:ryk:Jana pisze:Przed chwilą usłyszałam w mieszkaniu straszne zawodzenie kota, taki płacz. I nie był to jojczący Miś ani polująca Niespodzianka. Biegnę, lecę do cierpiącego Żwirka i... wpadam na Muchomora z zapalniczką w zębach. Upolowal sobie i tak płaczliwie się cieszy.
Naprawdę, ja w końcu osiwieję i zejdę na zawał przez te koty.
Ja tak latałam do zawodzącego Cyryla i zastawałam go siedzącego na środku pokoju i wyjącego w sufit
