[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 16, 2008 22:38

Dobrze, że wczoraj nie sprzedałam kici od Szałwii.
Dziś rano zadzwoniła pani nr 1 (której nie oddałabym rotwailera, bo by się pewnie biedak nie obronił) potem zadzwoniła pani nr 2 - było dużo lepiej...
Zabrałam kitkę wieczorem. Chciałabym podkreślić, że mamy chyba dodatkowego, utalentowanego tresera. Mężczyzna Szałwii przez dwa dni pacyfikował kotę-dzis leżała mu na ramieniu jak niemowlak i wtulała się w rękaw. Naprawdę, wielki talent :D
U państwa było ok-miła dziewczynka, kuwetki, żwirki,jedzonko. Rozmawialiśmy straaasznie długo (a biedny mąż czekał w samochodzie :? )
Kicia położyła się grzecznie na kocyku w łazience i pomruczała pokazowo (i pomyśleć, że dwa dni temu rzucała się po klatce w panice....)
Trzymajcie kciuki, żeby było dobrze.

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie mar 16, 2008 23:23

trzymam kciuki za wszystkie kiciule :)i za te gdzieś jeszcze dziko biegające a czekające w kolejce również ;)

ech a ja jutro jadę rozwieszać ogłoszenia po okolicy... może ktoś zadzwoni choć tracę już nadzieję :( noce zimne kicia sama na obym terenie którąś noc z rzędu, i to tego malutka i chudziutka :( czuję się winna że tam ją zostawiłam :(
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Pon mar 17, 2008 0:02

A w jakiej okolicy zaginął mikrokotek? Może uda się namierzyć kogoś znajomego, kto by zwrócił szczególną uwagę? Skarpetka znalazła się po tygodniu, może więc i mikro się znajdzie?
Kciuki mocne!!! za wszystkie kociki!
A z Szarą kicią - jej, aż głupio że się tak bałam :oops: a ona taka kochana :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pon mar 17, 2008 0:07

mikrokotek zaginął w grabówce. Okolica ulicy Młodzieżowej. Wg słów niedoszłej właścicielki zniknął w piątek. Ale na mój gust coś kręci...
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Pon mar 17, 2008 7:28

smoky przeciez nie moglas przewidziec jak rozwinie sie sytuacja. i tak bardzo duzo dzialasz a nie siedzisz i lamentujesz, znaczy poczucie winy wywal won :)

Aga co do pana ktory nie chce dac sobie pomoc to niestety sa takie nieuleczalne przypadki :? w sumie to sie bardzo nie dziwie ze ma przerabane u sasiadow skoro ma takie podejscie.
ja to bym go zlosliwie jeszcze przetrzymala, moze spotulnieje. I tak masz anielska cierpliwosc, gdybym byla na twoim miejscu mogloby sie skonczyc gorzej dla pana ;)

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Pon mar 17, 2008 23:05

No aż tak bardzo cierpliwa to nie jestem...
Ale dobrze byłoby, gdyby ktoś wybrał się na tą nieszczęsną Żabią któregoś dnia ok 16 (mam dokładny adres) - i przyjrzał się z boku jak te koty się zachowują... I ocenił "na oko" ilość kocic do sterylizacji... I może pochwalił pana, że tak dobrze je karmi....(żeby czuł się doceniony :)

Dziś woziłam do wycięcia kotkę z Parkowej (jedna z 3 czarnulków) - dała się wziąć na ręce i zapakować 8O (potem pewnie gorzko tego żałowała, ale cóż...)
Sytuacja tam jest nieciekawa. koty mieszkają w sieni domu 85-cio latki. opiekuje się nią p. Jadwiga-łatwiej się z nią dogadać niż z tą staruszką (co nie znaczy oczywiście, że całkiem łatwo :roll: ) Staruszka karmiła czarnule dopóki były małe, a teraz chciałaby je cyt "gdzies umieścić" Jej córka ja buntuje - tj mówi, że nie przyjedzie, dopóki koty tam będą.
Ale jak chciałam zabrać ich matkę na sterylizację to nie pozwoliła bo cyt "ona tak na mnie patrzy, nie mogę jej tego zrobić..." Kocica jest dziksza niż dzieci i nie przebywa w domu tylko raz na jakiś czas przychodzi coś przekąsić. Więc złapanie jej jest dość skomplikowane. Powiedziałam, że nie pomogę niestety oddać młodych kotów jeśli nie pozwoli na sterylizację matki. Ale oczywiście ogłoszenia już są, bo kotów szkoda...
Na szczęście udało się zapakować chociaż młoda czarnulę. Była w miesięcznej ciąży - 5 sztuk.... Jak powiedziałam o tym p. Jadwidze (ta młodsza) to zdziwiła się: " jak to możliwe-przecież spotykała się tylko ze swoimi braciszkami" :twisted: Ech, edukacja...
Kicia nocuje u p. Jadwigi-miało być tak, że jutro wróci do domu staruszki. Ale ze względu na tą ciążę kicia powinna być jeszcze kilka dni pod opieką.
( u staruszki prawdopodobnie by wychodziła...) Kochana Szałwia się zgodziła.

U brata koty chorują. Kurcze, mam nadzieję, że tylko się czegoś najadły :? Ale wymiotują, dziś najmłodszy dostał biegunki. Zachowują się normalnie, ale naczytałam się o różnych świństwach, więc tak mi nieswojo. Wszystko szczepione, ale dopóki sytuacja się nie wyjaśni nie mogę tam wsadzić żadnego kota...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 18, 2008 8:43

Hmmmm ja bym mogła się przejechać do pana z Żabiej, od razu obcykałabym koty - ale dopiero we czwartek (rozpoznawać płeć na szczęście umiem :D). Z tego co rozumiem, koty jednak szukałyby domów? Gdyby był jeszcze ktoś chętny, mogłybyśmy przejechać się razem ;).

Mam nadzieję, że pani od czarnulek jednak zmieni zdanie... czy to taki typ osoby, z którą naprawdę ciężko rozmawiać ;)?

Biedne kociaki... oby jak najszybciej wyzdrowiały...
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Wto mar 18, 2008 10:51

Nakasha-kochana jesteś. Zadzwonię do pana z Żabiej (może jutro, żeby było "na świeżo" i żeby potem nie mówił, że przyjeżdżasz "zabrać koty") Z pewnością warto zobaczyć jak to wygląda kiedy koty tam są.
Co do staruszki - z nią się rozmawia jak z dzieckiem. I co chwilę zmienia zdanie. Taki wiek... A ma wysokie ciśnienie i wiele innych dolegliwości, więc robienie czegoś wbrew jej woli nie bardzo wchodzi w rachubę - nie chciałabym mieć ją na sumieniu. (już wystarczy że mam wczorajszych 5 kociaków) :( Wiem, że tak trzeba ale mi tak zawszej akoś dziwnie jak się dowiaduję, że panna była w ciąży...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 18, 2008 12:14

A do mnie Pani Wiesia z ul. Malmeda przywiozła 2 rekonwalescentki.
Mają się dobrze.
A więc stadko moje powiększyło się.
:lol: Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Pani Agatko,nie warto sobie zbytnio sumienia takimi sprawami obciążać.
Pani działania są niezwykle szlachetne, godne podziwu i najwyższego uznania!!!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 19, 2008 23:23

Cieszę się, że pani Wiesi udało się połapać kocice. Woziłam jej transporter przedwczoraj, porozmawiałyśmy. Bardzo sensowna pani karmicielka :)
Odwiozłam wczoraj kicię czarnulkę od pani u której nocowała do Szałwii.
Kicia nawet pomruczała. CIekawe co będzie dalej- jest pani na nią chętna.
Mam ją jutro zawieźć, ale troszkę się obawiam, że jeszcze za bardzo dzikusek.
Zwłaszcza w świetle maila od rudej:

"Z kotką jest niewielki problem a raczej WIELKI. Jest strasznie dzika. Po
domu biega jak jakby oszalała. Narobiła sporo szkód. (porwała nowe firanki,poprzewracała kwiaty, zbiła zegarek i pewnie cos jeszcze sie znajdzie co popsuła. Na 1 dzień znikła i schowała sie w domu ale sie znalazła. Pozatym drapie i gryzie. Jeśli w dalszym ciągu tak bedzie sie zachowywać toniestety ale bedziemy musieli sie z nią rozstać - bo patrząc na jej zachowanie raczej nie przystosuje się i narobi większą ilość szkód. :("
A mówiłam, żeby trzymali ją w łazience :roll:
Poza tym dzwoniła dziś pani od ostatnio oddanego biało-szarego malucha. Nie może się dogadać z jej sunią (fakt, mały pokazowo osyczał moją dominującą kocicę- więc jest kotem o silnym charakterze i nie przepada za innymi kotami) Kić może zostać aż znajdzie dom.
Zły świat...
Za każdym razem jak oddaję kota nie całkiem cywilizowanego to o tym mówię (państwo od rudej wzięli ją przecież z siatką....) Pewnie tak być nie powinno- czyli kot powinien zostać u nas aż do pełnego ucywilizowania się.
Ale po pierwsze-gdzie toto trzymać przez 2 miesiące? (tj nie o to chodzi że nie ma gdzie, ale w tym czasie można byłoby wyciąć ze 4 kocicice) a po drugie- jeśli jest ktoś chętny to nie bardzo chce czekać - 1-2 -3 tygodnie. Kotów dostatek, w tym czasie 10 razy coś sobie znajdzie...
Ech, życie...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw mar 20, 2008 18:09

Niestety ludzie czasem naprawdę nie wiedzą na co się "porywają" ;). I naprawdę często mają nikłe pojęcie o zwyczajach i zachowaniach kotów...


Byłam dzisiaj u pana na Żabiej (fotki kotów umieszczę tu później). Kotów widziałam 9, w tym 2 kotki w zaawansowanej ciąży i 1 chyba w ciąży. Ta jedna chyba w ciąży kuleje na lewą przednią łapę i nie wygląda to dobrze... ogólnie płci nie udało mi się rozróżnić, bo koty wcale nie chciały, abym im zaglądała pod ogon ;p. Próbowałam je zajść pod różnymi kątami, ale ciągle podkulały ogony i nie dało się zobaczyć ;). Koty nie są chude i są całkiem zadbane, większość jest młoda (mają do roku).

Koty są nawet całkiem miłe, chociaż nie podchodzą za blisko i nie dają się głaskać. Nie są jednak wyjątkowo strachliwe czy agresywne...

Widać, że pan i jego żona kochają te koty, chociaż żona bardzo mocno naciskała, aby je zabrać ;). Opowiadali różne niestworzone historie o tym, jak te koty są maltretowane i nawet mordowane.

Chociaż, gdy wyszłam na karmienie z tym panem, na własne oczy widziałam, jak jakaś starsza pani próbowała kopnąć kota, a dwoje młodych ludzi rzucało się do innego kota - koty na szczęście szybko się zmyły. Szczerze mówiąc, to mi szczęka opadła jak zobaczyłam tą agresję w stosunku do kotów :/. Coś może być w tych historiach...

Pan narzeka głównie na brak funduszy, aby dokarmiać koty... wydaje mi się, że koty da się łatwo złapać i samiczki od razu ciachnąć. Koty są ładne, może szybko znajdą domy...

Pan mówił, że może syjamki weźmie jego sąsiadka. Jutro mam do niego zadzwonić i dowiedzieć się, czy pomysł wypalił.

Tylko nie wiem, co z tymi 2 - 3 w ciąży. U 2 ciąża jest już bardzo zaawansowana...
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Czw mar 20, 2008 23:51

Nakasha - dzięki, że tam pojechałaś. Myśle, że te koty jakoś sobie radzą- jeśli nie podchodzą do ludzi to jest szansa, że żaden debil ich nie skrzywdzi.
Hm....też nie wiem, co z tymi ciążami.
Chyba jedynym ratunkiem może być tu pani Jasia i jej przytulna piwniczka.
Jak się kocicie rozsypią to przynajmniej będzie wiadomo gdzie ....
Tylko narazie siedzą tam dwie kicie z Zamenhofa.

Zawiozłam dziś kitkę czarnulę od Szałwii do nowego domu. Pokazowo osyczała rezydetkę (piękną jasnoszarą Whiskaskę).
Obie kicie usadowiły się pod łóżkiem i obrzuciły obelgami.
Ale obie są młodziutkie, więc może się uda. Kciuki z pewnością się przydadzą...

Wieczorkiem dzwoniła pani od szarej kici która kilka dni temu pojechała od Szałwii. Kicia do dziś w nocy siedziała w kazamatach pod wanną. Dziś powiedziała "dość" - wylazła, otrzepała z godnością łapki, pozwoliła się wziąć na kolanka i pomruczała. Boję się zapeszyć, ale wygląda że będzie ok :D

Dom zmienił tez biało szary kić, który ostatnio siedział u Szałwii. Fajna pani, córeczka wczesne gimnazjum. Kić nieco zagubiony, ale jesteśmy w kontakcie.

Znalazła się MIKROKOTKA od Smoky. Smoky zabrała ją dziś do weta i nie oddała :D Mamy więc pierwsze w historii odebranie kota....
Ale cieszę się, że tak się stało. I cieszę się, że Smoky małej nie oddala.
Jak można było tak lekkomyślnie pozwolić jej uciec. Przecież w nocy jest mróz. A panna coś ostro kręciła...
Kicia siedzi u brata. Jak zajechałam to nawet się nie podniosła z pudełeczka. Posadziłam na kolanach- siedziała taka maleńka, skulona. Nie wyglądało to dobrze - z noska cieknie, troszkę z oczu. Same kosteczki. naprawdę wyglądała jak kupka nieszczęścia :(
Potem się troszkę rozchodziła, rzuciła się na jedzonko. Ania ma ją karmić co 3-4 h małymi porcjami, żeby jej nie zaszkodziło. Mam nadzieję, że kicia dojdzie do siebie - z pewnością będzie narazie dużo spać.
Ma taki "syndrom znalezionego kota" - moja NOkia kiedyś śmignęła mi pod nogami i nie było jej 10 dni. Zachowywała się podobnie-była ciągle głodna i cały czas spała-zupełnie jakby chciała odespać cały ten czas kiedy nie była bezpieczna.
A oto kiciulka. Jest szokująca-nie dałabym jej więcej niż 3 mce....A ma ponad 6 a nawet więcej. JAKBY SIĘ ZNALAZŁ DLA NIEJ MIKROKAWALER TO MAMY NIEPOWTARZALNĄ SZANSĘ ZAŁOŻYĆ PSEUDOHODOWLĘ MIKROKOTKÓW :twisted:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Tu ze "skalą porównawczą" :D
Obrazek

A tu moje dzisiejsze działkuski (proszę docenić pięknego grzyba na boku czarnej kocicy po prawej :? )
Obrazek
Obrazek

Najfajnieszy z działkusków mocno kicha. Czuję się z nim jakoś tak związana- to chyba brat mojego Glusia, który kiedyś zaginął kiedy miałam dla niego dom. A teraz jakiś debil go odwiózł spowrotem. Kić jest przekonany- daje się głaskac, tarmosić, nosić.
Kicha tak mocno, że miałam ochotę go od razu spakować. Ale boję się grzyba-tj boję się, że może zarazić inne koty, które będą "po nim" w tym samym miejscu. Nie ma wprawdzie żadnych widocznych objawów, ale muszę podpytać fachowców jak to jest. Narazie jutro zawiozę mu antybiotyk i może ubłagam sąsiada, żeby go potrzymał w piwniczce...
Sąsiad mówił że pojawiły się 3NOWE KOTY- Rudy, cały biały i łaciaty.
Pewnie ktoś je wywiozł. Nie widziałam, ale narazie ponoć nie dają sie dotknąć :roll:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt mar 21, 2008 15:17

ja tez bardzo sie cieszę że 'mój' maluch sie odnalazł i go zabrałam. Choć nie powiem trochę dręczy mnie sumienie, że okłamałam pannicę bo na pytanie czy kicia wróci powiedziałam, że chyba tak że zobaczymy co powie lekarz. Aczkolwiek ja od momentu gdy dowiedziałam się że kicia jest jechałam z zamiarem porwania :twisted: może i nie chcieli źle dla Pixie (co powiecie na takie imię ? ;) ), ale z wizytami u veta byłoby cienko, a mała ewidentnie potrzebuje teraz fachowej opieki. I to niefortunne wypuszczenie. Noce były zimne a ona taka chudziutka. I chyba załapała jakaś infekcję. Bo kicię zawiozłam 'tylko' ze świerzbem, a odebrałam dodatkowo zakatarzonego. Aga, mam nadzieję że Pixie grzeczna i nie zostawiła Wam żadnych 'pachnących' niespodzianek tak jak mi w transporterze :P

Ale te Twoje działkowce spasione :) aż miło patrzeć na takie grubcia :D Zwłaszcza ten puchaty szarak jest taki fajnie 'żbikowaty'. Sympatyczne stadko :) Tylko ten grzyb... Podjęłaś jakieś leczenie?

Poza tym chciałabym złożyć Wam, wszystkich kociarom, życzenia świąteczne :) Aby ten czas minął Wam w ciepłej rodzinnej atmosferze, z pysznościami przy stole i kochanymi futrzakami na kolanach :)
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Pt mar 21, 2008 18:25

Byłam na działce u smarkającego kicia. Dostał prochy i piwniczkę.
Wracając zabrałam kotę od ANihili - bo urlop się kocie kończył.
Fajna panna-weszła sama do transportera 8O , poza tym siedziała grzecznie przez całą drogę (no może ze 2 razy spytała "Daleko jeszcze"?)
NO i dałam radę zdjąć jej skarpetę i spojrzeć na brzuszek 8O

Jutro jadę do koty szarej od Szałwii i na zdjęcie szwów.
Chyba już ją tam lubią....

W teraz rozważania na Wielki Piątek - spiratowałam za pozwoleniem autorki z wątku o kociakach wyrzuconych na śmietnik.... Wiem, że to nie dla was, bo Wy to już wszystko wiecie. ALe jakoś się tak wzruszyłam...

Gdy w ciepłej kuchni dziś spałem,
Bezpieczny, rozmruczany,
I dłońmi kochającymi,
Tulony, i głaskany,
Wyśniłem sen wielkanocny
Wiosenny i niezwykły,
Utkany z myśli... kotów
Do szczęścia nieprzywykłych.

Ubieram sen w życzenia,
Inne od oczekiwanych,
Nie będzie o zdrowiu i jajku,
Dniach szczęściem malowanych...

Życzę Ci bowiem, Człowieku,
Byś idąc na Drogę Krzyżową,
Dostrzegł tak niedaleko
Snującą się rozpacz głodową...

Byś idąc dziękować za miłość,
Wielbić, współczuć i pościć,
Dostrzegł maleńkie życia,
Skazane na śmierć bez miłości...

Byś siedząc przy pełnym stole
Słuchając najbliższych śmiechu,
Pomyślał choć przez chwilę,
O śmierci cichej, bez grzechu...

Bez grzechu, bo bez duszy,
Bez mowy, bez... obrony,
Bez miejsca na godne odejście
W życie zwierzęce wcielonych.

W istnienie tak bardzo nędzne,
W istnienie tak pogardzane,
W istnienie będące dowodem,
Że życie nie zawsze jest darem.

Zapytaj, mądry człowieku
Stojąc u grobu Pana,
Dlaczego dał ci prawo
Tak bardzo Go okłamać?

Pamiętasz dawny Eden?
I Boże polecenie?
Miałeś nad nami władać –
Miłością, nie kamieniem...

Zapytaj, co miał na celu
I spytaj, co z tego wynika,
Że rzadko istota z sercem
Wyłowi nas ze śmietnika.

A może On o tym nie wie??
Tak, właśnie! Z pewnością nie wie,
Nie mógłby – wierzę głęboko -
Z tą wiedzą spokojnie żyć w niebie.

A zatem – nic mu nie mów,
Pomódl się cicho, głęboko,
Zatrzymaj się przy śmietniku,
W piwnicy uchyl okno...
/Aniada/

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt mar 21, 2008 20:22

Życzę wszystkim ciepłych, pełnych radosnej nadziei Świąt Wielkiej Nocy,
a także kolorowych spotkań z budzącą sie do życia przyrodą

Obrazek

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], teesa i 49 gości