RKBM i SKS czyli Tygrys i Inka u Meg. Wiedźmak się popsuł

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 21, 2008 15:25

:-) Po jakim czasie bylyby do zabrania jakby co?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Czw lut 21, 2008 16:17

8O 8O 8O
Ale się tu ponawyrabiało!

Odpowiadam po kolei
1. Dzieciaki są na oko mniej więcej półroczne.
Biała Mordka ma sprzęt podogonowy okazały, ale go jeszcze nie uzywa. :wink:
2. Siedzą u mnie na tarasie w Warszawie na Ursynowie dokładnie tydzień.
3. Jedzą. Nie rzucając się na żarcie tylko konsumuja kulturalnie.
3. O co chodzi z kuwetą - załapały natychmiast.
4. Żadnych chorób się na oko nie stwierdza - świerzbowiec już się tłucze.
Myślę, że na działkowisku po prostu przeżywają te najsilniejsze i najzdrowsze z miotów.
3. Dziś wieczorem czeka je szczepienie.
4. Kastrowane miały być zaraz potem. I wypuszczone z powrotem w krzaki. :wink:

5. Do zabrania są właściwie od zaraz. Zwolnią wtedy miejsce dla swoich dwóch rudych braci, którzy się capnąć nie dali. A nie chcę mieć wkrótce na działkowisku tony kociąt. Nawet bardzo ładnych :roll:

Biała Mordka jest słodzizna niemożebna - zaczyna mruczeć kiedy wchodzę na taras.
Panna - jak to piekna kobieta, na przykład moja Koć - wychodzi z zasady, że na kota można popatrzeć, ale dotykać to już niekoniecznie. Jednak podrapana po kuprze nie reaguje histerycznie tylko oddala się na bezpieczną jej zdaniem odległość. Metr :wink: Myślę, że gdyby poswięcicić jej więcej czasu niż ja jestem w stanie szybko zrobiłaby postępy.
Śpią wtulone w siebie jak róznokolorowy kłębuszek.
Bawią się w łapki i rozgrywają mecze dzwoniącymi piłeczkami. Srebrzynka zwykle ogrywa braciaka.

Bardzo zdecydowanie nadają sie do zupełnie niewychodzącego domku.
Razem albo osobno. :wink:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 21, 2008 18:20

Domek w zasadzie sie juz zdecydowal, ale jutro doczyta reszte i bedziemy ustalac ostatecznie. 8)
Mamy tylko jeden problem - transport. Jestem w stanie odebrac w miare szybko koty z Poznania lub Krakowa, bo tymi trasami jezdza kierowcy. Jest jakas szansa? Ewentualnie moge jeszcze napisac do kobiety, ktora wziela ode mnie Carmen. Moze ona bedzie miala jakis pomysl. Jest z Warszawy.
Aha. Gdyby sie udalo, to kogo najpierw ciachac?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Czw lut 21, 2008 20:50

Był pan wet.
Potwierdził, że to półroczniaki i że na oko - są w znakomitej formie.
Poszczepił.
Biała Mordka nawet tego nie zuważył. Dał się potem obcemu sadyście wygłaskać. Ale raz mu pysknął :wink:
Z panną już tak łatwo nie było :roll:
Ale dwie osoby plus ręcznik wystarczą, żeby małego wiedźmaka przekonać o konieczności dbania o zdrowie. :wink:
Obraziła się, ale już po dziesięciu minutach mam przyklejoną do tarasowej szyby zaglądającą do mieszkania ciekawską kocinkę
Na koniec pan wet powiedział, że dzieciaki są śliczne, a z Białej Mordki wielki kocuras wyrośnie 8)

Ponieważ pogoda jest niefajna do robienia zdjęć - znalazłam kilka z ich szczęsliwego, dawnego życia jako Wolnych Kotów :wink:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

To słoneczne najbardziej lubię 8)
Obrazek
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 21, 2008 23:18

Oba piękne :lol: :lol:
A Redaf tak pięknie :oops: ,jak zawsze pisze :lol:

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Czw lut 21, 2008 23:49

MaybeXX pisze:Oba piękne :lol: :lol:
A Redaf tak pięknie :oops: ,jak zawsze pisze :lol:

Oj tam :oops:
Dzieciaki są tak słodkie, że samo się o nich pisze.
Teraz RKBM zza szyby podgląda co się w przestrzeni pozatarasowej dzieje 8)
Tam są inne koty.
I ta taka niedobra inna forma życia, która go tu przywlokła.


A Malunia zza braciaka wygląda :wink:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 22, 2008 8:35

miss, pamiętaj coby ich nie kastrować wczesniej niz 2 tygodnie po szczepieniu
i nie dawac niewykastrowanych - no chyba ze w absolutnie pewne ręce
to taki mały standard cokolwiek by znaczyło
:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt lut 22, 2008 8:57

Dzień dobry :)
witam serdecznie, mam na imię Magda, jestem z Zielonej Góry i to na moją prośbę Edzina tak wypytywała o te dwa cudy :) bo zakochałam się po uszy i od wczoraj tylko o nich jestem w stanie myśleć :)
już wczoraj chciałam napisać ale się nie odważyłam jeszcze...
jestem całkowicie zdecydowana wziąć oba, mam tylko mały problem... mój mąż nie ma nic przeciwko, sam jest kociarz, ale chce jednego, nie dwa... chyba się obawia że to za dużo ? nie za bardzo przyjmuje argumenty o korzyściach z posiadania parki w domu, a ja nie chcę żeby zwierzak był samotny i sie nudził, tym bardziej że są przyzwyczajone do swojego towarzystwa... uważam, że powinny chować się razem i mieć towarzysza życia także ze swojego gatunku, bycie jedynakiem to żadna radocha... wiem coś o tym ;) dlatego też myslę intensywnie o rodzeństwie dla mojego pięcioipółrocznika :)
zawsze w życiu miałam koty, az do urodzenia Michałka... jak miał 5 tygodni odeszła moja najukochańsza Kiciunia, była cięzko chora i wszystko co robiliśmy nie pomogło :( strasznie przeżyłam jej odejście i długo się nie zdecydowałam na następnego a później w testach mojemu synusiowi wyszło uczulenie na sierść i w ogóle trzeba było zarzucić myślenie o futrzaku... ale od dwóch lat testy są ok, mały stale przebywa z kotami bo u każdej babci kociak jest i jest wszystko w porządku, więc przeciwskazań już nie ma i bardzo się cieszę bo strasznie mi brakuje mruczka w domu...
i od jakiegoś czasu rozważam wzięcie dwóch od razu właśnie... upewniłam się co do tego zwłaszcza po przeczytaniu tu na forum wątku o zaletach dwóch mruczusiów razem :) bo jednak przez część dnia nas nie ma, praca, przedszkole... nie chcę żeby maluch był sam tyle czasu i się smucił...
no nie mogę przestać o nich myśleć... co z tym moim mężem zrobić ?
Magda, Michałek, Tygrysek i Inusia [*], Oskar [*] i Lilka

Meg9

 
Posty: 1928
Od: Czw lut 21, 2008 14:34
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pt lut 22, 2008 9:46

Meg9 pisze:co z tym moim mężem zrobić ?

Ty juz wiesz co... 8)
My tu z Madzia pracujemy razem, wiec reke trzymam na pulsie jakby co. ;-)
Jesli zdecydujecie sie na przekazanie nam kotkow, to bedziemy zalatwiac transport.
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Pt lut 22, 2008 10:55

heheh, Anetuś, niecne myśli masz ;)
ale mężu na obczyźnie teraz jest... pracuje w Anglii jeszcze przez jakiś czas, więc może po prostu zadecyduję nieco samowolnie za nas oboje ;) przyjedzie, popatrzy w te cudowne kocie oczy... i zmięknie... oby ;)
Magda, Michałek, Tygrysek i Inusia [*], Oskar [*] i Lilka

Meg9

 
Posty: 1928
Od: Czw lut 21, 2008 14:34
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pt lut 22, 2008 12:46

łe to jak go nie ma to tym lepiej - brac dwa a one juz same go tak oczaruja ze nawet nie bedzie pamietal ze chcial jednego.

nicia1982

 
Posty: 493
Od: Pon lut 04, 2008 14:04

Post » Pt lut 22, 2008 12:57

no właśnie na to liczę, że nie będzie długo się boczył... ;)
Magda, Michałek, Tygrysek i Inusia [*], Oskar [*] i Lilka

Meg9

 
Posty: 1928
Od: Czw lut 21, 2008 14:34
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pt lut 22, 2008 14:27

To teraz ja za redaf. :twisted:
1. A jak mąż wróci i jednak się nie zgodzi na dwa koty?
2. A jak się okaże, że Michałek jest uczulony?
3. A jak, przypadkiem, się okaże, że dziewczynka nie do końca kocha przytulanie?
4. A jak, przypadkiem, któryś podrapie Michałka?
Obrazek

varia

 
Posty: 13824
Od: Sob sty 31, 2004 22:28

Post » Pt lut 22, 2008 15:19

[quote="varia"]To teraz ja za redaf. :twisted:
1. A jak mąż wróci i jednak się nie zgodzi na dwa koty?

będę dzisiaj wieczorem rozmawiać z nim przez skype i mam szczery zamiar przekonać go ostatecznie jakie to szczęście posiadać dwa kociaki, na pewno nie zostawie sprawy niewyjasnionej, nie biorę nawet pod uwage opcji wzięcia dwóch, przyzwyczajenia ich do nowego domu i opiekunów a później rozdzielanie kochającej rodzinki, zresztą ja nie byłabym w stanie oddać kota którego pokocham, albo biorę oba na dobre i na złe albo wcale, bo bawienie się kocimi uczuciami uważam za bezmyślnośc i okrucieństwo, jesli napiszę tu że biorę oba, to oznacza to że oba i pod moje skrzydła i wtedy z pewnościa żadnego nie oddam, za bardzo się przywiązuje, wszystkie moje zwierzaki były moje i dożywały swoich ostatnich chwil na moich kolanach, to były wieloletnie miłości na całe życie

2. A jak się okaże, że Michałek jest uczulony?

uważam się za osobę poważną i mam na sercu zarówno dobro swojego dziecka jak i dobro zwierzaka którego biorę pod opiekę - dlatego wiele lat czekałam z tą decyzją, aby po przyjęciu nowego domownika nie było juz żadnych kłopotów, mój syn wyrósł ze wcześniejszych nietolerancji (bo wyniki wykazywały, że to nawet nie alergia, tylko nietolerancja), zarówno sierściastych jak i pokarmowych, z czego ogromnie się cieszę, co prawda lekarze twierdzili, że takie nietolerancje powinny minąć, ale ja wolałam miec pewność, odczekałam duzo czasu, i ze względu na dziecko i na zwierzaka, od dwóch lat wszystko jest dobrze, wyniki są zerowe a Michaś stale przebywa w kocim towarzystwie (koty u wszystkich 5 babć) i nie ma żadnych kłopotów; nie pokusiłabym się ani na narażanie dziecka na problemy zdrowotne ani na złamanie kotu serca bo go oddaję

3. A jak, przypadkiem, się okaże, że dziewczynka nie do końca kocha przytulanie?

kotka mojej teściowej jest takim okazem, wolno ja głaskać i przytulać wyłącznie kiedy sama tego chce i nawet jej własna pani musi prosić o zgodę na mizianie i kocica wyraża zgodę lub nie ;) próby miłości pomimo odmowy są kwitowane krótko i krwawo ;) poza tym miałam już w zyciu koty i zdaję sobie sprawę jak złożone charaktery mają i jaką są cudowna, złożoną osobowością - na miłośc kota trzeba sobie zasłużyć, trzeba je rozumieć i umiec wyhamować, kot nie nie sliczna pluszowa maskotka chociaz tak wygląda, to żywe zwierze i uważam, że jak się bierze kota i podejmuje się decyzję o jego wychowaniu to z dobrodziejstwem inwentarza i przyjmuje sie wszystkie jego unikalne cechy; ostatecznie męża też nie wyrzucę z domu, tylko dlatego bo mnie wkurzył, nie chce się miziać ;) albo nie wyrzucił skarpetek do brudnika tylko obok ;) a na poważnie, ja kocham koty i je rozumiem, z moją kotką ostatnią dogadywałyśmy się wspaniale, mówiłyśmy jednym językiem, jeszcze nikt mnie tak w życiu nie kochał jak ona, jej strata była po prostu tragedią


4. A jak, przypadkiem, któryś podrapie Michałka?

i dobrze ;) zresztą nie byłby to pierwszy raz w zyciu jak zostałby drapnięty, z kotami obcujemy stale, kot musi mieć możliwość zaprotestować, a dziecko musi wiedzieć na ile może sobie pozwolić, jeden kot pozwoli się przytulać i bawić w berka a drugi wyniośle pokaże co o tym myśli i ok ! to sa zdrowe relacje, poza tym to kwestia poznania siebie i swoich potrzeb; mój syn kocha zwierzęta, jest nauczony z nimi żyć i jest nauczony szacunku do każdego stworzenia, w moim domu nie ma innej opcji; zresztą o koty staram sie nie tylko dlatego, że sama chcę i mój dom jest przeraźliwie pusty bez kociego mruczenia, za którym tak tęsknię :( ale też na prośbe mojego dziecka, który nie może pojąć, jak w naszym domu może nie być kota, skoro u każdej babci są - rozumiał do tej pory tłumaczenie medyczne; od czasu pozbycia się alergii prosi stale, odczekałam dwa lata aby się upewnić i podjęłam decyzję, że ok :) radość była wielka a koty są niecierpliwie wyczekiwane, codziennie o nie pyta :) ja też czekam, zobaczyłam je wczoraj i było po mnie, Aneta podesłała mi linka, popatrzyłam na fotki i poczułam jak odtaja mi moje skołatane, samotne serce :) nie mogę przestać o nich myśleć
Magda, Michałek, Tygrysek i Inusia [*], Oskar [*] i Lilka

Meg9

 
Posty: 1928
Od: Czw lut 21, 2008 14:34
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pt lut 22, 2008 15:42

Meg9 pisze:To teraz ja za redaf. :twisted:
1. A jak mąż wróci i jednak się nie zgodzi na dwa koty?

będę dzisiaj wieczorem rozmawiać z nim przez skype i mam szczery zamiar przekonać go ostatecznie jakie to szczęście posiadać dwa kociaki, na pewno nie zostawie sprawy niewyjasnionej, nie biorę nawet pod uwage opcji wzięcia dwóch, przyzwyczajenia ich do nowego domu i opiekunów a później rozdzielanie kochającej rodzinki, zresztą ja nie byłabym w stanie oddać kota którego pokocham, albo biorę oba na dobre i na złe albo wcale, bo bawienie się kocimi uczuciami uważam za bezmyślnośc i okrucieństwo, jesli napiszę tu że biorę oba, to oznacza to że oba i pod moje skrzydła i wtedy z pewnościa żadnego nie oddam, za bardzo się przywiązuje, wszystkie moje zwierzaki były moje i dożywały swoich ostatnich chwil na moich kolanach, to były wieloletnie miłości na całe życie

2. A jak się okaże, że Michałek jest uczulony?

uważam się za osobę poważną i mam na sercu zarówno dobro swojego dziecka jak i dobro zwierzaka którego biorę pod opiekę - dlatego wiele lat czekałam z tą decyzją, aby po przyjęciu nowego domownika nie było juz żadnych kłopotów, mój syn wyrósł ze wcześniejszych nietolerancji (bo wyniki wykazywały, że to nawet nie alergia, tylko nietolerancja), zarówno sierściastych jak i pokarmowych, z czego ogromnie się cieszę, co prawda lekarze twierdzili, że takie nietolerancje powinny minąć, ale ja wolałam miec pewność, odczekałam duzo czasu, i ze względu na dziecko i na zwierzaka, od dwóch lat wszystko jest dobrze, wyniki są zerowe a Michaś stale przebywa w kocim towarzystwie (koty u wszystkich 5 babć) i nie ma żadnych kłopotów; nie pokusiłabym się ani na narażanie dziecka na problemy zdrowotne ani na złamanie kotu serca bo go oddaję

3. A jak, przypadkiem, się okaże, że dziewczynka nie do końca kocha przytulanie?

kotka mojej teściowej jest takim okazem, wolno ja głaskać i przytulać wyłącznie kiedy sama tego chce i nawet jej własna pani musi prosić o zgodę na mizianie i kocica wyraża zgodę lub nie ;) próby miłości pomimo odmowy są kwitowane krótko i krwawo ;) poza tym miałam już w zyciu koty i zdaję sobie sprawę jak złożone charaktery mają i jaką są cudowna, złożoną osobowością - na miłośc kota trzeba sobie zasłużyć, trzeba je rozumieć i umiec wyhamować, kot nie nie sliczna pluszowa maskotka chociaz tak wygląda, to żywe zwierze i uważam, że jak się bierze kota i podejmuje się decyzję o jego wychowaniu to z dobrodziejstwem inwentarza i przyjmuje sie wszystkie jego unikalne cechy; ostatecznie męża też nie wyrzucę z domu, tylko dlatego bo mnie wkurzył, nie chce się miziać ;) albo nie wyrzucił skarpetek do brudnika tylko obok ;) a na poważnie, ja kocham koty i je rozumiem, z moją kotką ostatnią dogadywałyśmy się wspaniale, mówiłyśmy jednym językiem, jeszcze nikt mnie tak w życiu nie kochał jak ona, jej strata była po prostu tragedią


4. A jak, przypadkiem, któryś podrapie Michałka?

i dobrze ;) zresztą nie byłby to pierwszy raz w zyciu jak zostałby drapnięty, z kotami obcujemy stale, kot musi mieć możliwość zaprotestować, a dziecko musi wiedzieć na ile może sobie pozwolić, jeden kot pozwoli się przytulać i bawić w berka a drugi wyniośle pokaże co o tym myśli i ok ! to sa zdrowe relacje, poza tym to kwestia poznania siebie i swoich potrzeb; mój syn kocha zwierzęta, jest nauczony z nimi żyć i jest nauczony szacunku do każdego stworzenia, w moim domu nie ma innej opcji; zresztą o koty staram sie nie tylko dlatego, że sama chcę i mój dom jest przeraźliwie pusty bez kociego mruczenia, za którym tak tęsknię :( ale też na prośbe mojego dziecka, który nie może pojąć, jak w naszym domu może nie być kota, skoro u każdej babci są - rozumiał do tej pory tłumaczenie medyczne; od czasu pozbycia się alergii prosi stale, odczekałam dwa lata aby się upewnić i podjęłam decyzję, że ok :) radość była wielka a koty są niecierpliwie wyczekiwane, codziennie o nie pyta :)

Witaj Magdo!
Bardzo mi się podoba to, co napisałaś.
Mam nadzieję, że uda Ci się przekonać małżonka do wzięcia obydwojga. Tym bardziej, że Srebrzynka pewnie będzie jednak przez jakiś czas udawać, że jej nie ma :wink:

Nie dziw się przesłuchaniom ze szczególnym okrucieństwem prowadzonym przez cioteczki z klubu Koć i Pluszona - one chyba traktują te kochane dzieciaki jakby były ich matkami chrzestnymi :wink:

Wieczorem wstawię trochę dzisiejszych zdjęć.
Pogoda była wprawdzie do kitu, ale beleco się udało zrobić :wink:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości