Dzień Dobry!
Dzidzia rozkokosiła się już dużo bardziej. Większość nocy spędziła przytulona do mnie, w łóżeczku. Oczywiście nie obok mnie, tylko na mnie. Ale super! Dawno nie miałam kota, który na mnie włazi w nocy i śpi mi na głowie czy szyi, oczywiście cały czas mrucząc. Od tego mruczenia mam trochę rezonans w mózgu, ale ok. Ponieważ Tosia (mój pies) nad ranem stwierdziła, ze też chce się do mojej głowy przytulać, to mała przeniosła się do łazienki.
Mała Salsa jest słodziutka jak aniołek. Przybiega, kiedy się ją woła. Mizianek jej nigdy dosyć. Ociera się o nogi jak szalona.
W nocy ładnie korzystała kilka razy z kuwetki, chociaż jak każdy kociak, że chce z kuwetki skorzystać, przypomina jej się w ostatniej chwili i pędzi wtedy do niej galopem

Na jedzenie się rzuca, ale tylko na mokre, suchego na razie nie ruszyła.
Z Tosią stosunki w miarę. Widać, że się jej obawia, ale przechodzi obok Tośki z ogonem wiewiórki, pije z jej miski, razem jadły kolację stojąc obok siebie. Nie jest źle, nie ma paniki na widok psa i to najważniejsze.