a nie innej rasy - proszę bardzo. Kto nie chce spełnienia marzeń??

Co do rasowych psów, tu uważam, że kupno rasowego psa (z prawdziwej hodowli!) z listy psów goźnych jest jak najbardziej wskazane. Chodzi mi tutaj o charakter psa.

dziuba

 
Posty: 2425
Od: Czw lip 18, 2002 17:11

Post » Nie wrz 07, 2003 3:42

dziuba pisze:Co do rasowych psów, tu uważam, że kupno rasowego psa (z prawdziwej hodowli!) z listy psów goźnych jest jak najbardziej wskazane. Chodzi mi tutaj o charakter psa.


Pozwolę sobie dodać, że nie tylko z listy psów groźnych. Charakter psa, jego oczekiwanai i potrzeby są bardzo ważne dla osoby chcącej psa posiadać. Są psy które wymagają dużego wybiegania sie, aktywnego życia wielu spacerów - odpowiednia osoba która lubi aktywny wypoczynek może takiego psa mież, a nie np babulinka która chce i powinna mieć pieska nie wymagającego za wiele ruchu. To taki pierwszyz brzegu i mało efektowny przykład. Ja chciałam mieć psa o zrównoważonym łagodnym charakterze, zależało mi, żeby pies nie szczekał (sąsiedzi) żeby był w miarę inteligentny chętny do nauki i miał opiekuńczy stosunek do dzieci itd. Poza tym kierowałam się pewną tabelą w której było kilka ras psów i odpowiednia ilość punktów w danej dziedzinie przyznana danej rasie. Np. pasja niszczenia - owczarek niemiecki 80 - coliie 10. A miałam już sunię ( która przestała niszczyć rzeczy w domu jak osiągnęła słuszny wiek dopiero) rozszczekaną trzeba czy nie trzeba. Nie było "mnie stać" na loterię w postaci wielokasowca. Do wyboru według moich oczekiwań pozostały mi trzy razy. Zdecydowałam się najedną z nich, z uwagi na jakżeby inaczej :D kudłatość psa.
Oczywiście dla wielu osób nie są to sprawy istotnej wagi, ale dla mnie były bardzo ważne. Decydujące właściwie czy pies będzie czy go nie będzie. Jest mniej więcej zgodny z najśmielszymi moimi oczekiwaniami :D Dlatego i tylko dlatego nie będę właścicelką psa wielorasowego. Kot to trochę co innego :D Każdy charakter u kota idzie polubić :D

Jeszcze słówko o dachowcach. TZ dopiero co zgodził się na drugiego kota.
Pisałam o tym zresztą. Już byłam na etapie poszukiwań maluszka, już nawet wysyłałam maile w interesujące mnie miejsca. Los zrządził tak, że była do przygarnięcia Liza. Właśnie w tym momencie niejako. No i nie było dyskusji: nie bierzemy, bierzemy i szukamy jej domku, czy bierzemy na zawsze ?
Zamiast puszystej kuleczki mam dorosłą czarną panterę :D
Musiałam się z tą myśla oswoić to prawda. Ale wiedziałam przecież, że inaczej nie postąpimy. Teraz już cieszę się, że Liza jest z nami.
Czyli jakiś tam dług wobec dachowców spłacam nadal :D i dobrze mi z tym. U mnie tak jakoś zawsze się układało, że jak kot potrzebował pomocy mojej to sam się u mnie zjawiał :D Kot, czy koty. Mówię o kotkach dachowcach. Nigdy specjalnie nie szukałam a to już piąty dachowiec który się zgłosił . One wiedzą, że do mnie to tylko w wyjątkowych wypadkach można przyjść, ale, że pomocy wówczas nie odmówię. :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 07, 2003 8:08

Ja nie uważam, żeby osoba, która posiada kota rasowego była snobem. Każdy z nas lubi czasem "zaszaleć" i mieć coś takiego extra. Kot rasowy czy nie i tak pozostanie kotem. Przecież my sami mamy pewne kategorie dachowców: tygrysy, buraski, rude, białe, czarne itd. CZY TO TEŻ NIE JEST RASA???? Ja np. marzę o Abisyńskim i bardzo chciałabym go mieć, ale nie muszę go mieć za wszelką cenę, żeby się pochwalić innym (def. snoba). Kocham koty takie jakie są (i będą - bo tak naprawdę wiadomo kto tym światem i nami rządzi :wink: ), a to, że może kiedyś sobie będę mogła pozwolić na rasowca, będę uważała za swoją ekstrawagancję (mówię za siebie):))
Dzika i Kefir
Obrazek

KasikP

 
Posty: 1214
Od: Nie mar 09, 2003 10:00
Lokalizacja: koniec świata Kabaty ;)

Post » Nie wrz 07, 2003 8:46

Dokładnie tak Nelly. Pies stawia przed nami o wiele większe wymagania. Niewłaściwie dobrany do właściciela może być dla niego utapieniem.
Z psem nie będę ryzykować. TZ chce psa, jak nas kiedyś będzie stać, kupimy sobie od sprawdzonego hodowcy.

dziuba

 
Posty: 2425
Od: Czw lip 18, 2002 17:11

Post » Nie wrz 07, 2003 9:37

Myślę że dobrze że są rasowe koty.
Łatwiej zakochać się w rasowym pięknym kocie, niż w bezdomnym. Ale dzięki temu rasowemu dokonuje się często przemiana w sercu człowieka i zaczyna dostrzegać inne zwierzaki. I często już nie można przejść obojętnie obok jakiejś biedy. Wielu z nas ma rasowe koty, ale na pewno większość nie pozostaje obojętna wobec bezdomnych. Zaczynasz widzieć ich potrzeby no i już wiesz jak im możesz pomóc. Myślę że wiele jest takich osób z "odzysku".
Znam sporo osób które kota dostrzegły dopiero na wystawie.
Obrazek, Obrazek, Obrazek Sylko, Diego Kotek, Malunia i Igaś

Sylko

 
Posty: 200
Od: Nie lis 10, 2002 23:07
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Luiza411 i 106 gości