Ludzie są dziwni...
Pomimo szkolenia poza Białymstowkiem miałam dziś "przenosiny" dwóch wyadoptowanych kitków.
Nowa pani Kruszynki zadzwoniła, żeby ją zabrać (bo kicia ją ugryzła)-nie wiem co się wydarzyło, to taka spokojna kicia. Na Dniu Kota zachowywała się wzorowo, pomimo iż dookoła było sporo ludzi i ogólny rozgardiasz. Ale pani po prostu chyba nie ma cierpliwości-twierdzi że już miała kota a dziwi ją że kicia się chowała pierwszego dnia (dziś jak przyjechałam siedziała na pralce i spała spokojnie) wkurza mnie, że wszyscy uważają, że "wiedzą lepiej" - jak im mówię, żeby kicia na początku przebywała w jakimś niedużym pomieszczeniu i potem stopniowo była wypuszczana na większy obszar to nie słuchają i od razu puszczają po całym domu (dom Kruszynki miał z 160m2) a dla takiej kici to wielki, obcy teren. I ma prawo siedzieć pod kanapą

a ludzie mają pretensje że kota nie mogą wyciągnąć.
Ale wiadomo-z niewolnika nie ma robotnika-nie ma co pani uszczęśliwiać na siłę...
Kruszynka pojechała do nowego domu (jakoś kicia nie ma szczęścia już kiedyś jeżdziłyśmy z nią do pana który jak się potem okazało chciał ją do łapania myszy

) -specjalnie byłam tam z 45 minut, żeby zobaczyć jak się zachowa. siedziałyśmy w kuchni, kicia obwąchała kąty, skubnęła mokrego Whiskasa

i poocierała się o mnie i nową panią. Naprawdę nie wyglądała na dzikusa (którym przecież nie jest) Nowa pani chyba nie przepada za ludźmi-ale miała koteczkę i pieska który odszedł niedawno w wieku 13lat. Więc mam nadzieję, że tym razem będzie dobrze.
Proszę, trzymajcie kciuki - to taka kochana kota-zasługuje na dobry dom...
Drugą akcję pozostawię bez komentarza. Państwo kici Nowogródzkiej ostatniej - dla przypomnienia foto:
zadzwoniłi (dokładnie pan) i powiedział ,
że pani jest w ciąży i lekarz zabronił trzymać kota 8O Moje tłumaczenia nic nie zmieniły. Ponownie: z niewolnika nie ma robotnika.
Na szczęście pani doktor Agnieszka przekazała mi dziś namiary na chętna panią. Pani jak się okazało mieszka dwa bloki dalej od kici - poszła, obejrzała, zabrała. Następnie zadzwoniła i skomentowała oddawanie kota z powodu ciąży

Fajna pani.
Z dobrych wieści - kitka od Melby pracuje nad domownikami. Narazie (odpukać) nie wycięła żadnego numeru. Jest kochana, cierpliwa, mrucząca, czyściutka. Pcha się do łóżka, nie schodzi z kolan. (wprawdzie szepnęłam jej słówko na temat marketingu ale nie sądziłam, że aż tak się wczuje

)
A tak wygląda na nowych włościach:
