FACECI I KOTY

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 01, 2003 11:30 FACECI I KOTY

Ogólnie przyjęte jest, że kot to zwierzę "kobiece"
Ale z moich obserwacji wynika, że niekoniecznie tak jest.
Mój mąż zgodził się na kota, bo jęczałysmy: ja i Młoda.
Z zastrzeżeniem jednakże, że kot będzie się trzymał od niego z daleka, i że nie będzie musiał nic przy nim robić. I faktycznie tak było czas jakiś.
Tyle że Oliwka, ta bestia niewdzięczna pokochała TŻ-ta gorącą miłością, namolnie okazywaną tak długo aż wymiękł.
Teraz kocha ją bardzo i wizja 2 kota jest dla niego oczywista.
nie wie biedak, że nad trzecim myślę :twisted:
Muszę z niejakim smutkim stwierdzić, że moja kotka jest de facto kotką TŻ-a i stanowczo jego kocha najbardziej.
A jak na koty reagują Wasi faceci? Własni i znajomi?
Forumowi panowie też są oczywiści bardzo proszeni o opowiedzenie, skąd kot w ich życiu?
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon wrz 01, 2003 11:33

Olivia :)
najprosciej bedzie powiedziec, ze Olka bedzie wystawiana wlasnie przez TZta. Dlatego, ze kocha go niezmiernie i da ze soba zrobic, co tylko mu sie zamarzy. Pinky srednio go lubi, ale Olka nie odstepuje zaraz jak przyjedzie.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon wrz 01, 2003 11:38

TŻ nie chciał kota w domu. No... może nie tyle nie chciał, co nie wykazywał hurra-entuzjazmu i próbował mnie odwieść od zamiaru zaopatrzenia sie w zwierzątko. Ale tak sie złożyło, że mogliśmy najpierw potestować, jak to z kotem jest.
A teraz... miłość obupólna :D :D :D

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 01, 2003 11:51

Jako ze moj TZ byl do niedawna dojezdzajacy jedynie :wink: to moja kota nie za bardzo dawala mu sie glaskac. taka juz jest dotykalska i pieszczocha tylko dla mnie 8) ale od czasu jak z nami zamieszkal, zachowanie koty sie zminilo no i TZ oczywiscie tez. bawi sie z nia, gania po mieszkaniu itp :lol: no i sie zgodzil na drugiego kota, a wrecz bardzo mu na nim zalezy. a potem jeszcze 2 psy... zmienil sie niesamowicie... uwielbiam go :wink: :D

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Pon wrz 01, 2003 12:07

Kota wyjęczałam. TŻ zastrzegł sobie, że opieka nad kotkiem należy wyłącznie do mnie, a kuwety nawet się nie dotknie. Tak dla zasady. Ja dla zasady się zgodziłam, bo znam go trochę i wiem, że zwierzynę wszelaką lubi. Co prawda jest psiarzem i nadal wypomina mi, że pieski nie biegają po stołach, są posłuszne i nie skaczą mu w środku nocy po głowie. Nie mruczą, nachalnie domagając się pieszczot wtedy, kiedy śpimy w najlepsze i nie kręcą nosem na smakołyki tylko jedzą grzecznie, co im się do miski wrzuci. Całą litanię kocich wad wyśpiewuje, a do Kitka mówi: jak ja cię kocie nie lubię! ;)
Prawda jest taka, że Kitek jemu pierwszemu wystawił brzuszek do pieszczot, to TŻ pierwszy nie miał żadnych obiekcji, że kotek śpi w łóżku etc, etc.
Na drugiego kota uparcie się nie zgadza (a właściwie zgadza się - jak będziemy mieli większe mieszkanie. Co oznacza w wolnym tłumaczeniu: na świętego Nigdy :twisted: ) Ja z równym uporem wracam do tematu: kotek się nudzi i potrzebuje towarzystwa :). Co będzie dalej? Zobaczymy.

Sigrid

 
Posty: 6640
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon wrz 01, 2003 12:15

TŻ kocha zwierzaki, a one kochają jego, zwłaszcza dwa psy moich rodziców. Natomiast nasza kota go lubi, owszem, ale jak ma do wyboru mnie i jego, to woli mnie :roll: A TŻ stara się jak może - szczyt osiągnął wczoraj: z działki przywiózł jej 4 koniki polne, żeby maleńka kocie potrzeby psychiczne mogła zaspokoić i coś upolować :) No nie powiem, trafił prezentem na 100 % :)

merilintu

 
Posty: 40
Od: Czw kwi 17, 2003 15:20
Lokalizacja: Warszawa - Kabaty

Post » Pon wrz 01, 2003 12:21

No cóż, Imbirek też jest kotem "wyjęczanym" i to przez kilka miesiecy. Jak się TŻ zgodził to za dwa dni miałam kotka w domu. I wogóle nie chciał słyszeć na temat drugiego kocurka. Do czasu...
Pokazałam mu zdjęcie Soni i wtedy go poraziło. Którejś soboty sam wszedł na adopcyjną, odnalazł namiary, zadzwoniliśmy, umówiliśmy się na oględziny tego samego wieczora i po 4 dniach Sonia zamieszkała z nami :lol:
Imbirek bardziej lgnie do mnie, Sonia do TŻ-ta :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pon wrz 01, 2003 12:43

Pupsi byla wyplakana i wyjeczana :lol: TZ wiedzial, ze gdy tylko zamieszkamy razem, mam zamiar sie dokocic. Gdy przyszlo co do czego, zmienil zdanie, bo : kasy nie ma, mieszkanie za male, wszedzie sa kable itp.
Ja sie wsciekalam, plakalam itp :lol: No bo przeciez OBIECAL :twisted:
Tz miala fazy na tak i na nie. Np kupilismy kuwete, zwirek, troche jedzonka, ja sie cieszylam jak dziecko, a on nagle "po co nam kot".
No udusic tylko :roll:
W koncu dostalismy Pupsi, TZ patrzyl na nia jak na Obcego. Oczywiscie karmieniem, opieka i sprzataniem mialam sie zajac ja.
On mogl sie z kotem tylko bawic :lol:
Ale polubil Pupsi. Gdy wyjechalam do Polski i "dzieci" zostaly same, zblizyly sie do siebie :lol: Kota przychodzila na pieszczoty do lozka itp.

Teraz TZ KOCHA Pupsi, mowi na nia "nasza ksiezniczka" :wink:

Zgodzil sie na dokocenie, max podwojne. A wyszlo potrojne, co sam zaproponowal !

TZ jest z tych osob, ktorym zwierzaki nie przeszkadzaja o ile nie trzeba po nich sprzatac :lol:
Maluchy tez lubi, ostatnio zastanawialismy sie ktory z nich jest najladniejszy. Dla mnie najslodsza ze swinek to Maya. TZ na to : A wcale ze nie! Najladniejszy jest Totoro. Taki tygrysek. - Wzial Toto na rece i sie go pyta - : A ty urosniesz duzy, prawda? :lol: :lol:
Pewnie tatusiu, juz mama je utuczy :lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pon wrz 01, 2003 12:44

Gdy przybył TZ Kacper już był. Tomkowi było to raczej obojetnie.
Po pewnym czasie - troszke dłuższym pojawił się Junior i tu moznaby było się pokusić o stwierdzenie, że u mojego TZ nastapiła jakaś ewolucja. POkochał Juniorka do granic możliwości męskiego serca. Czasem się zastanawiam, czy nie zacząc miauczeć, aby do mnie też był taki kochaniutki.
Ale podział jest taki:
- Axel - wiadomo - Ja i tylko ja
- Klakier - Tomek może być, ale w nocy , bo fajnie się do jego nóg przytula, ale Ja czyli mamusia jest kochana (przynajmniej tak mi się wydaje)
- Junio - Tomek i Tomek, ja jestem od karmienia i sprzątania kaktusów
- Kacperek - jest dosyć oschły w okazywaniu uczuć, wydaje mi się, że mnie bardziej woli, ale gdy zjemy obiadek - nie wiem dlaczego - Tomka brzuch wydaje mu się niesamowicie atrakcyjny.

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8744
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon wrz 01, 2003 13:01

Mój mąż zawsze miał psy, ale wiedzieliśmy, że w naszym mieszkaniu tylko kot. I pojawiła się Szarka. Generalnie on kuwety raczej nie sprzątnie, bardziej niż ja denerwuje się, jeśli kota coś zbroi, ale też i bardziej przejmuje się każdym nietypowym zachowaniem kota, od razu myśli, że Szarka jest chora, itp. A kiedy wychodzi z domu, kot popada w letarg i zaczyna szaleć dopiero wtedy, gdy stado jest całe.
Deli

Deli

 
Posty: 14571
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pon wrz 01, 2003 13:04

moni_citroni pisze:Dla mnie najslodsza ze swinek to Maya. TZ na to : A wcale ze nie! Najladniejszy jest Totoro. Taki tygrysek. - Wzial Toto na rece i sie go pyta - : A ty urosniesz duzy, prawda? :lol: :lol:
Pewnie tatusiu, juz mama je utuczy :lol:



:smiech3:


U nas to TŻ podjął temat kota 8) a właściwie KOTÓW, bo na początku chciał żebyśmy wzięli 3 8O a ja ponieważ nigdy wcześniej kotów nie miałam zaproponowałam, żebyśmy może najpierw wzięli dwa :oops:

stanęło na dwóch :wink:

przywieźliśmy oba jednego dnia i tak jakoś od samego początku same sobie nas wybrały :lol: - Dyzio jest moim kochanym przytulakiem choć TZta też czsami uznaje :twisted:
a Kizia ugniata tylko TZta i wpatruje się w Niego zakochanymi oczętami :roll: - mnie uznaje tylko wtedy, kiedy TZ wyjeżdża i ktoś jednak tego kota musi trochę pogłaskać :wink:

teraz ja chcę trzeciego kota :twisted: a TZ nie chce nawet o tym słyszeć :evil:
Obrazek Obrazek

drotka

 
Posty: 1802
Od: Wto kwi 22, 2003 11:49
Lokalizacja: Warszawa Kabaty

Post » Pon wrz 01, 2003 13:16

Najpierw ja sie wypowiem, TZ (zrejestrowany) ja go namowie moze sie dopisze w tym watku potem.
Ja sie poznalismy byl ze mna moj s.p. Kot i wlasnie on zaakaceptowal mojego przyszlego TZ, ku naszemu zaskoczeniu, bo obcych ignorowal 8O :lol: . Pierwsze spotkanie Kota i TZ-ta, polegalo na tym ze kocisko wykonalo tysiace osemek od moich nog do jego, to bylo niesamowite. TZ bardzo lubil Kota, a KOta lubil jego, swietnie sie razem bawili. Niestety miedzy naszym slubem cywilnym a koscielnym, Kot ciezko zachorowal. Okazalo sie, ze przestaly mu pracowac nerki i po 2 tyg. walki, musialam sie zdecydowac na uspienie go :placz: . Tamten czas wspominam jak pomieszanie radosci z powodu slubu i zupelnej rozpaczy z powodu odejscia Kota, okropne.
Potem, kiedy Kota juz nie bylo, zarzekalam sie, ze nigdy wiecej zwierzat w domu, bo ten bol jest nie do powtorzenia, ale zaczelam po jakms czasie doslownie "chodzic po scianach". Bylam marudna, zrezdliwa i placzliwa, a wniosek mojego TZ brzmial: powinnas miec Kota :roll: . Na poczatku sie opieralam, ale zrozumialam ze to prawda, ze bez kotow zyc nie moge. Powiedzialam mu wtedy, ze powinnismy miec dwa koty, bo jeden bedzie sie nudzil w domu podczas naszej obecnosci w pracy. TZ nigdy wczesniej kotami sie nie zajmowal, wiec robilam mu szybkie przeszkolenie z naszych obowiazkow i trudnej psychologii kota. Obydwoje szukalismy jakis kotkow, ktorym trzeba pomoc.
Pol roku po smierci Kota zamieszkaly z nami Brucek i HrupTak, male bardzo chore i zaleknione maluszki. Moj TZ okazal sie aniolem, karmil, bawail sie z nimi, chodzil do weta, budzil sie w nocy jak ktores wymiotowalo, podawal im leki, sprzatal, nawet silna kocia robaczyca mu nie przeszkadzala. Widzialam, ze jest cudownym opiekunem, rodzenstwo za nim przepadalo, a szczegolnie bardzo chora Hrupka mialam maslane oczy na jego widok (ech kobieta :lol: ).
Dziewiec m-cy pozniej, po 2 dniach narad, TZ zgodzil sie na przybycie do domu trzeciego kociego nieszczescia, czyli naszego RySia :lol: . Zastrzegl sie jednak, ze na tym koniec i troche go rozumiem :roll: . Zycie poszlo mu na reke, bo ze wzgledu na stan zdrowia HrupTaka wiemy juz ze czwarty kot jest wykluczony.
Jak jest teraz? :wink: . TZ jest zaangazowanym kociarzem. Nauczyl sie obcinac im pazury (ja nie umiem), fachowo podaje tabletki, kocha je i troszczy sie o nie znakomicie. Lubi koty i podobnie jak ja moze opowiadac o nich godzinami. Wszyscy jego koledzy wiedza ze mamy niesamowicie piekne i madre koty :lol: .
ps. wlasnie pojechal z HrupTakiem na badanie krwi :lol: .
Ostatnio edytowano Pon wrz 01, 2003 13:23 przez Anja, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pon wrz 01, 2003 13:30

test - nie widze w tym watku swojego ostatniego postu
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pon wrz 01, 2003 13:43 Re: FACECI I KOTY

A jak na koty reagują Wasi faceci? Własni i znajomi?

Pierwszego kota przynioslam w siatce z zakupami :) Malutki klebuszek spal sobie na natce pietruszki i swoja bezbronnoscia rozbroil Pana Meza :) Potem probujac kapieli w umywalce pelnej wody przemoczyl sie kompletnie i TZ pieczolowicie go ratowl, co wspomina do dzis z wielka duma :) Potem bylo 10 lat wspolnego zycia i ostatnie chwile w lecznicy, kiedy kociak odszedl na naszych rekach. I oboje plakalismy jak dzieci :( a potem stanowcze NIE - nie bedzie nastepnego kota i polroczna zaloba... Potem kolejne lzy - tym razem przed klatka z brytyjczykami na wystawie, tyle tylko, ze teraz plakaly Jego trzy ukochane kobiety mowiac z dzieciecym uporem: "chcemy kotka"! Dzieci oddaly swoje oszczednosci, ja dolozylam i jest Pinki - zdrajczyni... bo najbardziej na swiecie kocha TZ, a on jej ta milosc odwzajemnia :) Potem kolejna brytyjka - Mala, na ktora zgode dostalysmy tylko pod warunkiem, ze bedzie niebieska. I ona ustawila swoja wlasna hierarchie - Najpierw Pinki, potem dziewczynki, potem TZ... a na koncu ja... Totez juz bez wiekszych oporow zgodzil sie na Tajge, syberyjke, bo ma byc moja. ale widze, ze lypie na nia lakomym okiem, a i ona nie trzyma sie z daleka... I pomyslec, ze 16 lat temu moj malzonek glosno deklarowal, ze nie lubi kotow :P
Dolores
Obrazek

doloressa

 
Posty: 258
Od: Sob maja 31, 2003 21:20
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 01, 2003 13:57

Zawsze w domu moich rodziców były jakies zwierzaki znoszone przeze mnie i brata. TZ miał tylko raz i tylko psa. Kotów nie znał.
Nagle - dnia 7 marca 2003 - gdy ja i synuś leżeliśmy powaleni grypą gigantem wpadł rozgorączkowany do domu(a on jest nadzwyczaj opanowanym facetem) z informacją, że do redakcji (m-sce pracy TZ)przyplątał sie kot - i tu nastąpiła ustna prezentacja- piekny ,fantastyczny, czyściutki, przytula sie do niego, wchodzi na kolana,że pieknie skacze z szafy i na szafę ,że chyba komuś uciekł bo kulturalny itd. Ja - gorączka 39 st. powiedziałam tylko - fajnie.
Mąż zakręcił sie na pięcie i pod pretekstem załatwieniem czegoś jeszcze poleciał. Wrócił po godzinie z kartonem od komputera, który tryumfalnie postawił na środku pokoju i wyjął z niego - Milę . :D .Miał błagalne spojrzenie - powiedziałam tylko - leć po jedzenie i kuwetę , Ty - sprzątasz.
Mila okazała się półroczną kotka w okresie rui. Mnie lubi, ale kocha Jego - przeciez wybawiciel :? .
Marleya wyjęczałam ja - jęczałam, jęczałam,że chc e facecika,że to niesprawiedliwe ,że ja teżżżżż ccccccchhhhcęęęę, on, że jeden kot starczy, że nas nie stac itd, przestałam, uzanałam, że może i ma racje. W lipcu okociła sie kotka znajomych i tu nagle ni z tego ni z owgo on do mnie - no i co - to kiedy bierzemy kota. I są 2.

Pomaga mi, sprzata w kuwecie, jak mnie nie ma i dostanie dokładne instrukcje to na karmi. Kochany jest. 8)
Ach mój ^-letni synek też pieknie sprząta kuwetkę i jest z tego b. dumny.
:D
vena & Mila Obrazek & Marley Obrazek

Vena

 
Posty: 63
Od: Pon sie 11, 2003 12:16
Lokalizacja: Ostrołęka

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Wojtek i 51 gości