[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 22, 2008 21:29

Dodam jeszcze, że dziś dom znalazła ta śmiesznotka- mieszkała w DT u Tomka - łowcy :D
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lut 23, 2008 16:08

ależ cudny ten czarny czorcik :) Taka sówka :)

Moje łowy niestety bezowocne. Dwie godziny czekałam aż może kicia sie zjawi. Ale nic z tego. Albo miała mnie w nosie. Albo ktoś ja gdzieś zamknął. Nic to, jutro drugie podejście.
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 18:12

Kicia tym razem nie uwolniła się z klatki :) Wciągnęła za to do środka tyle folii, na której stała klatka, ile tylko dała rady i położyła się na niej.
Przed chwilą była z wizytą opiekunka koteczki - pierwszy raz miała ją na rękach, oczywiście rozmruczana kicia się zrobiła jak nie wiem :) Dostała przysmaki takie jakie jadła na wolności, zjadła ze smakiem, ale dalej smutno patrzy... Oby do jutra! :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Sob lut 23, 2008 22:41

smoky- tradycyjnie tak to bywa - "kota tym bardziej nie ma im bardziej jest potrzebny" :D Trzymam kciuki za jutro.

Dziś p. Iwona z Mickiewicza łapiąc kotkę Tricolorkę złapała czarnego kocurka. Miał być dziś kastrowany-okazało się jednak, że jest wnętrem więc sprawa dość skomplikowana. Narazie go wypuściła - jako że kić jest prawie oswojony to zajmiemy się nim, jak trochę się uporamy z kocicami. Ten kić NA PEWNO nie jest w ciąży :twisted:

Jest pani, która bardzo wstępnie chciałaby się spotkać z kicią u Szałwii. Ale nie bardzo marketingowo to wygląda (klatka) Więc chyba jutro kicia od Szałwii pojedzie do brata a kicia od brata do Szałwii. Taka logistyka dość skomplikowana,ale pani fajna, więc może akurat się w kicia zakocha... Oby...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lut 24, 2008 8:33

Spragniona Sonia :)

Obrazek

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lut 24, 2008 10:04

Mój kot wymiotował w nocy i z rana 2 razy :cry:,ale teraz sobie normalnie leży.Nie wiem czy trzeba iść z nim do weterynarza :oops: Co mam zrobić???

Nela02

 
Posty: 7
Od: Śro gru 12, 2007 19:53
Lokalizacja: Wasilków

Post » Nie lut 24, 2008 15:46

Nie no dzisiaj kolejna porażka :| Kota znowu nie było. Ponoć była rano. Ale jak zajechałam to znowu nic. Znowu godzina czekania i nic. Cholerka obawiam się żeby kicia nie była w ciąży... Chyba we wtorek znowu spróbuję ech.

Niki, moje futra często ruszają pawie. Ale vet mówił że wszystko jest w normie. Po sterylne rozpasły się, mają geste futro i bardziej linieją, a tym samym więcej sierści wciągają podczas mycia. Poza tym jak zeżrą jakieś pseudo liście (np zimą choinkę plastikową podczas świąt) to takie niespodzianki to praktycznie codzienność. Podobnie po imieninach urodzinach kiedy ktoś z rodziny dostanie kwiaty. Więc może twój futrzak coś wszamał i zwyczajnie musiał sie tego później pozbyć ;) Jeśli teraz zachowuje się normalnie to myślę że nie ma co stresować go wizytą u veta. Poobserwuj go i jakby było coś niepokojącego to wtedy udaj się z nim na wizytę :)
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Nie lut 24, 2008 16:39

Aktualna lokatorka mojej klatki jest qrde niewychowana :lol: Nie wie do czego służy kuweta i stwierdziła, że kibelek to można zrobić na terenie całej klatki :roll: Zaskoczyła z jedzeniem, z piciem również. Nie wyje i nie warczy w przeciwieństwie do swej poprzedniczki z piekła rodem :P
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lut 24, 2008 18:07

smoky-eyes pisze:
Niki, moje futra często ruszają pawie. Ale vet mówił że wszystko jest w normie. Po sterylne rozpasły się, mają geste futro i bardziej linieją, a tym samym więcej sierści wciągają podczas mycia. Poza tym jak zeżrą jakieś pseudo liście (np zimą choinkę plastikową podczas świąt) to takie niespodzianki to praktycznie codzienność. Podobnie po imieninach urodzinach kiedy ktoś z rodziny dostanie kwiaty. Więc może twój futrzak coś wszamał i zwyczajnie musiał sie tego później pozbyć ;) Jeśli teraz zachowuje się normalnie to myślę że nie ma co stresować go wizytą u veta. Poobserwuj go i jakby było coś niepokojącego to wtedy udaj się z nim na wizytę :)


Smoky-eyes ale to nie ja napisałam :)

NA szczęście moje koty są już prawie zdrowe.

niki_01

 
Posty: 219
Od: Pon sie 21, 2006 18:21
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lut 24, 2008 18:20

Kicia od pani Iwonki syczała na mnie jak ją wyciągałam z transporterka :roll: Ale później już ok. Jest przemilusia, taka kocia do ciągłego głaskania. Tupka i mruczy, i niestety, płacze jak się ją zostawia :( W przeciwieństwie od koteczki od Melby - ta zajada wzorcowo! Za to sama robi sobie umeblowanie klatki - wszystko jest wszędzie, a górują porwane własnołapnie gazety.
Melba, mam twój kocyk na stanie chyba? Oby kiciunia znalazła domek :ok: Ja mam takie wyrzuty sumienia że kotki sa u mnie uwięzione... eh.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Nie lut 24, 2008 22:46

AniHili- myślę, że to jakaś forma protestu. Taki koci strajk. Lub ona po protu dba o to , żebyś się nie nudziła...

Smoky-świetnie rozumiem, co czujesz. Mnie też to strasznie denerwuje, że kicie nie raczą się stawić wtedy, kiedy o to ładnie prosimy. Może w tygodniu się uda...

Dokonało się dziś przetasowanie logistyczne. DO Szałwii pojechała kicia pani Iwony. Kicia fajna, tuptająco ugniatająco-mrucząca. Jednak ma ok 10 lat,więc znalezienie jej domku to wyzwanie. Poza tym, trzeba by sprawdzić jak się zachowuje w normalnych warunkach domowych a nie bardzo mamy narazie jak.

Kicia zabrana od Szałwii zdjęła sobie jeden szef (to ta której wkładałam na żywca skarpetę-nieco za małą-pewnie dlatego sięgnęłą) Pognałam z nią do weta-prześladują mnie wizje "rozpiętych kotów"- ale na szczęście szwu pozbawiony jest tylko ok 1 cm kota i już troszkę zarasta więc tylko zmieniliśmy skarpetę.
Przed14 przyjechała ja obejrzeć nowa pani - kicia była bezbłędna marketingowo- mruczała ponad pół godziny rozmowy. Siedziała mi na kolankach a jak ją zdejmowałam to właziła spowrotem.
Pani bardzo się podobała-ma przyjechać po nią jakoś w tygodniu (trzymajcie kciuki, żeby się nie rozmyśliła - w sumie mogła ją zabrać już dziś,ale z powodu tych szwów lepiej gdyby jeszcze posiedziała u nas :roll:)

trochę się boję, że jutro u brata będzie kumulacja. Przyjedzie kolejna kota p. Iwony (już złapana dzięki magicznej klateczce) i być może kota złapana przez Tomasza na działkach na Ciołkowskiego.
Jedna będzie pewnie siedzieć w klatce łapce, z braku laku. Obawiam się, że nie da się wejść do pokoju-3 klatki...
Ale we wt rano wywiozę w końcu kocice nowogródzkie od p.Jasi, więc możę coś pojedzie do niej. Oby...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lut 24, 2008 23:35

Strasznie trzymam kciuki za kicię którą więziłam kilka dni :ok: :ok: :ok: najmocniej!
A nowa kocia... zdecydowałam, że wypuszczę ją podczas czyszczenia klatki. Tak się tuliła pięknie, mruczała, chodziła dookoła mnie, cudo, dawała się głaskać. I nagle mnie chapnęła! Strasznie się bałam ugryzienia kota, już jestem po chrzcie bojowym, ale nadal się boję :) A ugryzła do krwi samej, pewnie taki zamiar miała-bez ostrzeżenia. Później jeszcze raz próbowała - byłam w kapciach tylko, więc ugryzła dwa razy futerko na moich kapciach (pewnie zapachy Kocia i Kawy?) I później wydawała dziwne odgłosy zwiedzając pomieszczenie - myślę, że czuła poprzednią koteczkę która zwiała na kilka godzin. Na szczęście jest łasuchem, sama weszła do czyściutkiej klatki i michy z pysznościami. Ale teraz będę miała stracha! Ale dam radę - o ile kotka nie zacznie nocnych koncertów. Na wszelki wypadek przeniosłam klatkę do pomieszczenia, gdzie okno nie wychodzi na sąsiadów (tam gdzie pod regałem stacjonowała uciekinierka).

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Nie lut 24, 2008 23:58

Szałwa - O biedaku. teraz mam wyrzuty sumienia, ze Ci radziłam ją wypuścić...
Może to jest osobowość wybitnie jędzowata ukryta pod milutkim futerkiem?
ciekawe-generalnie kot gryzie kiedy nie ma innych możliwości negocjacji. A tu tak dla przyjemności?
Przemyj sobie łapę woda utlenioną i jeśli masz to zajodynuj. Koty na zębach mają bakterie beztlenowe, to się źle goi (ja właśnie dziś czyściłam ranę po pogryzieniu tego artysty, który zdemolował lecznicę ponad tydzień temu)
I to pomimo Metronidazolu. (jakbyś potrzebowała to mam resztki...)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lut 25, 2008 11:30

Baba często łapie mnie zębami za rękę, kiedy napełniam jej miskę..ja myślę, ze to z miłości 8) Nie do krwi, to fakt ale tak szczypie :P
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lut 25, 2008 21:35

Kilka słów co u złośnicy nieposkromionej :) Dzisiaj po południu koteczka jakoś wyszła ze swojego kaftaniku. Oczywiście telefon do Agi (mam nadzieję, że sama napisze co było dalej :)). Niedawno byłam u drapieżnika i słodka kicia ocierająca się między nogami, ósemki dosłownie robiła - znowu z zaskoczenia chapnęła za mojego piankowego klapka, eleganckie dziurki zrobiła :) Później miałam problem z zapędzeniem jej do klatki - ona nie podchodziła do mnie bo na nią najzwyczajniej w świecie prychnęłam po ugryzieniu (a co, Kawa mnie nauczyła ;)) a ja do niej też nie podchodziłam, bo normalnie miałam stracha, mimo rękawic do odśnieżania z jednym palcem :) W końcu weszła do klatki "na smakołyk", uff. Tylko miałam zamiar ją jeszcze dzisiaj wypuścić na chwilkę, ale ona niegłupia przecież - jak mi nie wejdzie? Ok, mogę nie wypuszczać, ale sprzątnąć jakoś muszę. Twardy z niej zawodnik :) Jeden kot, a tyle dylematów :roll:
Dodam tylko, że Aga radziła mi ją wypuszczać w łazience, ale ja nie - na całość - w dwa pomieszczenia. Chociaż teraz nie wiem czy z łazienki bym sama nie zwiała, więc może lepiej - heh, takam odważna :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 30 gości