Wybrałam się dzisiaj do schroniska żeby zobaczyć, jakie są koty do adopcji. Pani, która odwiedziła mnie w zeszłym tygodniu i była już zdecydowana na Klementynę, ale weci postraszyli ją, że człowiek może zarazić się gronkowcem, którego ma Klemcia nadal szuka kotki do adopcji. Preferowane umaszczenie to biało-bure lub szylkret. Przede mną do schroniska wchodziła pani niosąca 2 kosze. 1 pusty a drugi przykryty kocem i z zawartością. Usłyszałam, że przyszła odebrać dzikie kotki po kastracji i przyniosła młodą kotkę, którą ktoś podrzucił. Według słów tej pani kotka jest przymilna i była zapewne domowa. Pani chciała zostawić ją do adopcji. Poprosiłam o pokazanie kotki. W koszyku siedziała biało-bura i brudna około roczna kotka. Miała zadrapanie na nosie, więc raczej nie została dobrze przyjęta przez koty wolnożyjące. W domu okazało się, że ma dużego stracha przed kotami. Przygotowałam jej klatkę, w której teraz odsypia poniewierkę. Wcześniej zjadła trochę mokrego i zrobiła bardzo luźną kupę. Mam nadzieję, że jest miłą kotką i spodoba się pani Ewie, do której będzie mogła trafić po 24 marca.
