GUSTAW. Leczymy pęcherz s.12- pęcherz OK :-)))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 15, 2008 23:30

Zarowno chemio jak i radioterapia maja raczej charakter paliatywny, wywieraja efekt przeciwbolowy, poprawiajacy komfort zycia. Skojarzona radio i chemioterapia pomagaja zmniejszyc mase guza i jego naciekanie co bywa glowna przyczyna dolegliwosci bolowych i zaburzen neurologicznych. Radioterapia jest na razie w Polsce niedostepna ale jesli onkolog oczekuje pozytywnych skutkow takiego leczenia a opiekun jest na to gotowy, istnieje mozliwosc przeprowadzenia naswietlan w zagranicznych klinikach (chyba Czechy, na pewno Szwajcaria, Niemcy). Kotka jednej z forumowiczek byla przez J. prowadzona z dobrym efektem na chemii przez 8 miesiecy chyba.
Niestety nie wiem jak metody alternatywne, nie znam sie na tym... Mi swojego czasu polecano leki izotopowe, stosowala je Fredziolina u Filemonka i byla zadowolona zdaje mi sie. Ja jeszcze zastosowalam kuracje ziolowa z Vilcacora, Manayupa i czyms na T... ale w sumie tez nie potrafie udzielic rzetelnych informacji na temat skutecznosci.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Sob mar 15, 2008 23:43

Pixie65,
po pierwsze - trzymaj się dzielnie.
Po drugie - drugim onkologiem na Białobrzeskiej jest dr Kasia Bednarowicz.
Nie wiem, czy przypadkiem w ten weekend nie ma dyżuru (czyli jutro od 10-16). Jesli sprawa jest pilna, to może zadzwoń tam jutro i porozmawiaj też z nią wstępnie - bo dr Jagielski pewnie dopiero w poniedziałek będzie...

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Nie mar 16, 2008 8:18

Dziękuję Wam wszystkim za informacje :)
Znalazłam stary wątek z 2005 r. o mięsaku i tak czepiam się nadziei, że to może jednak nie to, że to silny odczyn zapalny....Ktoś tam pisał, że kot miał kilkucentymetrowego guza, który "rósł w oczach", a potem się wchłonął...łudzę się że nowotwory nie pojawiają się tak szybko.
We wtorek pewnie będzie wiadomo coś więcej, a ostateczna odpowiedź da badanie histopatologiczne...

Prosimy o Magiczne Forumowe Kciuki...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie mar 16, 2008 9:23

:ok: :ok: :ok: :ok:

Theodora

Avatar użytkownika
 
Posty: 1886
Od: Pon kwi 30, 2007 10:49

Post » Nie mar 16, 2008 9:34

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie mar 16, 2008 9:46

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie mar 16, 2008 9:53

nan pisze:Zarowno chemio jak i radioterapia maja raczej charakter paliatywny, wywieraja efekt przeciwbolowy, poprawiajacy komfort zycia. Skojarzona radio i chemioterapia pomagaja zmniejszyc mase guza i jego naciekanie co bywa glowna przyczyna dolegliwosci bolowych i zaburzen neurologicznych. Radioterapia jest na razie w Polsce niedostepna ale jesli onkolog oczekuje pozytywnych skutkow takiego leczenia a opiekun jest na to gotowy, istnieje mozliwosc przeprowadzenia naswietlan w zagranicznych klinikachi.



W Polsce jeszce długo radioterapia nie będzie dostępna ze względu na koszty zakupu sprzętu, żadnej kliniki nie stać na takie urządzenie.
Po konsultacjach z onkologami zarówno u nas jak i za granicą wytłumaczono mi, że w przypadku wlokniakomięsaka radioterapia daje ok połroczny okres bez wznowy. Jednak musi być przeprowadzana możliwie jak najszybciej po zabiegu.
U mojej Zuzi wznowa następowała niemalże od razu, najdłużej ok. miesiąca było dobrze, guzy rosły bardzo szybko. Ostatni usunięty ważył 400g.
W tym wypadku radioterapia niewiele by dała, tak jak piszesz, bardziej jako działanie paliatywne.
Byliśmy zdecydowani wyjechać z nią do Stanów ale było już zbyt późno bo z jednego guza powstało kilka i tak po ostatniej operacji, kiedy guz rozerwał klatkę piersiową, bo tak mocno wrósł Zuzia została cudem uratowana, jakiś tydzień, dwa później nastąpiła wznowa i wtedy wiedzieliśmy, ze to koniec, ze nie ma sensu dalej męczyć zwierzęcia.
Onkolog wytłumaczył mi, ze w przypadku fibrosarcomy szanse na przezycie przy zastosowaniu radioterapii po pierwszej operacji wynoszą 70% kolejne operacje zmniejszają je o 30%. Chemioterapia w tym wypadku całkowicie się nie sprawdza, inaczej u psów, tam podobno daje lepsze efekty.
Uważam, że warto próbować, walczyć, szlag mnie trafia jedynie, że w tym kraju nawet nie można porządnie leczyć bo brakuje sprzętu a nie każdego stać na wyjazdy za granicę.

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Nie mar 16, 2008 10:01

Dziękuję Wam pięknie za magiczne kciuki...
Nas na wyjazd gdziekolwiek a do Stanów zwłaszcza nie będzie stać.
Jakoś trzeba dotrwać do zabiegu - liczę na cud, że w trakcie okaże się że to zupełnie coś innego...
Jutro porozmawiam z wetką w sprawie konsultacji z doktorem Jagielskim...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie mar 16, 2008 10:12

Macie duże szanse, ważne aby jak najszybciej rozpocząć leczenie.
Jeżeli kot jest młody to nadzieja jest znacznie większa.
W Europie również można wykonać serię naświetlań, najbliżej chyba w Tierklinik Hofheim we Frankfurcie.
Alternatywne metody chyba nie na wiele się przydadzą, ale zawsze można próbować, przecież to nie zaszkodzi.
Dopóki nie wiesz z czym macie do czynienia to trudno cokolwiek powiedzieć, a moze to nie jest akurat to?
Konsultuj sie jak najszybciej z dr Jagielskim i działajcie.
Powodzenia.

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Nie mar 16, 2008 10:23

pixie65 pisze:Dziękuję Wam wszystkim za informacje :)
Znalazłam stary wątek z 2005 r. o mięsaku i tak czepiam się nadziei, że to może jednak nie to, że to silny odczyn zapalny....Ktoś tam pisał, że kot miał kilkucentymetrowego guza, który "rósł w oczach", a potem się wchłonął...łudzę się że nowotwory nie pojawiają się tak szybko.
We wtorek pewnie będzie wiadomo coś więcej, a ostateczna odpowiedź da badanie histopatologiczne...

Prosimy o Magiczne Forumowe Kciuki...


Któregoś dnia po powrocie z pracy odkryliśmy na czole Tośki guza, którego rano nie było na 100%. Pojechaliśmy do naszej wetki, zrobiliśmy biopsję - wyrok. Nowotwór złośliwy. Chłoniak konkretnie. Wetka poradziła wizytę na Białobrzeskiej. Pojechaliśmy oczywiście, dr Jagielski stwierdził, że na chłoniaka mu to nie wygląda, raczej na inny, bardziej złośliwy nowotwór. Zawołana na konsultację pani chirurg zgodziła się pobrać wycinek jeszcze tego samego dnia (Tosia była w zasadzie na czczo), ale powiedziała, że postara się wyciąć to w całości. Wycięła, po dwóch tygodniach wynik: stan zapalny powstały prawdopodobnie po ugryzieniu owada... Tosia bryka i jeszcze pobryka :lol:
Mam nadzieję, że Wasza historia skończy się tak samo dobrze, trzymam kciuki!

PS. Do dziś nie wiem jak panu od biopsji udało się pomylić stan zapalny z nowotworem, gorzej, że wiem że ten sam pan robi na przykład badania cytologiczne, niestety...
:roll:
ObrazekObrazek Tosia(*) Figusia (*), Lubo i... mała Figurka :)

kasik30

 
Posty: 16497
Od: Pt lut 18, 2005 16:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 16, 2008 10:41

kasik30 pisze: Pojechaliśmy do naszej wetki, zrobiliśmy biopsję - wyrok. Nowotwór złośliwy. Chłoniak konkretnie. Wetka poradziła wizytę na Białobrzeskiej. Pojechaliśmy oczywiście, dr Jagielski stwierdził, że na chłoniaka mu to nie wygląda, raczej na inny, bardziej złośliwy nowotwór. Zawołana na konsultację pani chirurg zgodziła się pobrać wycinek jeszcze tego samego dnia (Tosia była w zasadzie na czczo), ale powiedziała, że postara się wyciąć to w całości. Wycięła, po dwóch tygodniach wynik: stan zapalny powstały prawdopodobnie po ugryzieniu owada... Tosia bryka i jeszcze pobryka :lol:
Mam nadzieję, że Wasza historia skończy się tak samo dobrze, trzymam kciuki!

No właśnie...
Przed chwilą rozmawiałam jeszcze z inną wetką - ona też stawia na stan zapalny i zdecydowanie radziła PRZED zabiegiem zrobić biopsję...
Mam nadzieję, że jej wynik będzie bardziej wiarygodny niż w Waszym przypadku.
I cieszę się, że u Tosi tak to się skończyło, chociaż nie zazdroszczę tych nerwów...

A to pacjent:

Obrazek
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie mar 16, 2008 10:47

pixie65 pisze:
kasik30 pisze: Pojechaliśmy do naszej wetki, zrobiliśmy biopsję - wyrok. Nowotwór złośliwy. Chłoniak konkretnie. Wetka poradziła wizytę na Białobrzeskiej. Pojechaliśmy oczywiście, dr Jagielski stwierdził, że na chłoniaka mu to nie wygląda, raczej na inny, bardziej złośliwy nowotwór. Zawołana na konsultację pani chirurg zgodziła się pobrać wycinek jeszcze tego samego dnia (Tosia była w zasadzie na czczo), ale powiedziała, że postara się wyciąć to w całości. Wycięła, po dwóch tygodniach wynik: stan zapalny powstały prawdopodobnie po ugryzieniu owada... Tosia bryka i jeszcze pobryka :lol:
Mam nadzieję, że Wasza historia skończy się tak samo dobrze, trzymam kciuki!

No właśnie...
Przed chwilą rozmawiałam jeszcze z inną wetką - ona też stawia na stan zapalny i zdecydowanie radziła PRZED zabiegiem zrobić biopsję...
Mam nadzieję, że jej wynik będzie bardziej wiarygodny niż w Waszym przypadku.
I cieszę się, że u Tosi tak to się skończyło, chociaż nie zazdroszczę tych nerwów...


No pewnie, zróbcie biopsję, może nie ma sensu kocika ciąć w ogóle... :wink:
Nerwy, ból Tosi, miesiąc w kołnierzu, że nie wspomnę o pieniądzach i czasie... Gdybym dorwała pana od biopsji to... :evil:
Będzie dobrze, trzymam kciuki!
ObrazekObrazek Tosia(*) Figusia (*), Lubo i... mała Figurka :)

kasik30

 
Posty: 16497
Od: Pt lut 18, 2005 16:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 16, 2008 10:57

Dzięki, kasik30 :)
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie mar 16, 2008 11:00

Mocne kciuki :ok: :ok: :ok:

Udało nam się wywalczyć dla Leona 14 miesięcy - miał fibrosarcomę . Był cięty 3 razy , chemia podana na zasadzie ostatniej deski ratuku nic nie dała - to było w 2001 , mięsaki stanowiły chyba wtedy nowość , na SGGW ustawiały się do nas kolejki :? Strasznie żałuję że prawie nic się od tamtego czasu nie zmienilo w zakresie metod leczenia...

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 16, 2008 11:27

Dziękujemy za kciuki, myshko :)
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 216 gości