Jana pisze:W obliczu wypowiedzi z innego wątku zastanawiam się, czy Synuś ma prawo żyć... Może trzeba było go od razu uśpić, żeby się nie męczył? W końcu jest tyle kotów potrzebujących domu...
XAgaX pisze:Shishka pisze:W sumie ja już sama nie wiem co myśleć...Z jednej strony uśpienie=zabicie(chociaż też musiałam zrobić to mojemu Amankowi[*])ale z drugiej strony jest tyle kotów w tragicznych warunkach czekających na dom,albo na śmierć,która w wielu przypadkach jest zbawieniem(tragedia).
dlatego uważam, że usypianie niechcianych miotów (oczywiście w czasie przewidzianym ustawą) jest lepszym wyjściem niż szukanie im domów.
Jana, patrząc pragmatycznie - być może i bardzo cynicznie - to ludzi by należało usypiać, bo ten dziwny gatunek mnoży się niczym króliki, bywa głupi niczym baran i okrutny jak żadne inne stworzenie. Skoro jednak z ryzyka przed arbitralnością takiej decyzji i z paru jeszcze innych powodów (o religijnych nie wspominam, bo tych akurat uznaję), stwierdzamy (oczywiście teoretycznie, ale trzeba mieć idee), że każdy człowiek ma niezbywalną godność, wszyscy są równi i takie tam, to nie widzę powodu stosowania innych kryteriów dla "braci mniejszych", jeśli to nasze człowieczeństwo ma być systemem spójnym. [Człowieczeństwo rozumiem bardziej filozoficznie, nie gatunkowo, bo gatunkowo tośmy okrutne małpy z takimi ciekawymi skutkami ubocznymi rozwoju mózgu jak koncepcje etyczne i samoświadomość.]
Patrząc bez emocji na koci gatunek jako na byt biologiczny, a nie poszczególne cudowne futrzaki myślę sobie, że cudów nie ma - choć ich tu dokonujecie - i dla dobra samego gatunku wskazana jest masowa sterylizacja i chyba niestety eliminacja kotów białaczkowych, które są zbyt dzikie, by dały sie zaadoptować. (A ponoć jest ich całkiem spory procent.)
Generalnie zmierzam do tego - powinnam to chyba napisać w odnośnym wątku - XAgaX oczywiście ma prawo się mądrzyć, tak samo jak ja tutaj, ale - parafrazując jej wypowiedź - uważam, że lepszym wyjściem jest działanie na rzecz zmiany przepisów oraz mentalności (szczepienia, sterylizacja, zezwolenia na posiadanie zwierząt?, usypianie osobników zakaźnie chorych?) i na to lepiej jest poświęcić czas, jeśli ceni się sobie przede wszystkim pragmatykę działania - takie działanie ma przede wszystkim sens, jeśli patrzeć z poziomu gatunku kociego, natomiast na poziomie kocich jednostek pod wieloma względami lepsze jest ratowanie tychże jednostek do ostatniego tchu. Bo to człowieczeństwo - przy której to idei z konieczności tkwimy, bo przez parę funkcji ubocznych mózgu wyłącznie zwierzętami być nie możemy - to nie tylko pragmatyka działania, ale też taki dziwny koncept pod tytułem
"póki jest szansa". I póki jest szansa na znalezienie domu kotu i póki kot nie musi dostawać prochów przeciwbólowych - to tak jak Maryla napisała - Jana ma prawo chcieć tego domu szukać. Nie wpływa to na skuteczność działania na poziomie gatunkowym, obie strategie się uzupełniają.
Swoją drogą, czy na miau jest prowadzona jakaś forma statystyki? Ile z kotów, dla których szukacie domów, ten dom znajduje? A ile kotów zostało uśpionych, bo nikt ich nie chciał? Pytanie retoryczne - o czym te liczby świadczą? Ratowanie niechcianych kociąt to być może donkiszoteria, ale takich bohaterów też ludzkość potrzebuje
