To się porobiło nieciekawie
Wieczorem zadzwoniła do mnie Gosia, że są z Tolą u weta. Tolusia zaczęła ciężko oddychać. Po zrobieniu prześwietlenia wet określił stan jako b. ciężki nie chciał powiedzieć/ nie umiał zdiagnozować? jednoznacznie co to jest, ale zaczął od wirusowego zapalenia, przeszedł przez obrzęk płuc a skończył na nowotworze. Skąd taka rozpiętość. Jutro na 12.20 umówiona konsultacje kardiologiczną i inne badania będą robić. Zabrali maludę do domu i czuwają przy niej.Dostała kroplówkę, podali jej tlen i dwa zastrzyki. Tak ich nastraszył, że Gosia jeszcze nie może do siebie dojść. Powiedział, że Tola może nie przeżyci nocy.
Owszem do paru dni miała gorszy apetyt i trochę więcej spała, ale żadnych innych niepokojących objawów nie było.
Kciuki i dobre myśli potrzebne.