AniHili - Nie dziw się. Jej siostra/córka, czyli pierwsza kicia marczukowska na drugi dzień po sterylizacji rzuciła się na glebę i kazała się drapać
Smoky-masz oczywiście pierwszeństwo - szepnij tylko słówko

narazie biją się o nią tylko dwa domki. Jutro mam ją zawieźć na okazanie, zobaczymy co będzie... A jak tam twoje wahania ws mikrokotka?
Dzwonił też dziś pan ws kici sterylizowanej wczoraj, która siedzi u Szałwii. Baaaardzo chciałby ją obejrzeć. Tylko kicia narazie chodzi pionowo po ścianie. Jutro mam ją zawieźć. Trochę czarno to wiedzę
Miałam dziś zwarcie z panem z Żabiej ( to też 85 latek, ale nie ten sam dzielny łowca co wczoraj złowił dzikuskę)
Jakoś nie bardzo docierają do niego racjonalne argumenty. Pan zadzwonił z pretensjami dlaczego nikt nie przyjeżdzą zabrać kotów

(na szczęście "tylko" 9 sztuk a nie 12

) w tym ponoć dwa syjamy. Ale dzicz.I to dorosła.
Tłumaczyłam mu naprawdę grzecznie, że jedyne co możemy zrobić to wysterylizowanie kocic (z przetrzymaniem)+zdjęcia, ogłoszenia i szukanie domu. A on powtarzał jak mantrę-kiedy ktoś przyjedzie je zabrać?
I zagroził że je spakuje i przywiezie do TOzu (nic nie chcę mówić, ale przynajmniej łapanie by odpadło

) Na koniec pan rzucił słuchawkę...
Rozumiem że pan jest nieszczęśliwy, sfrustrowany, ma problemy z sąsiadami. Ale gdyby jakoś szło się z nim dogadać. A tu nic.
Przecież ja mu absolutnie nie powiedziałam, że zostawimy tam te koty bez żadnej pomocy. Ale tez nie obiecam mu, że znajdziemy dom dzikusom w ciągu jednego dnia...
Pan sam się przyznał, że te syjamy to mają jakąś amatorkę. Ale jak spytałam, czemu ich nie zabrała to jakoś nie bardzo potrafił odpowiedzieć.
Przykład Nowogródzkiej pokazuje że wyadoptowanie prawie dorosłych dzikusów jest strasznie trudne - na 5 dorosłych domu szukaliśmy dla dwóch. Z czego jedna kota wróciła raz i poszła do drugiego domu. zostały dwie kocice po sterylizacji i kocurek. Ale tam pani (też 80 parę lat) była cierpliwa-cała akcja trwała od października.
Zresztą pani
Jasia świadkiem (były u niej kicie do adopcji) - że jeśli jest chęć działania to zawsze coś uda się zrobić - z jej piwniczki wyadoptowały się 4 kociaki (syberyjczyki z rodzeństwem), ich mama i ostatnio czarno biały kocurek. Ale po pierwsze- nie kazała mi ich natychmiast zabierać a po drugie jest sympatyczna
Jakoś tak nawet nie wiem jak pomóc...Przede wszystkim dlatego, że pan nie bardzo pozwala...