Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 27, 2008 11:18

E tam, nawet jeśli diabeł, to nie taki jak Czarny - zwykły ludowy mądrala, co to pijaczynom potrafi nauczkę dać :lol: Może to sam Srala, z poczuciem humoru diablisko :wink: :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 27, 2008 12:04

PumaIM pisze:E tam, nawet jeśli diabeł, to nie taki jak Czarny - zwykły ludowy mądrala, co to pijaczynom potrafi nauczkę dać :lol: Może to sam Srala, z poczuciem humoru diablisko :wink: :lol:



On się chyba poczuł bardzo urażony pejoratywną oceną powierzchowności Srali - czyżby obolała godność osobista :lol: ?

I zwróćcie uwagę z jaką wprawą i wdziękiem kusił te typki :) - znać wieki praktyki :wink:

edit: przez pomyłkę popełniłam masło maślane :oops:
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2008 17:51 przez myshka, łącznie edytowano 1 raz

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 27, 2008 17:47

bo to i sam Srala we własnej osobie był...mnie kiedyś moim samochodem na bagna wyprowadził...jeno nie wiem za co ?
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lut 27, 2008 19:43

Żebyś go z taką sympatią i wdziękiem opisała.
Nudziło się diablisku, w dzisiejszych czasach to już ludzie w leśne diabły nie wierzą, opowieści wykpiwają... To choć Caty na manowce wywiedzie, by tak się upamiętnić... :wink:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 27, 2008 19:47

Opowieść trzydziesta pierwsza

„ Chłód panujący w lesie i ciągnące od bagien wilgotne powietrze nie pozwoliły mi zapaść w głęboki sen, do świtu dotrwałem w stanie męczącej drzemki, i kiedy wreszcie otworzyłem oczy byłem prawie pewien, że wydarzenia ubiegłej nocy były przedziwnym snem, ale gdy dostrzegłem leżące na ziemi trzy ubłocone postaci zrozumiałem, że wszystko musiało wydarzyć się naprawdę…
Cicho zsunąłem się z drzewa i pobiegłem tam, gdzie według mnie kończył się las.
Niebo nad moją głową robiło się coraz jaśniejsze, przyspieszyłem, aby nie pozostać w lesie do wieczora.
Paprocie smagały mnie po nosie, lepkie nasionka wczepiały się w moje futro.
Zdyszany wypadłem na piaszczysta polną drogę pnącą się pod górę i popędziłem przed siebie jak strzała.
Zatrzymałem się, aby złapać oddech, uniosłem głowę i …zamrugałem oczyma raz, drugi i trzeci.
Tuż przede mną, spomiędzy zielonych drzew wyłaniały się kamienne kolumienki ganku. Świt zabarwił ściany dworku na różowo.
Spojrzałem na zabite deskami okna, przysiadłem na jednym z kamiennych schodków i znieruchomiałem.
W drzewach otaczających dworek ptaki rozpoczęły poranny koncert, przeskakiwały z gałązki na gałązkę i przekrzykiwały się wzajemnie.
Ciepły promień słońca prześlizgnął się po moim grzbiecie. W jednej chwili przypomniałem sobie wszystkie dni, kiedy razem z chłopcem, siedząc na tych właśnie schodach słuchałem opowieści o dalekich krajach i podróżach w nieznane.
Kiedy słońce wspięło się nieco wyżej zauważyłem leżący w trawie duży, biały kamień.
„ Tu zakopiemy skarb piratów ” zadźwięczał znajomy głos. „ I położymy w tym miejscu kamień, bo tak zawsze ukrywa się skarby…”
Przymknąłem oczy usiłując przypomnieć sobie, co chłopiec włożył do małego, blaszanego pudelka.
Myślałem i myślałem i nie zauważyłem, kiedy na schody padł cień.
Tuz obok siebie dostrzegłem parę zniszczonych butów i lekko wystrzępione nogawki spodni.
Buty przeczłapały obok mnie i znikły we wnętrzu domu.
Nie miałem najmniejszego pojęcia, czy ich właściciel zauważył mnie czy tez nie. Chodził po domu szurając sprzętami, cos przestawiał i przesuwał, a kiedy ponownie pojawił się na schodach miał ze sobą duży worek.
W worku coś brzęczało, grzechotało szeleściło i pomyślałem o tych wszystkich drobnych przedmiotach, które ludzie uważają za tak bardzo cenne…
- No i jeszcze kotek – rzekł mężczyzna i wpakował mnie do kieszeni marynarki.
A potem, noga za nogą poszedł w stronę miasteczka. Słyszałem plusk rzeki, dalekie poszczekiwanie psów, porykiwanie krów na łąkach i wiedziałem, że znowu wyruszam w podróż… a kiedy do moich uszu dobiegł gwizd lokomotywy zrozumiałem, że tym razem być może przyjdzie mi wracać z bardzo daleka…
Pocieszała mnie jedynie myśl, że spotkałem bliskich mi ludzi i chociaż nie wiedziałem, co stało się z mieszkańcami domku z werandą. To byłem prawie pewien, że nie przytrafiło się im nic złego.
Mężczyzna w starych butach wszedł do wagonu, wrzucił worek na półkę, a marynarkę powiesił na haczyku, tuz przy drzwiach.
Stukot kół podziałam na niego usypiająco, bo przymknął oczy i po chwili zaczął cicho pochrapywać.
Drzwi przedziału otworzyły się niemal bezgłośnie.
Twarz chłopca, który jak cień wsunął się do przedziału przypominała do złudzenia szpiczasty, lisi pysk.
Chłopiec wyciągnął rękę i bezszelestnie zdjął marynarkę z haczyka, po czym wymknął się z przedziału.
Kiedy pociąg na chwile zwolnił chłopak szarpnął drzwi, skoczył i miękko stoczył się z nasypu.
Świat zawirował wokół mnie, moje serce wykonało dziwna ewolucję i znieruchomiało.
Chłopiec podniósł się, otrzepał ubranie i szybko przeszukał kieszenie marynarki.
Przeliczył garść drobnych i wsypał je do starego, rozlatującego się portfela.
- Skarbonka czy ki czort – mruknął i lekko mną potrząsnął.
Odpowiedziała mu cisza.
Widać w czasie upadku moje serce zaklinowało się gdzieś w środku.
- Pusta – mruknął zawiedziony chłopak i rzucił mnie w trawę. Upadłem prosto w kępę macierzanki, a chłopiec wstał , zwinął marynarkę w kulkę i cisnął ją w ślad za mną.
Usłyszałem szmer kamyków pod podeszwami butów i zapadła cisza.
Słońce grzało coraz słabiej, obok mnie, wysokim nasypem przejeżdżały sapiąc głośno pociągi, a pomiędzy trawami biegały zaaferowane mrówki, polne pająki i błyszczące żuki.
Niebo ciemniało, a ja dalej leżałem nieruchomo wśród drobnych listków i niebiesko-fioletowych kwiatków.
Nad moją głową jedna po drugiej zapalały się gwiazdy, w pobliskim stawie odezwały się żaby – ale moje serce dalej milczało…


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lut 27, 2008 19:48

Siean pisze:Żebyś go z taką sympatią i wdziękiem opisała.
Nudziło się diablisku, w dzisiejszych czasach to już ludzie w leśne diabły nie wierzą, opowieści wykpiwają... To choć Caty na manowce wywiedzie, by tak się upamiętnić... :wink:


ogolnie lubię diabły... vide Czarny :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lut 27, 2008 20:04

Jesteśmy :D
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 28, 2008 12:17

Oj, niedobrze: serce milczało... To jak teraz Kot powędruje dalej? Jak będzie mógł kochać???

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 28, 2008 16:50

Dziś baja bedzie ciut póxniej, bo...szkoła...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lut 28, 2008 21:44

Pomyślałem, że musiało stać się coś bardzo złego – bo nie mogłem nawet poruszyć czubkiem ogona.
Być może znalazłem się zbyt daleko od mego miasta, a być może – o czym nawet bałem się pomyśleć – moje serce na dobre się zepsuło…
Obok mnie głośno sapiąc przemaszerował jeż, polna mysz przemknęła jak szary cień.
Las zaludnił się tysiącem stworzeń, z których każde biegło w swoją stronę , bezpieczne w mroku, niewidzialne dla ludzkich oczu.
W jednej chwili powróciło wspomnienie tamtej, bardzo odległej już nocy, gdy stałem w mokrej od rosy trawie przytulony do wiotkiego pnia brzozy nie wiedząc, co przyniesie następny dzień…
Jasne okna pociągu rozświetliły pobocze, z parowozu sypnął snop iskier.
Świtało. Niebo nad czubkami drzew robiło się coraz jaśniejsze. Kropla rosy ze sztywnego, zielonego źdźbła trawy spadła prosto na mój nos…
- Dziadku ! Dziadku ! – zawołał ktoś tuż nad moją głową. – Grzyb, grzyb prawdziwy !
Ujrzałem rumianą buzię chłopca pochylającą się nade mną.
- Ano pokaż, pokaż – odezwał się drugi głos. Był niski i ciepły i brzmiał tak, jakby jego właściciel uśmiechał się.
- Tutaj, tutaj ! – wołał chłopiec podskakując dokoła mnie. – Tu w tej trawie !
Starszy pan miał twarz rumianą tak samo jak jego wnuk. Czubkiem laski rozgarnął trawę i roześmiał się.
- A toś grzyba znalazł, wnusiu…Podnieś no go z ziemi, podnieś…zobacz jaki to prawdziwek…
Chłopiec podniósł mnie wysoko i zaniósł się śmiechem.
- Kotek ! – zawołał. – Dziadku, to kotek !
Dziadek wziął mnie ostrożnie z rąk wnuka , wytarł rękawem marynarki z kurzu i z rosy i z aprobatą pokiwał głową.
- Tak…na dodatek bardzo, bardzo stary…
- Jaki tam stary – zdziwił się chłopiec. – Tylko na ogonie coś ma…
Starszy pan postukał w mój ogon. Cos zabrzęczało, poruszyło się.
- Widzisz ? – tłumaczył wnukowi starszy pan. – Tu kiedyś musiał mieć ogon odbity. Ale to ktoś ładnie skleił…artystycznie…Koronkowa robota…
Dziadek postawił mnie na dnie wiklinowego koszyka i zaczął schodzić wąską ścieżką prowadzącą w sosnowy las.
- A ja myślałem, że to był grzyb – chłopiec zaczerwienił się po same uszy.
- Przecież na grzyby chodzi się jesienią, nie pamiętasz ? uśmiechnął się dziadek.
Chłopiec schylił się, zerwał garść trawy i rzucił ja na dno koszyka.
- Żeby miał miękko – wyjaśnił. – Dziadku, a opowiedz, jak to chodziłeś na grzyby…Jak ci ktoś koszyk wywrócił…
Dziadek postawił koszyk na ziemi i usiadł na leżącym przy ścieżce ściętym drzewie.
- Przecież tyle razy już słyszałeś…- powiedział, ale wyjął z kieszeni fajkę, nabił ją tytoniem i zapalił.
Chłopiec przysiadł u jego stóp i oparł brodę na kolanach.
- No więc…byłem niewiele starszy od ciebie . Las znałem dobrze, zwierząt się nie bałem…a i na grzybach znałem się nienajgorzej. Pewnego dnia ojciec obiecał mi , że pójdziemy na grzyby, ale koń najadł się świeżej koniczyny i zamiast ze mną na grzyby, ojciec musiał siedzieć w stajni…Obraziłem się na niego śmiertelnie, wziąłem koszyk i wymknąłem się z domu.
W głębi lasu zaterkotał dzięcioł, odpowiedziało mu dalekie echo.
- I poszedłeś do lasu – rzekł chłopiec.
- Poszedłem do lasu i proszę – zaraz z brzegu cale gniazdo prawdziwków, a za nimi koźlaki, żółte kurki, młodziutkie gołąbki…im dalej w las – tym więcej grzybów, tym piękniejsze, jędrniejsze. Nazbierałem cały koszyk i nagle zorientowałem się, że nie mogę odnaleźć ścieżki. Jakby zielem zarosła…Biegałem, krzyczałem – nic z tego. Ścieżki jak nie było, tak nie było. Wracam tam, gdzie koszyk zostawiłem – a tu wszystkie grzyby rozsypane po ziemi, a za drzewem coś się chowa. Ja w krzyk, a to coś – w śmiech…I powiada „ ojca martwic się nie godzi, kto jest krnąbrny sobie szkodzi”…i znikło. Rozejrzałem się dokoła – jest moja ścieżka tam gdzie była… a grzyby – jakby w ziemię wrosły, wyrwać ich nie można…Szarpałem się, mocowałem – wszystko na nic. Z pustym koszykiem, zapłakany wróciłem do domu. Wszystko opowiedziałem ojcu, a on tylko brwi zmarszczył…A babka na to, że mnie karać nie trzeba, bo to już leśne licho uczyniło…
Wnuk roześmiał się głośno.
- Szkoda, że już dzisiaj licha nie żyją ! – zawołał.
- Może żyją – uśmiechnął się dziadek, wystukał fajkę o pień i wstał.

cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lut 28, 2008 22:10

Oooo.... jaka śliczna bajusia.... I kocie serce znowu puka, jak ślicznie :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 28, 2008 22:15

Dzięki caty. Jak dobrze, że co wieczór jest BAJKA :)

jolabuk5

 
Posty: 69168
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 28, 2008 22:50

Jak dobrze że Serce odzyskało swą moc :)

Ja się "odłączyłam od stada" w lesie raz , miałam wtedy chyba 3 lata - do dziś mi to Mama wypomina :twisted: , choć znalazłam wtedy cudowną jagodową polanę :wink:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 29, 2008 0:30

Doczytałam chyba z 5 bajeczek i idę spać uśmiechnięta.. :)
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pt lut 29, 2008 8:11

jesteśmy :D
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 20 gości