http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2878755#2878755
W wątku kieleckim pisałam o jej problemach ze zdrowiem od czasu przyjazdu. W skrócie: kotka nie chciała jeść, zaogniła jej się ranka po sterylce. Dostała dwie kroplówki, zaczęła jeść, po trzech dawkach antybiotyku wszystko sie wygoiło.
Ostatni antybiotyk (Synergal chyba czy cos takiego) dostała w piatek. Temperaturę miała w normie, jadła normalnie od czwartku(Royal Convalescence, Purina dla kastratów, dla zapachu troche kiełbasy czy Whiskasa(niecałe pół saszetki przez 4 dni) - na początku rozmaczane, potem normalnie).
Dramat zaczął się dziś. Kotka normalnie wstała, łaziła, jadła, miauczała, miziała się. Zjadła troche Puriny. Pierwsze co mnie zaniepokoiło to to, że wypiła dziwnie dużo wody. Ale nic nie wskazywało na to, co stało się pozniej.
Ok godziny 11 zauwazylam ze kotka utyka na przednia łapke. Na poczatku myślałam ze to przez to, że miała w łapce pare dni wenflon. Albo ze sobie źle skoczyła. Potem kotka położyła się na łóżku.... i juz nie mogła się podnieść.
Od razu po 12 kotka w transporter i do weta... Gdzie? Na Stefczyka - jedyna otwarta w niedziele klinika(edit: jak uswiadomila mnie po fakcie Kasia D. nie jedyna otwarta, o czym nie wiedzialam... ale na pewno najblizsza)...
Przyjechaliśmy i ze względu na nagły przypadek od razu zostaliśmy przyjęci.
Okazało się, że kotka ma 42 stopnie gorączki(w piatek i wczoraj temperatura była w normie)

Prawie że nic. Kotka miała zbadany brzuszek, ale brzuszek nie był ,,ostry", nie bolał, nie stwardniał. Ogromnie blade dziąsełka i spojówki. Zero kontaktu. Zero reakcji. NAwet przestała miauczeć.

Podejrzenia:
- zapaść - kotka mogła mieć ukrytą chorobę, która teraz przy osłabieniu w związku ze sterylka, podróżą i leczeniem dała o sobie znać.
- zapalenie otrzewnej - choć to najmniej, bo lekarz nic nie wyczuł.
- powikłania po sterylce - mimo że też nic nie bylo w brzuszku, a ranka zagojona.
- i w koncu... białaczka

Miałam do wyboru - zabrać ją ze sobą albo zostawić w klinice(19 zł noc). Nie wiem, czy zrobiłam dobrze, ale ją zostawiłam. Gdyby coś się działo, nie potrafiłabym nic zrobic, a tam ma non stop opiekę.
Zlecone badania krwi(51zł) oraz wkłucie kroplówki(14zł). Jutro miedzy 14 a 20 mam jechac - bedzie diagnoza i dalsze kroki....
A teraz... głupio mi to mówić... Nie stać mnie na takie leczenie



