ja jaj najbardziej,tylko mi wszystko wytłumacz....wziełabym ich oboje...
krew pobrana ,niestety tylko profil podstawowy i ob...niedało rady więcej utoczyć...
przy zastrzykach tak strasznie krzyczy...
a Tytek moje szczęście nie odpuszcza..ja jestem jego a ona leży mi na kolanach i już mama dwoje....ręce odpadają...
Tytek ją poprostu przesladuje..takie coś małe ,ciągle gna przed siebie....z pynia upośledzone dziecko... jak nie jest narekach truchta w koło,cały czas...nie wiem czemu tak ma...neurologiczne zmiany po upadku?
doszukuje się ,ale szczenie sie bawi ,albo spi ,albo lezy a ona właściwie jak nie potrzymam troche ciągle chodzi..jak nakręcona..a szatan za nią...
rano było lepiej....
teraz znów cały czas truchta wkoło scian i mebli...zaczyna się robić nieobecna...
chodzi jak kon w kieracie...i z klapkami na oczach...potyka się..zadużo pije wody co się u niej dzieje..
znów pynio otwarty...
na rękach się uspakaja....i tylko wtedy nie truchta.... co to może być...
w domu nic nie zrobione...tylko ją puszczam zaczyna się chodzenie ,ciągle pusty wzrok...
Dorciu, czy wiesz o niej coś więcej ??
Jeśli ma ok 6mies. to szczenię, dlaczego dostawała sterydy, piszesz że była leczona ... to miała jakąś opiekę. Co znaczy że przytruta amoniakiem ??! Jak to nie wychodziła? , robiła w klatce ?! A jak teraz ? Nic nie rozumiem
Przyszło mi do głowy coś takiego jak choroba sieroca.
Zwierzęta też dotyka. Brak bliskiego kontaktu z kimkolwiek (suka, człowiek), do tego zamknięcie w klatce. Może dlatego nie umie poruszać się normalnie, nie ogarnia przestrzeni. A co z oczami? Czy ta klatka stała w jakimś ciemnym pomieszceniu bez światła? może to jakiś ślad .. długa socjalizacja ją czeka, poza oczywiście innymi kuracjami . szok
Dorciu, skoro ona siedziała w klatce to może taka wielka przestrzeń tak na nią działa.
Może spróbuj na razie wkładać ją do jakiegoś większego, ale niskiego kartonu. Będzie miała swój mały azyl i powoli przyzwyczajała się do ludzi, nowych odgłosów i nowych zapachów.
Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.
Ja wiem, że jestem wkurzająca, ale dlaczego nie napisać na dogo i zgłosić hodowcom o tym co się dzieje w tej 'hodowli'? Dorcia, zlituj się, ci 'hodowcy' mają jeszcze inne zwierzęta..... Ja nie mogę, jeśli nie będzie się walczyć z takimi sadystami, to zwierzęta dalej będą krzywdzone.... błagam..... Jeśli tak zachowują się prawdziwi hodowcy, "produkujący" rodowodowe zwierzaki, to ...... ile jeszcze zwierzaków może zostac skrzywdzonych?
No więc w sprawie konsultacji okulistycznych - mogę się umówić, niestety jutro nie da rady, bo są już zapisane 3 koty, więcej czasu nie ma. Wizyta byłaby oczywiście bezpłatnie, z tym że ja też tam muszę pojechać. Jest tylko jedno małe ale.... wysyłam pw.
Dorciu napisz do Iwony- jej koteczka po wypadku-urazie głowy (jeśli dobrze pamiętam) zachowywała się bardzo podobnie. Widziałam jak chodziła - była jak mechaniczna zabawka Iwona miała bardzo dobrego neurologa- pogadaj z nią-jakby co zapłacę za wizytę.