Niestety Psotusiu nie weszlam wczoraj na forum,jakos dalej nie potrafiłam
Dzisiaj wkleje kolejny odcinek Twojego Pamietnika
Pigułka
Psotek bardzo zdecydowanie powiedział Pańci, co i jak. Ja pewnie bym się wstydziła, ale w gruncie rzeczy uważałam, że on ma rację. Tylko że ja tak bym chyba nie umiała. Ale może warto się tego nauczyć? Pańcia mówiła, że można i warto się tego nauczyć i że jej samej się to udało. To może i ja spróbuję?
Psotek
Pańcia dała nam jedzonko. Tak się tym dałem udobruchać, że ustąpiłem im w innej sprawie. Ta pani chciała, żebyśmy oboje z Pigunią usiedli na jej kolanach i żeby Pańcia zrobiła nam wszystkim zdjęcie. No i tak się rzeczywiście stało. Ale zaraz po zdjęciu zeszliśmy z tej pani, bo na jej kolanach czuliśmy się strasznie malutcy. Potem Pańcia gdzieś zaniosła ten film z naszym zdjęciem, a następnego dnia przyniosła odbitki. No i okazało się na nich, że ta kobieta jest naprawdę strasznie duża, więc nic dziwnego, że na jej nogach wydawało się nam, że jesteśmy tacy mali.
Potem Pańcia opowiadała, że ta pani Ania się złościła, że niby aparat Pańci ją pogrubił i zrobił jej klocowate nogi. Ale daję wam moje osobiste słowo Kota Psota – aparat nic nie zawinił, Pańcia też nie zrobiła nic złośliwego. Po prostu pani Ania taka była i już. I tylko próbowała wszystkim wmówić, że jest inaczej. A tym razem to wmawianie nic nie dało. Ciekawe, dlaczego jej się nie podobało to, jak wygląda. I dlaczego nie próbowała zmienić swego wyglądu, skoro jej się nie podobał.
Pańcia jednak opowiedziała nam coś dziwnego. Tej pani Ani najbardziej nie podobały się jej włosy. I dlatego je czasami farbowała, żeby zmienić ich kolor. No to nareszcie zrozumiałem, dlaczego one obie z Pańcią miały włosy dokładnie tego samego koloru. Po prostu kupowały na spółkę paczkę farby do włosów, dzieliły się nią na pół i tego samego dnia farbowały włosy. A pomagała im w tym córka pani Ani.
Ale Pańcia poza tym dbała o figurę, żeby za bardzo nie przytyć, no i jadła dokładnie tyle, ile jej było trzeba i sporo się ruszała. A pani Ania się mniej ruszała, wszędzie jeździła zamiast chodzić – a przede wszystkim strasznie dużo jadła. No to nic dziwnego, że była taka gruba, skoro się tak obżerała. A Pańcia mówiła, że już od dawna nie przytyła ani pół kilo!
Pigułka
Kiedy zobaczyłam panią Anię, zrozumiałam, dlaczego Mama tak dużo mi mówiła o tym, dlaczego mam się nie objadać. Teraz już dokładnie wiedziałam, jak brzydko się wygląda, kiedy przez dłuższy czas się je za dużo. Pańcia mi jednak wytłumaczyła, że niezdrowo jest także jeść za mało, bo wtedy się chudnie, a poza tym nie ma się energii na normalne zajęcia. Więc jadłam zawsze tak średnio, ani za dużo, ani za mało.
Psotek
Koniec tego pierwszego tygodnia poznałem po tym, że Pańcia poleżała w łóżku trochę dłużej niż zwykle, a nawet dłużej pospała. I nie zadzwonił żaden budzik, żeby jej w tym przeszkodzić.
Już poprzedniego dnia Pańcia włożyła do pralki brudne ubrania, które się zebrały przez cały tydzień – i kazała pralce je wyprać. Biedna pralka, musiała pracować, kiedy my zabieraliśmy się do kolacji!
No i kiedy Pańcia wreszcie wstała, to wszyscy razem zjedliśmy śniadanie. Jak fajnie! Przekonałem się, że coraz bardziej lubię rodzinne posiłki, zwłaszcza śniadania. Ale mogliśmy je jeść razem tylko wtedy, kiedy Pańcia nie musiała iść do pracy. Bo jak musiała, to śniadanko było wcześniej niż w sobotę lub niedzielę – i nie mieliśmy na nie zbyt dużo czasu.
Po śniadanku wspólnie celebrowaliśmy kawę – tzn. Pańcia ją piła, a my tylko siedzieliśmy na jej kolanach i wąchaliśmy zapach kawy. Bardzo się nam podobał.
Po kawie oboje poszliśmy spać. Podobno jedna Pani Doktor od ludzi mówiła, że jeśli ktoś ma niskie ciśnienie, to po kawie właśnie śpi. To pewnie my oboje z Pigunią mieliśmy to niskie ciśnienie, cokolwiek by to było. Nawet sam zapach kawy pobudzał nas do działania – tzn. do spania. A Pańcia po kawie zasypiała jak dzidziuś! To pewnie ma ciśnienie jeszcze mniejsze niż my.
Po kawie Pańcia lubiła się położyć w łóżku i choć trochę się przespać. Nie zawsze jej się to udawało – ale w końcu wiedziała, na co się naraża biorąc nas do domu. A jeśli nie wiedziała – to tylko jej problem, nie nasz. Nikt jej nie zmuszał do zaopiekowania się nami. Sama się zgodziła i już! No ale Pańcia sama zawsze mówiła, że się cieszy, że mieszka z nami. I że to nawet dobrze, że ją budzimy, bo dzięki temu nie może przespać całego dnia.
Po tym celebrowaniu kawy my znów położyliśmy się do łóżeczka, a Pańcia zaczęła sprzątać. Najpierw pozamiatała podłogę, bo jednak trochę ją zaśmieciliśmy w czasie zabaw, a potem starła kurze z mebli. Robiła to taką śmieszną szmatką, która się sama ruszała w jej rękach. To było okropnie ciekawe, więc postanowiłem się temu dokładnie przyjrzeć. I okazało się, że ta szmatka rusza się tylko w taki sposób, jak jej Pańcia każe. To zupełnie tak jak z moim ogonkiem – on też się ruszał tylko tak, jak ja mu pozwalałem. Tylko że z drugiej strony ogonek jest częścią mnie, więc to nic dziwnego. A szmatka nie jest częścią Pańci, tylko normalnie sobie leży w łazience, a Pańci słucha tylko wtedy, kiedy ją Pańcia bierze do łapki...
I kiedy Pańcia przesuwała tą szmatką po meblu, to kurz się przenosił z tego mebla na szmatkę. Dziwne, ale tak właśnie było. To ta szmatka była ważna, bo dzięki niej meble robiły się czystsze. Jednak mój ogonek był od niej ważniejszy, bo przecież nigdy bym nie pozwolił, żeby ktoś ścierał nim jakieś brudy z mebli.
Pigułka
To było nawet ciekawe, ale nie do końca przyjemne. Część kurzu rzeczywiście zostawała na szmatce, ale reszta unosiła się w powietrzu i wirowała sobie swobodnie. No i część tych pyłków wpadała mi do noska i buzi, aż przez nie zaczęłam kichać.
Pańcia się strasznie zmartwiła, że ja się źle czuję – i zaczęła wszystko przecierać szmatką zamoczoną w wodzie, żebym już tak nie cierpiała. No i rzeczywiście przestałam kichać i kaszleć, bo te pyłki już nie latały i mnie nie drapały. Pańcia się z tego ucieszyła i powiedziała, że od tej pory już zawsze będzie wszystko czyścić na wilgotno.
Psotek
Wreszcie Pańcia skończyła sprzątać. Miałem nadzieję, że teraz już się z nami pobawi, ale okazało się, że zapomniałem o ważnej sprawie, czyli o prasowaniu. Pańcia włączyła telewizor i coś tam oglądała, a jednocześnie prasowała. Pamiętałem już z poprzedniego tygodnia, jak wygląda prasowanie, więc obserwowałem to tylko jednym okiem.
Bardziej mnie interesowało to, co się działo z Pigunią, bo ona jeszcze czasem się czuła nieswojo w naszym nowym domku. No i kiedy tak leżeliśmy obok siebie, Pigunia przytuliła się do mnie i zaczęła wylizywać moją szyję. To jeszcze byłem w stanie zrozumieć, bo w końcu już nieraz w życiu wylizywaliśmy sobie nawzajem to i owo. Ale Pigunia tym razem próbowała SSAĆ moją szyję. Trochę to dziwne, bo przecież z szyi nie da się nic wyssać. Inna rzecz, że się małej nie dziwię, w końcu z całego otoczenia najlepiej znała właśnie mnie, Tylko że ssać futerko własnego brata to trochę dziwne, prawda? Ale może po prostu pachniałem prawie tak samo jak nasza Mama?
CDN.
