[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 10, 2008 23:19

Nakasha- wszytko to marketing :D Ludzie chcą kotka 5 tygodniowego,no góra 6cio. Jak się im tłumaczy że to maleństwo i strasznie dużo problemów to nie wierzą. A jak się im przywiezie kotka 8-10 tygodni to mówią "nie wiedziałem, że taki malutki" :twisted:
Twoja kicia była sterylizowana we srodę. Więc szwy wypadają na sobotkę...
Co do rudego-jak jest przykryty siatką na motyle to daje się głaskac każdemu :wink: A tak serio-w klatce można go głaskac do woli. Gorzej poza-chodzi po ścianach. Aż boję się,że sam się skrzywdzi...
Niki-leżenie z Rudym mile widziane. Wysyłam pw z namiarami....

Byłam dzis u Rudego na zastrzyku. Siedzi w kącie. Pogadaliśmy trochę, ale głównie ja mówiłam :roll:. Ma się chyba dobrze-nie smarka, je, kupka :D
Zawieźliśmy klatkę na Marczukowską-została tam jedna kota...
W międzyczasie byłam u dziewczyny ze zgubioną kotką. wiem, że to głupie bo przecież nie przetrząsnę czyjegoś mieszkania w poszukiwaniu kota :roll: Ale chciałam mieć poczucie że zrobiłam wszystko co się dało...
Sprawa jest dość skomplikowana- w domu jest 1001 miejsc gdzie kot mógłby siedzieć. JEst dużo zakamarków. Ale chyba coraz bardziej wierzę, w to, że kicia gdzieś śmignęła...TO nie jest taki dzikus, żeby bać się wyjść. Pochodziłam też dookoła po osiedlu, ale było dość hałaśliwie w dzień. Myślę, że sobie poradzi- w końcu całe życie spędziła na podwórku,ale tak szkoda, bo mogłaby mieć dom. Poza tym wszystkie koty będą się z niej śmiały-jest jeszcze przecież w gustownej białej skarpecie..Dzielna Szałwia ma się wybrać jeszcze dziś na misję poszukiwawczą 8)
Zawiozłam dziś kitkę od Izy do nowego domu. Kicia będzie mieszkać w uzdrowisku (supraśl :wink: ) Nieźle ją Iza wytresowała- kicia wyszła z transportera, przebiegła się po pokoju, wskoczyła na kolana nowej pani i przytuliła głowę do szyi. No rozbrajające...
A o 21 zadzwoniłą pani Ania (starsza koleżanka Melby-razem karmili Hienkę i rudzielca w budce) że znalazła małego kicia. Zabrała go do domu. Ale pani Ania ma 17 kotów 8O - więc taki maluch jest narażony na wszelkie ich choroby. Kić pojechał do Szałwii (wcześniej zaprosiłam go na sesję foto do siebie) Nie ma co- maluch ma charakterek - zanim moja jędzowata kota zdążyła podkreślić jak bardzo jest zbulwersowana jego odwiedzinami mały na nią nawarczał 8) A ona stanęła jak wryta. A potem oczywiście przetrzepała bardziej pokornych chłopaków :roll:
Oto maluch:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
A tak wygladał Gluś w oczekiwaniu na lanie od kocicy:
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 11:43

Ale fajny ten biało-buras :) zwłaszcza te pierwsze foto jest niezwykle marketingowe ;)

Aga, to może swoich chłopaków wyślesz do mnie na mała wakacje? :P U mnie kocie co najwyżej ich ofukają, a młodsza będzie ich tylko śledzić, ale krzywdy nie zrobi, starsza zaś nawet nie zwróci na nich uwagi :) Marian, który regularnie wpada do mnie z wizytami /tak sie babci spodobał że został u niej na stałe, Mariano też nie narzeka bo jest wypieszczonym jedynaczkiem ;) / może wystawić rekomendacje :D
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Wto mar 11, 2008 13:34

Kiciulek w klatce bardzo grzeczny, ładnie zajada, i śpi na posłanku zwinięty w kłębuszek.
Po koteczce w skarpecie ani śladu :(

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Wto mar 11, 2008 14:07

Jesteście takie KOCHANE, bo tak pięknie troszczycie się o kotki te małe i te większe już.
Miłego dnia!
I załączam, aby smutno Wam nie było.....

http://www.ewa.bicom.pl/karaokekids/kkk4.htm

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 20:06

Byłam dzisiaj z wizytą u małego Rudego. Strasznie on dziki i przerażony. Ale była sesja głaskania podczas której nawet trochę przysnął. A potem trzeba go było zapakować do klatki i znów się zrobił dzikim kotem. Mimo wszystko liczę że jednak da się go ucywilizować.

Aga&2 może warto wrzucić mu do klatki pudełko do którego mógłby się schować. Chyba strasznie się boi ludzi, zwłaszcza jeżeli patrzą na niego z góry :) .

Jeżeli trzeba będzie to polecam sie na następny raz cywilizowania kota.

niki_01

 
Posty: 219
Od: Pon sie 21, 2006 18:21
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 20:13

Też mogę pocywilizować zwierza :)
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 21:23

Dzięki dziewuszki :)
Rudy się ucywilizuje w końcu. Dowodem tego jest chociażby dzisiejszy sms od Zębatki:

"kicia ma się dobrze, ciągle by jadła. Już się mnie nie boi i głośno mruczy"
Aż sprawdziłam- kicia została złapana w połowie stycznia. Tak więc 2 miesiące to trwało :roll:
Ale pocieszające, że rudy nie przegryzł jeszcze nikomu żyły, jak to uczyniła zębatka...

Jest misja- pan na ul. Żabiej (85 lat :D ma stadko 12 kotów. Dzwonił do TOZ - chyba chce je wyadoptować, ponoć są tam syjamopodobne. Może ktoś mógłby do niego skoczyć porozmawiać? - ja jutro po pracy jadę na Marczukowską, 2 sesje foto + odżywić działkuski. We czwartek nie lepiej.
Trzeba by zdiagnozować, czy toto się nadaje do adopcji, ile jest tam niesterylizowanych bab i od razu pytać kiedy można ciąć... Jeśli się nie nadają i baby posterylizowane (w co oczywiście nie wierzę) to może zaproponować pomoc w postaci karmy? Byśmy się pewnie zrzuciły... Iwona twierdzi, że pan po prostu chciałby pogadać...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 21:39

Mogę jutro wpaść do tego Pana Kociarza na ul. Żabiej i porozmawiać w sprawie kotków.
Ale potrzebny telefon, adres....
Inne dane...
Czekam.
Moj telefon 085-8789027 lub znaną drogą....

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto mar 11, 2008 22:13

12 kotów :roll: Mam nadzieję, że jeśli będzie taka konieczność, to się wyadoptują ;).

Gdyby potrzeba było obcykać, dajcie znać :). Wpadniemy do tego pana z aparatem :).
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Wto mar 11, 2008 22:34

Koteczek z klatki też powinien się nazywać Łasiczka :). Jest cuuudny! Bawi się pięknie, mruuuczy, tuli, chodzi za/pod nogami, potrafi też froterować podłogę zapraszając do głaskania. Ma super przyjaciół - różowe piórko i myszkę słynną bazarkową (niestety moje głaskanie ma tylko w określonych porach). Jest prze-u-ro-czy! Powiedzenie "zagłaskać kota na śmierć" powinno mieć jeszcze drugi wymiar: dajcie mi człowieka, a zamruczę/zatulę/zamiaukam go... :D Kochany koteczek!

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Śro mar 12, 2008 14:24

A tak, na zdjęciach widać, jaki kotek jest śliczny =) =). Chociaż na jednym to ma taką trochę wredną mordkę :D
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Śro mar 12, 2008 15:04

o 9.15 dziś byłam u Pana na ul. Żabiej.
Usiłowałam wcześniej się dodzwonić, ale nie udało się.
A więc:
- Pan Karmiciel Kotów to przesympatyczny starszy Pan;
-od 14 / bodajże lat/ opiekuje się kotami, mając licznych wrogów;
- teraz ma ich około 10;
- w tym: tylko jeden około półroczny, 2 matki stare kocice, reszta około roczna lub nieco ponad;
- 2 koty śliczne syjamskie, reszta ponoć też bardzo ładna.
Pan nie ma sił ani fizycznych, ani psychicznych, aby nadal karmić - prosi koty zabrać.
W ogródku nieogrodzonym stoją niby-budki, naczynka...
Koty są karmione rano o 7 i po południu o 16.
Przychodzą punktualnie.
Są dzikie, ale jest nadzieja, że z Bożą pomocą możliwe będzie ich wyłapanie.
Nie było żadnych sterylizacji.
Przy okazji spotkałam znajomą z ul. Proletariackiej, która okazałą się być kociarą.
Jej siostra z ul. Kozłowej także dokarmia koty.
A więc rzucam hasło:
KARMICIELE i KARMICIELKI
bezdomnych kotków!!!
Spotkajmy się,
połączmy siły w służbie naszym podopiecznym,
próbujmy tworzyć przychylną atmosferę wokół problemu
Bezdomnych Kotów!!!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 12, 2008 20:16

a ja dziś miałam paskudny dzień :( i do tego chyba średnio dobrze wyadaptowalam pojmanego dziś kicia-miniaturkę :( Niby wszystko OK, ale jak teraz siedzę i myślę o niej to mam niekoniecznie pozytywne odczucia :( takie maleństwo tyle sie wycierpiało i chciałabym żeby miało domek pierwsza klasa.. ech.
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Śro mar 12, 2008 23:36

Nie martw się smoky. Przynajmniej już mu pupka nie marznie...
A przecież pojedziesz tam za kilka dni i zobaczysz jak się sprawy mają.

Dzięki za wizytę rozpoznawczą Pani Jasiu. Jak myślicie co możemy z tym zrobić?
Oczywiście w świetle tego co zaraz napiszę :roll:

O 5.40 rano zadzwonił Pan, że kicia Marczukowska się złapała...Cóż było robić - zrywać się i jechać. Mąż skomentował to niepochlebnie... Chyba cierpliwość mu się kończy. Zwłaszcza że jak wyszłam z pracy po 15 to do 21.30 załatwiałam kocie sprawy...
Kicia pojechała na cięcie. Klatkę z niespodzianką dostała kochana Szałwia. Mam nadzieję, że jutro uda mi się kicię przewieźć gdzieś dalej, bo jeszcze parę panien może przyjechać w najbliższym czasie....
Byłam na sesji foto u pani, która ma 3 6-7 miesięczne czarnule. Czarnule duże i dzikawe. Siedzą wprawdzie w domu, ale przytulanki toto nie są...Czarno to widzę.
Dzwoniłam też do gościa, który ostatnio dzownił do TOz, że ma 2 kotki do oddania. Ale jak on chce je oddać, jak nawet nie jest w stanie złapać??? 8O Ma jutro spróbować capnąć kotkę- jakby ją ciachnąć to okazałoby się czy rokuje.
Najgorsze jest to, że to przeważnie starsi ludzie. I nie bardzo widzę rozwiązanie, podobnie jak w przypadku pana z Żabiej.
Byłam na działce. Jakby to powiedzieć - jest następna kocica :twisted: Wiem, bo kotkę Alę poznaję, dwie pozostałe siedzą u sąsiada w piwniczce. Powoli przestaję wierzyć, że to się kiedyś skończy....Prawie miałam ją w transpoterze... Ale prawie robi wielką różnicę. Musze tam zaciągnąć klatkę łapkę....
Zawiozłam maluszka od Szałwii do nowego domku. Domek fajny. ALe kić zwymiotował mi w transporterze. I miał rzadką kupę dziś wieczorem. Bosz,mam nadzieję, że to tylko mleczko, które dostał bo wczoraj miał dla odmiany zatwardzenie....Trochę się obawiam, że państwo moga jednak się przestraszyć jak np. wszędzie nabrudzi. Obiecali że dziś pomieszka w łazience. Trzymajcie kciuki.
Zawiozłam dziś tresera do rudzielca. Trzeba przyznać-treser coś w sobie ma. Krokodyl siedział u niej na rączkach 1.5h. Nawet zasnął 8O
NIe zmienia to faktu, że jutro pojedzie do kochanej Izy- Kamil i Ania muszą chyba od niego kilka dni odpocząć-drze ryjka. Ale tylko w nocy :twisted:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 12, 2008 23:52

a oto foto:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I Rudzielec- prawda, że wygląda zupełnie jak miziak-tulak ?
:wink:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 64 gości