[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 02, 2008 11:45

Jestem zmaltretowana psychicznie doszczętnie:
KRUSZYNKA cierpi i najwyraźniej daje się zauważyć,
że nowa Pani ma jej dość.
Oczekiwała domowego kota, a nie bezdomnego.
Co za ludzie!
A tak bardzo brzydko oceniają innych...
Dziwny jest ten świat!!!
Pani Agatko!
Trzeba podjąć decyzję....
Pani najlepiej wie, jaką.....
Smutno mi, kiedy pomyślę, że Kruszynce dzieje się krzywda.

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie mar 02, 2008 21:58

Tak mi przykro, że Kruszynka nie ma szczęścia.
Dzwoniłam dziś do niej, ale odniosłam wrażenie że ta jej pani to raczej obawia się, że kKruszynka się nie przyzwyczai do przebywania w domu, ponieważ dotąd była "wolna". Oczywiście nie można takich sądów wydawać po jednym dniu pobytu- myślę, że to o to jej chodziło gdy mówiła o tym, że chciała kota domowego. Poza tym miała kotkę przez naście lat i szuka w Kruszynce jej odbicia. A przecież każdy kot jest inny...
ZObaczymty co będzie jutro. Jeśli jej ma być tam źle to ją zabiorę. Tak bardzo chciałabym, żeby jej się ułożyło...

Kici u AniHili skończył się dziś urlop.Jej dzielna siostra spakowała kicie gołymi rękami do transportera. A ja wykombinowalam,że zdejmiemy jej skarpetę :D
Kicia się wymknęła w kuchni i czołgaliśmy się wszyscy pod szafkami i za kuchenką. Ale strat w ludziach nie było :D Odwiozłam kicię do jej piwniczki. i wiecie co, uniosłam się...
Spotkałam się z karmicielką, która się zajmuje kotą. Pisałam już wcześniej, że jest tam piętnastoletnia kotka, która co roku ma kociaki. Okociła się jakiś miesiąc temu :roll: przyprowadziła dwa maluchy do budki. I zostawiła na jakiś czas. A ta pani wzięła te kociaki i wpuściła do piwnic 8O Tych samych przy których spędziłam długie godziny łapiąc maluchy z jesieni. I z których wypuścila podczas łapanki 4 koty pomimo iż jej zadaniem było zaledwie trzymanie koca na okienku 15X15 cm żeby kot nie wyskoczył :roll:
Tak jakby ktoś mnie strzelił....Ona je tam wpuściła i co, ja je za dwa tygodnie mam łapać? A przecież jak już je miała to mogła chociaż zadzwonić. Poza tym stwierdziła, ze kotka ma znów ruje... A mówiłam, żeby zaczęły dawać jej tabletki. Boże, skąd się biorą tacy ludzie...Przecież to walka z wiatrakami. Te maluchy w tych piwnicach zginą. Kotka znów się okoci. Tak się dzieje od lat,więc pewnie się przyzwyczaiła. Ale ja nie mogę się przyzywczaić. Musiałam się z nią pożegnać bo jeszcze bym za dużo powiedziała. I tak sobie myślę, czy to kwestia złej woli czy zwykła bezmyślność...

Byłam na sesji foto u tresera-kicia wczoraj sterylizowana to kolejna szylkretka- dośc spokojna i nic nam nie odgryzła:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie mar 02, 2008 22:14

A jak nieśmiało zapytam co z kotką wampirką??
Tą co u mnie była jakiś czas i pojechała do tresera??

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon mar 03, 2008 0:27

Dziś właśnie (tj już wczoraj :D) odebrałam transporter od Zębatki.
Nie bylo akurat dziewczyny która ją adoptowała, tylko jej babcia,więc ciężko było się dogadać. Ale babcia raczej szczęśliwa a kicia spała sobie na kanapie. Więc mam nadzieję, że tak już zostanie.
Czy zauważacie urodzaj szylkretek ostatnimi czasy? A mi się wydawalo, że to rzadkie umaszczenie 8)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon mar 03, 2008 0:31

No właśnie...szylkretki...a czemu do mnie trafia samo czarne lub czarno-baiłe zło? Hę? :wink:
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon mar 03, 2008 0:46

Anihili- No, wiesz, generalnie te wcześniejsze szylkretki to takie wybitnie przytulne to nie były :twisted:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon mar 03, 2008 7:42

Cieszę się bardzo, że zębatka złagodniała :roll:
Mam nadzieję, że będzie jej dobrze w domku :)

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon mar 03, 2008 11:19

To straszne co się tam dzieje... biedna kotka... ale niestety... czasem to naprawdę jest walka z wiatrakami :(. Nie ma żadnej możliwości, żeby złapać małe kociaki i je odkarmić?

A ta sterylizowana szylkretka - ona pójdzie do domku, czy będzie wypuszczona "na wolność"?



Co do spotkania.... założyłam temat, żeby było lepiej widoczne.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2891167#2891167

Ja bym się z wielką chęcią z Wami spotkała :).
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Pon mar 03, 2008 21:38

Witam!
Czytam wasze posty codziennie i aż muszę tym razem napisac tak się wkurzyłam. Oczywiście nie na was ale na ludzką bezmyślnośc!! Jak można oddawac kotka z powodu ciąży??!! :evil: Wzięłam od was koteczkę w listopadzie /ta w krążki-prążki: była u pani Janiny/ miesiąc później okazało się że jestem w ciąży. Nawet przez myśl mi nie przeszło żeby oddawac kotka!!. Zrobiłam badania na tokso, wyszły OK. Trafiłam chyba na super lekarzy bo żaden nawet nie wspomniał o oddaniu kota.
Jak czytam ostatnie niemiłe doświadczenia kotek to nasuwa mi się myśl, że może dobrze się stało. Lepiej że wyszło na jaw że to nieodpowiedzialni i "głupi" właściciele teraz gdy kotki jeszcze tak bardzo się do nich nie przyzwyczaiły.
Mam nadzieję że kotki znajdą odpowiedzialne domy. Oby takich głupich ludzi było jak najmniej!!
P.S. Trzymam kciuki za powodzenie waszych akcji adopcyjnych

yukon2005

 
Posty: 8
Od: Pon lis 12, 2007 18:40

Post » Pon mar 03, 2008 23:58

Pozdrawiamy kicię w krążki-prążki :)
Czy wiadomo co z Kruszynką? Może ona nie ma szczęścia bo ciągle nie możemy przypieczętować spotkaniem setnej adopcji? Trzeba nadrobić to koniecznie. Kicia w klateczne bez zmian, zajada i bałagani. Strasznie mi jej szkoda - miauka rozpaczliwie jak tylko kogoś usłyszy, ociera się o klatkę, mruczy gdy ktoś jest w pobliżu, a wypuścić nie ma jak. Dobrze, że to M5 przynajmniej jest.
Aaa, i zapomniałabym: chyba już ze 4 dni nie męczę Agi telefonami w trybie rozpaczliwym :) i Melby z prośbą o wsparcie :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Wto mar 04, 2008 1:16

MOnia3a- nie napisałam, że złagodniała. Może akurat miała przerwę na błogą sjestę w przerwie między krwawymi zbrodniami dnia powszedniego 8) ?

Szałwia - wiedziałam,że w jesteś prawdziwą mężczyzną. A telefony mile widziane...

yukon2005-cieszę się, że to piszesz. I że żyjecie sobie :D
Mnie tez to deneruje nieziemsko. Przecież, do hipa, kot nie jest toksyczny...
Poza tym zważając na moje kontakty z tabunami kotów to pewnie powinnam już zemrzeć na toxo z dziesięć razy, a ostatnie badania wykazały, że nigdy się z nią nie zetknęłam :roll:

Nakasha-pracuję nad tymi kociakami. Oczywiście dałoby się odchować, myślę, że już same jedzą . A nawet jeśli nie to z pewnością lepiej im bedzie w ciepłym domu z butlą niż w tych piwnicach- tam jest tak niesympatycznie jeśli chodzi o mieszkańców, poza tym jeszcze jakieś choróbsko złapią...Niestety tam nie bardzo jest jak wejść - klucze ma facet który zawsze ma tysiąc ważniejszych rzeczy do roboty niż otworzenie piwnicy na cel łapania kotów. (łłapałam tam wcześniej dwa maluchy i dwie kocice )Pozostaje warowanie przy okienku, ale obawiam się, że jeszcze są za maleńkie żeby dać radę wyleźć.

MIŁE PANIE,KIEDY SIE WIDZIMY? JAKOŚ POD KONIEC TYGODNIA MOŻE?- przy czym nie chcę, żeby było to spotkanie zamknięte. Jeśli ktoś to skrycie podczytuje i chciałby wpaść to byłoby miło :D

Dziś o 6.15 :strach: :strach: rano zadzwoniła pani karmicielka z osiedla (bardzo fajna pani, notabene również Jasia), że złapała kociczkę, którą dokarmia od 2 tyg. Pani wykazała się poświęceniem-łapała ją od przedwczoraj, chodziła po kilka razy dziennie. I nie odpuściła. Kicia została o 11 wycięta. Narazie przebywa u pani, która ją złapałą, ale być może trzeba będzie ją zabrać na kilka dni. Zobaczymy jak się sprawy ułożą... Ta kicia przynajmniej w teorii nic nikomu nie odgryzie.
Po 14 zawiozłam magiczną klateczkę na Marczukowską. Są tam dwie króffkowe mamy-ich małe krówki oddane zostały w styczniu. Czas nagli, trza łapać.
kicie nie współpracowały... Zostawiłam klateczkę karmicielowi, żeby spróbował rano,kiedy są bardzo głodne. Nie zdążyłam dojechać do domu a pan zadzwonił że jedna aresztowana. I to przez kogo? Przez jej własnego synka 8O KOta weszła do klatki, ale tak troszkę, a młodzieniec w tym czasie wskoczył na górę :D Oj dostanie się biedakowi, jak mama wróci...
Kicia dochodzi do siebie u brata.

Pojechałam dziś po Kruszynkę. Nie jest taka jak poprzednia kotka pani. Poza tym nic nie jadła...Pani nie jest złym człowiekiem, może trochę za bardzo roszczeniowym. Ale jak Kruszynka siedziała już w transporterze to pani się rozpłakała. Ech, niewiele rozumiem. Kruszynka wróciła do pani Jasi-rzuciła się na jedzenie. Jadła od razu z 3 miseczek :D Chyba po prostu tęskniła za rodziną...

Potem byłam na sesji foto na ul Grottgera- ktoś podrzucił koteczkę, mlodziutką i bardzo sympatyczną. Narazie siedzi w piwnicy u pani (zamkniętej) ale tam troszkę depresyjnie jest- mała przestrzeń, bez okna.
Jutro podzwonię do osób, które ostatnio chciały kotę, może akurat ktoś...
Jeśli nie to zrobię ogłoszenia.
Oto kota:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 05, 2008 0:13

Dlaczego nie wszytkie koty złapane na sterylkę są dzikie :D ???
Jakaś klątwa nad osiedlem czy co? Ta kicia wczoraj złapana to cud,miód i orzeszki. I tez niby dzikusek :roll:
Byłam wieczorkiem odwiedzić, zobaczyć czy faktycznie jest taka miła jak mówiła pani, u której siedzi. Kicia leżała zrelaksowana na łóżku- nic nie robiła sobie z dwóch kocic rezydentek ani wielkiego piesa 8O I mruczała i turlała się i tuliła. No i weź tu taką wypuść :roll: jutro muszę podzwonić do osób z "listy społecznej" oczekujących na kota :D

Dziś sprzedałam wczoraj fotografowaną kicię. Zawiozłam do Zabłudowa. Bardzo ciepli, mili państwo. Mam nadzieję, że będzie w porządku.
Potem zawiozłam tez Hienkę od tresera na okazanie- też została- domek na Wyżynach, kicia będzie mogła wychodzić, ale poniewaz wczesniej się błąkała to zapewne lepiej. Mam nadzieję, że nie wróci...
Oddała się też kicia pani, która kiedyś dostarczyła nam Garfielda. Kicię znalazła w tym samym czasie, podleczyła i prosiła o pomoc w wyadoptowaniu.
Byłam też na sesji foto u fajniutkiej małej króffki:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Państwo dzwonili do TOZu z prośba o pomoc w wyadoptowaniu.Państwo bardzo mili, ale raczej tacy prości. Lubią zwierzęta,ale koty raczej mieszkają w chlewku niż w domu...Trochę blisko do drogi, mam nadzieję, że kicia będzie na siebie uważać jeszcze przez kilka dni.

Dylemat mam-na osiedlu (koło budki karmionej przez Melbę:) są dwie-trzy ciężarne kotki. Pani Jasia, u której dziś byłam mogłaby spróbować je złapać. Ale jakoś mi tak nieswojo. Bo jak nie wiem, że kotka w ciąży to ok, trudno. Ale jak już wiem...Boję się, że będę się smażyć w kocim piekle :(
Oczywywiście zostawienie ich tam to żadne rozwiązanie. Ale jakby im się pozwolić okocić w jakimś DT to wtedy 2-3 mce opieki. (kiedy u brata była jesienią Tri ze stadniny z dziećmi to one były już spore a i tak to dość długo trwało :roll:) No a i kociaków w tym roku obawiam się, będzie urodzaj...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 05, 2008 0:42

Kicia z klatki dziś pojechała... Strasznie szkoda mi było ją więzić i jak tylko dowiedziałam się że koniec urlopu Kici - naprawdę się ucieszyłam, że nareszcie będzie mogła rozprostować łapki i wrócić na wolność. A teraz mam wyrzuty sumienia, w nocy ma być mróz do -10 :?
A ciężarne koteczki - rzeczywiście dylemat. Trudno znaleźć dobre rozwiązanie.
I jeszcze pytanie: czy ktoś zapisał się na ewentualne spotkanie pod koniec tygodnia?

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Śro mar 05, 2008 8:27

Aga, dostępny dla mnie koniec tygodnia to niedziela ew.sobota (ale lepiej jednak nie sobota) bo jadę do wawy w piątek. Więc bardzo możliwe, ze tym razem mnie jednak nie bedzie :?
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 05, 2008 12:06

Hmmm.....

Kurczę, tak szkoda tych ciężarnych kotek....

Bo sterylizacji w późnych fazach ciąży się nie przeprowadza, tak? Zreszta, to by była ogromna szkoda :(

Wiecie co, poważnie się zastanawiam, czy jednej do czasu porodu i odchowania małych nie przygarnąć.... w mojej rodzinie kocice miewały młode i wiem jak zaopiekować się maluszkami w razie czego.... a miejsce w mieszkaniu mam.

Muszę się razem z TŻ zastanowić....


Szałwio, zajrzyj tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2895175#2895175
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 62 gości