Moi Drodzy...wczoraj wieczorem, kiedy to mój Piotr był dla odmiany obłożony kotami, uświadomiłam sobie, że właśnie mija trzy alta, odkąd przybyła do nas Sonia...to na pewno był luty, ale konkretnego dnia - nie pamiętam

wtedy jeszcze o kotach wiedziałam tylko tyle, że nie należy im dawać mleka oraz, że KK i W są do...no na pewno nie dla kotów. Miałam plany pseudohodowlane wobec Soni i wiele innych grzeszków na sumieniu....ale...podczytywałam już sporadycznie forum i edukowałam się, chłonęłam więdzę coraz zachłanniej...wiedziałam już, że drugi kot będzie świetnym rozwiązanie dla Soni...a dalej już wiecie...
Te fotki były już w necie wiele razy, ale przypomnijmy sobie Sonieczkę sprzed trzech lat...
Jestem Sonia....mam 7 miesięcy, jest 13 lutego 2005 i od jakiś 4 dni jestem w nowym domku. Mam w uszach świerzb, ale mojej Pani ten wstrętny dziad, co mnie przywiózł, powiedział, że mam brudne uszy. Domek może i miły, ale okropnie się boję. Znalazłam sobie kryjówkę, wchodzę za lustro...ale nowa Pańcia jest okropna, bo nauczyła się zdejmować lustro...wtedy boję się jeszcze bardziej. Wszyscy są mili, zachowują się cichutko, chodzą na paluszkach, ale co ja poradzę, że się boję
Do kuwety też chodzę dopiero wtedy jak wyjdą z domu. Najgorzej jest jak dzwoni takie coś...wtedy przychodzą inni duzi, na szczęście oni nie potrafią zdejmować lustra...
