Najpierw ja sie wypowiem, TZ (zrejestrowany) ja go namowie moze sie dopisze w tym watku potem.
Ja sie poznalismy byl ze mna moj s.p. Kot i wlasnie on zaakaceptowal mojego przyszlego TZ, ku naszemu zaskoczeniu, bo obcych ignorowal

. Pierwsze spotkanie Kota i TZ-ta, polegalo na tym ze kocisko wykonalo tysiace osemek od moich nog do jego, to bylo niesamowite. TZ bardzo lubil Kota, a KOta lubil jego, swietnie sie razem bawili. Niestety miedzy naszym slubem cywilnym a koscielnym, Kot ciezko zachorowal. Okazalo sie, ze przestaly mu pracowac nerki i po 2 tyg. walki, musialam sie zdecydowac na uspienie go

. Tamten czas wspominam jak pomieszanie radosci z powodu slubu i zupelnej rozpaczy z powodu odejscia Kota, okropne.
Potem, kiedy Kota juz nie bylo, zarzekalam sie, ze nigdy wiecej zwierzat w domu, bo ten bol jest nie do powtorzenia, ale zaczelam po jakms czasie doslownie "chodzic po scianach". Bylam marudna, zrezdliwa i placzliwa, a wniosek mojego TZ brzmial: powinnas miec Kota

. Na poczatku sie opieralam, ale zrozumialam ze to prawda, ze bez kotow zyc nie moge. Powiedzialam mu wtedy, ze powinnismy miec dwa koty, bo jeden bedzie sie nudzil w domu podczas naszej obecnosci w pracy. TZ nigdy wczesniej kotami sie nie zajmowal, wiec robilam mu szybkie przeszkolenie z naszych obowiazkow i trudnej psychologii kota. Obydwoje szukalismy jakis kotkow, ktorym trzeba pomoc.
Pol roku po smierci Kota zamieszkaly z nami Brucek i HrupTak, male bardzo chore i zaleknione maluszki. Moj TZ okazal sie aniolem, karmil, bawail sie z nimi, chodzil do weta, budzil sie w nocy jak ktores wymiotowalo, podawal im leki, sprzatal, nawet silna kocia robaczyca mu nie przeszkadzala. Widzialam, ze jest cudownym opiekunem, rodzenstwo za nim przepadalo, a szczegolnie bardzo chora Hrupka mialam maslane oczy na jego widok (ech kobieta

).
Dziewiec m-cy pozniej, po 2 dniach narad, TZ zgodzil sie na przybycie do domu trzeciego kociego nieszczescia, czyli naszego RySia

. Zastrzegl sie jednak, ze na tym koniec i troche go rozumiem

. Zycie poszlo mu na reke, bo ze wzgledu na stan zdrowia HrupTaka wiemy juz ze czwarty kot jest wykluczony.
Jak jest teraz?

. TZ jest zaangazowanym kociarzem. Nauczyl sie obcinac im pazury (ja nie umiem), fachowo podaje tabletki, kocha je i troszczy sie o nie znakomicie. Lubi koty i podobnie jak ja moze opowiadac o nich godzinami. Wszyscy jego koledzy wiedza ze mamy niesamowicie piekne i madre koty

.
ps. wlasnie pojechal z HrupTakiem na badanie krwi

.