Srebrny ze scurem w pakiecie wrócili

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon mar 03, 2008 15:13

Jana pisze:To była akcja z Chmurką, zupełnie inna sprawa :wink:

Byłam nawet dość wkurzona, bo wyszły akurat wtedy, kiedy wypadała moja kolej do dr U. - z FIViołakiem, który kiepsko znosił te wizyty. Ale złość mi przeszła, jak zobaczyłam ich miny po powrocie :D Nawet pan strażnik był calutki uśmiechnięty i dumny, że kota uratował :)

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 15:18

Mag pisze:
gosiar pisze:To byl chyba jakis FeloVax czy cus takiego zwyczajnego, ale czworka, czyli taka przeciw wsciekliznie tyz :) Nie byl leczony na Bialobrzeskiej, tylko na Goclawu, ale tam tez jest fajnie. Mozesz z nim podjechac o wszystko spytac jakos juz nowa wlascicielka. Aha, podsune ci jeszcze, Mag, umowe adopcyjna tozowska, dobrze? Bo taki jest obowiazek co do tych kotow pseudohowlanych, to sa koty z ich interwencji. :oops:

Nie chcę go ciągnąć przez Wisłę zasyfionym autobusem :) No i na Białobrzeskiej już się nie muszę nawet przestawiać ;) A w gocławskej lecznicy udzielą mi tych informacji jak pojadę sama lub zadzwonię? Albo udzielą dziewczynom z Białobrzeskiej?

Umowę mogę skądś ściągnąć czy wolisz mi wysłać (mój adres jest w profilu chyba, jeśli nie to - przepraszam, że podam kodem, ale spamboty od razu włączają znalezione adresy na listy wysyłkowe - nazwa konta taka jak nazwa kociego bloga (pod guzikiem www) a owo konto mieści się na gmailu.

No to trzymać kciuki, żeby w przyszłości nie wyszły Sreberku żadne poważne wady - doedukowałam się właśnie na wątku o pseudohodowlach i kłaki mi dęba stanęły mimo że dość długie mam. Chów wsobny, brak opieki lekarskiej, marne warunki, nieprzytulanie zwierzaków. Ja kretynica sądziłam, że hodowle to tylko miłośnicy zwierząt prowadzą.


Wolę ci ją przekazać albo zostawię na Białobrzeskiej, teź jestem z Warszawy. Jesli do tej pory Sreberko zyje, to jest OK, uwierz mi, tam smeirtelnosc byla ogromna. Informacji na pewno nie podadza ci telefonicznie ani nikomu onnemu, do czasu zamkniecia sprawy wszystko jest tylko do informacji prezeski TOZ, ktora tez nic nie mowi. ale na pewno powiedzialam ci wszystko OK, to byla ten poczworny Fe-o-Vax. I tam jeszcze zostal odrobaczony Advocatem. Z kazdego wylazily tasimce kilometrowe. a pozniej to juz go przejela BarbAnn, a jeszcze wczesniej Miuti najukochansza :)

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 15:27

u mnie tez byl odrobaczany bo byly jeszcze pojedyncze niedobitki
teraz jest spokoj
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 03, 2008 15:59

Dobrze, to teraz tak - czepiam się jak rzep psiego ogona, ale to dla dobra 3,3 kg czarnuli, która na moim lewym ramieniu udaje chyba papugę. (I tak jestem wdzięczna, że mi na głowie nie usiłuje siedzieć).
W skrócie wojaże Sreberka: Pseudohodowla, wydobyty za pośrednictwem TOZu, trafia pod opiekę lecznicy na Gocławiu, tam ma testy z wynikiem ujemnym. Zgłasza się dt, Sreber jedzie do Krakowa z Biszkoptem i trafia do 30-kotowej kawalerki z tego wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70 ... sc&start=0 (pogubiłam się, a gdzie tu Miuti?), potem szybko BarbAnn go zabiera (a Biszkopt trafia do Granuli). u Barb jest "czysto" - ale wśród tej trzydziestki mógł złapać FIV albo FeLV :?:
Mam nadzieję, że zdołam go z pociągu zgarnąć najpierw do lecznicy na szybciutkie testy, będę spokojniejsza o to swoje Mzimu. [Proszę się nie śmiać, ale ja noszę jej qupale do lecznicy, żeby spytać, czy są ok]

Dlaczego właściwie dane o leczeniu kociaków są tajne? Ja przecież nie chcę znać danych osobowych tej eee pani (to wariatka była, której się wydawało, że kotom pomaga czy wyrachowana suka, która zarabiała na sprzedaży?). Śledztwo chyba nie ucierpi na tym, że dowiem się na co chorowały i przekażę te informacje nowemu lekarzowi.
Ale skoro najlepiej będzie pojechać do gocławskiej lecznicy, to nie ma problemu, damy radę.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 16:15

Mag pisze:Dobrze, to teraz tak - czepiam się jak rzep psiego ogona, ale to dla dobra 3,3 kg czarnuli, która na moim lewym ramieniu udaje chyba papugę. (I tak jestem wdzięczna, że mi na głowie nie usiłuje siedzieć).
W skrócie wojaże Sreberka: Pseudohodowla, wydobyty za pośrednictwem TOZu, trafia pod opiekę lecznicy na Gocławiu, tam ma testy z wynikiem ujemnym. Zgłasza się dt, Sreber jedzie do Krakowa z Biszkoptem i trafia do 30-kotowej kawalerki z tego wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70 ... sc&start=0 (pogubiłam się, a gdzie tu Miuti?), potem szybko BarbAnn go zabiera (a Biszkopt trafia do Granuli). u Barb jest "czysto" - ale wśród tej trzydziestki mógł złapać FIV albo FeLV :?:
Mam nadzieję, że zdołam go z pociągu zgarnąć najpierw do lecznicy na szybciutkie testy, będę spokojniejsza o to swoje Mzimu. [Proszę się nie śmiać, ale ja noszę jej qupale do lecznicy, żeby spytać, czy są ok]

Dlaczego właściwie dane o leczeniu kociaków są tajne? Ja przecież nie chcę znać danych osobowych tej eee pani (to wariatka była, której się wydawało, że kotom pomaga czy wyrachowana suka, która zarabiała na sprzedaży?). Śledztwo chyba nie ucierpi na tym, że dowiem się na co chorowały i przekażę te informacje nowemu lekarzowi.
Ale skoro najlepiej będzie pojechać do gocławskiej lecznicy, to nie ma problemu, damy radę.


Najlepiej pojedz tam, to tez naprawde fajna lecznica i nie stoi sie w kolejkach ;) No i oni sie mocno zaangazowali w odratowanie tych kotow. Pani doktor kiedys przez telefon nie mogla przestac mowic o tym, ze czegos takiego jeszcze nie widzialam.
Alez kochana, Mag, ta wyrachowana suka to "urocza" staruszka sprawiajaca wrazenie takiej kochanej milej starszej pani, ktorej trzeba pomoc. generalnie stara handlara, ktora wymordowala (bo chyba nie ma innego slowa na ten oboz koncentracyjny) i zaglodzila mnostwo kocich istnien. I nie tylko kocich, psy ta tez byly.
Mag, ja nie wiem, czy sledztwo na tym nie ucierpi, po prostu jest zakaz mowienia o tym. chyba ze prezeska TOZ wyrazi zgode, ze dane na temat tego konkretnego kota mozna przekazac tobie, ale to juz musisz sie po to zglosic do Moniki, ja juz nie chce w tej sprawie posredniczyc. juz sie od niej odcielam. mam nadzieje, ze skutecznie. teraz mam nadzieje, bede mogla byc tylko swiadkiem w sprawie.
teoretycznie jest taka opcja, ze zlapal FIV albo FeLV wsrod tych kotow (u Miuti wlasnie), ale to chyba juz tylko panika ;) Ile one tam byly? Kilka dni chyba. Kilka dni w izolacji w dodatku, w jakiejs klatce, z tego, co pamietam.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 17:09

to jeszcze jedno swiezutkie, prosto z tasmy

Obrazek
a co do dysusji wyzej
byl pare dni
wrocilam po niego
ujal mnie tym ze calym sobą zaslanial biszkopta
taki maly dzielny chudy kot
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 03, 2008 17:22

gosiar pisze:Najlepiej pojedz tam, to tez naprawde fajna lecznica i nie stoi sie w kolejkach ;) No i oni sie mocno zaangazowali w odratowanie tych kotow. Pani doktor kiedys przez telefon nie mogla przestac mowic o tym, ze czegos takiego jeszcze nie widzialam.

No co za reklama nachalna :P A tak poważnie, do Białobrzeskiej dyrdam sobie w kwadrans z kociotorbą pod pachą, zwierz się nie męczy (najgroźniejszy jest co najwyższej przejeżdżający tramwaj). W razie paskudnej pogody i pilnej sprawy, taksą jestem tam w 5 minut.
Alez kochana, Mag, ta wyrachowana suka to "urocza" staruszka sprawiajaca wrazenie takiej kochanej milej starszej pani, ktorej trzeba pomoc. generalnie stara handlara, ktora wymordowala (bo chyba nie ma innego slowa na ten oboz koncentracyjny) i zaglodzila mnostwo kocich istnien. I nie tylko kocich, psy ta tez byly.

Aha, czyli pewnie i ścierwo i psychiczna - od chciwości zwariowała. Oby jak najszybciej dostała zakaz zbliżania się do zwierząt.
Mag, ja nie wiem, czy sledztwo na tym nie ucierpi, po prostu jest zakaz mowienia o tym. chyba ze prezeska TOZ wyrazi zgode, ze dane na temat tego konkretnego kota mozna przekazac tobie, ale to juz musisz sie po to zglosic do Moniki, ja juz nie chce w tej sprawie posredniczyc. juz sie od niej odcielam. mam nadzieje, ze skutecznie. teraz mam nadzieje, bede mogla byc tylko swiadkiem w sprawie.

Kto to Monika? Moka1? Ale chyba informacje z tego wątku lekarzom wystarczą. Kociul był raz szczepiony? Nie pamiętam tego cyklu powtarzania szczepionki.

teoretycznie jest taka opcja, ze zlapal FIV albo FeLV wsrod tych kotow (u Miuti wlasnie), ale to chyba juz tylko panika ;) Ile one tam byly? Kilka dni chyba. Kilka dni w izolacji w dodatku, w jakiejs klatce, z tego, co pamietam.

Wiem niestety z doświadczenia, jak się FIV podstępnie rozwija - teraz nawet testom elisa nie wierzę do końca. Pomagacie wielu kotom, któryś może być nosicielem, wolę dmuchać na zimne jako dom docelowy. Niby te wirusy z ogona na nos nie przeskakują, ale mając wychuchane Mzimu nie mogę ryzykować. Trudno, najwyżej znowu przełożymy z TŻ-tem romantyczną kolację w restauracji i zjemy zupę cebulową ;)

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 17:32

Wolę ci ją przekazać albo zostawię na Białobrzeskiej, teź jestem z Warszawy.

Jak Ci wygodniej - jeśli dasz mi znać dzień wcześniej, kiedy będziesz na Białobrzeskiej, to podskoczę o dowolnej godzinie, (byle nie przed 11, mam wolny rozruch :D)

Jesli do tej pory Sreberko zyje, to jest OK, uwierz mi, tam smeirtelnosc byla ogromna.

Myślałam - odpukać - o jakichś poważnych wadach genetycznych spowodowanych niedożywieniem albo chowem wsobnym, które mogłyby wyjść za parę lat. Ale i tak oba sierściuchy będą chodziły co najmniej raz na pół roku na kontrolę. (Kurczę, nie mogłabym tak profilaktycznie siebie do lekarzy prowadzać...)

Drobny jest pięknot jeden, mam wrażenie że rozmiarów młodej. Oby tylko się dogadały :spin2:

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 17:41

Strasznie sa wzruszajace te kociambry stamtad, prawda?

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 17:47

On byl kiedys u mnie tak pol dnia, bo pojechalam z nimi do Garncarza, zeby spytac, co sie z tymi oczkami dzieje.
Nie reklamuje ich wcale a wcale, po prostu jesli sie pojedzie samemu z kotem, ktory juz u ciebie zostanie, na pewno bedzie latwoej sie wszystkiego dowiedziec. poza tym sama zaiwaniam na Bialobrzeska, chociaz ostatnio kolejki i masa ludzi tam mnie dobijaja i chyba jednak zmienie kierunek.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 17:49

A te umowe zostawie ci tam po prostu na recepcji, u Asi (czakirta0, z ktora bardzo dobrze sie znam i przyjaznie :) a Monika to preseska TOZ, Monika Nowicka, jej telefon jakby co jest na stronie TOZ.
moka1 to tez Monika, ona rozkrecala te cala afere z pseudohodowla.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 17:52

gosiar pisze:On byl kiedys u mnie tak pol dnia, bo pojechalam z nimi do Garncarza, zeby spytac, co sie z tymi oczkami dzieje.
Nie reklamuje ich wcale a wcale, po prostu jesli sie pojedzie samemu z kotem, ktory juz u ciebie zostanie, na pewno bedzie latwoej sie wszystkiego dowiedziec. poza tym sama zaiwaniam na Bialobrzeska, chociaz ostatnio kolejki i masa ludzi tam mnie dobijaja i chyba jednak zmienie kierunek.

Jednorazowo pewnie się wybiorę, żeby się wywiedzieć.
Na Białobrzeskiej teraz się wycwaniłam i jak tylko mogę, to umawiam się zawczasu do tych lekarzy, do których można się umówić - czekam wtedy 15-20 minut, a nie 2 godziny.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 17:57

Problemem jest to, ze ja ze swoimi kotami do weta nie jezdze, tylko z tymczasami, kiedy mam sytuacje "na cito, juz, natychmiast". No i odpada mi mozliwosc umowienia sie na wizyte.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon mar 03, 2008 18:10

gosiar pisze:Problemem jest to, ze ja ze swoimi kotami do weta nie jezdze, tylko z tymczasami, kiedy mam sytuacje "na cito, juz, natychmiast". No i odpada mi mozliwosc umowienia sie na wizyte.

dlatego też ja się tym chętniej umawiam, żeby nie blokować miejscówki osobom, które nie mogą tego zrobić :)
A inne lecznice też mają takie kolejki? Wiem, ile takie oczekiwanie może trwać, ze Sfinksem tak czekałam, czasem dzień w dzień, pochłaniając tony książek. Nie ujmując nic Białobrzeskiej, może do drobnych spraw (jeśli oczywiście są takowe) wystarczyłby mniej specjalistyczny gabinet zamiast lecznicy? Wprawdzie zanim trafiłam na Białobrzeską nie miałam najlepszych doświadczeń z gabinetem za rogiem, więc to może tylko dlatego było tam tak pusto.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Pon mar 03, 2008 18:20

Sama sobie udzielilas odpowiedzi. NIe chce nikomu oczywiscie tutaj robic czarnego PR-u, ale jedka przez takie tlumy i przez to, ze lekarze chyba tez juz sa skolowani, troche cierpi na tym jakosc uslug na Bialobrzeskiej :(

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 33 gości