Przeżyłam dziś szok
ALe po kolei.
Kicie nowogródzkie zostały jeszcze na troszkę u Pan Jasi - ich opiekunka prosiła o jeszcze kilka dni "pod nadzorem" - więc dopóki nie będzie jakiejś kumulacji to dzięki uprzejmości pani Jasi posiedzą jeszcze troszkę...
Zawiozłam transporter Melby i swój panu na Marczukowską. może coś jutro złowi? (o 6 rano

)
Wyadoptowała się dziś kicia szara z Pułaskiego. Zawiózł ją Tomasz - fajny domek.ale wiadomo, że z dużymi kiciami to różnie bywa... (np sąsiadka która ostatnio wyadoptowała swojego zezowatego czarnulka opowiadała, że kić nie chce jeść i piszczy w nocy) Pojechała go odwiedzić- wtedy tulił się i bawił jak zwykle... Nowa właścicielka powiedziała, że to nie ten sam kot... zobaczymy co będzie dalej)
Pani Iwona na Mickiewicza złapała dziś kocicę Tri. Jutro o 8 cięcie. Potem do brata. W związku z tym nastąpi przerzut kici od brata do AniHili. Logistyke zapewnia Melba
Miałam wieczorem pisać raporcik z naszej działalności do TOZ, ale zadzwoniła Szałwia, że kicia wczoraj cięta nie ma skarpety. Jakoś wczoraj Melba mi coś o tym mówiła, ale widać nie dotarło. Więc pojechałam pakować kicię. Wyobraźcie sobie mój entuzjazm - trudno jest zapakować nawet kotę w narkozie. A tu dzikus, dzicz, w pełni przytomna
Już układałam w myślach mowy pogrzebowe dla swoich odgryzionych paluchów....( a może nawet rąk

)
Bo może i kicia by nic sobie nie zrobiła. Ale jakby sobie zrobiła, to by sumienie gryzło...
Więc przeniosłyśmy klateczkę do łazienki, zatykając wcześniej wszystkie otwory przy rurach,żeby kicia jak pójdzie po ścianach nie wlazła. Potem modlitwy stosowne do okazji. A potem.... kicia zaczęła mruczeć.
Wyjęłyśmy ją z klatki, wczepiła się w moje kolanka.
Pozwoliła sobie naciągnąć 1 skarpetę. (była za krótka) potem drugą...
Szałwia robiła się coraz bledsza, a moje oczy coraz bardziej okrągłe. Żadem z moich kotów nie dałby się tak maltretować....
Potem grzecznie wróciła do klateczki, zjadła odrobinę. Jutro pojadę zrobić jej foty. Za to, że była taka grzeczna obiecałam jej dom.
Zdobywając sprawność pakowacza kota po raz kolejny doceniłam panią doktor, która zwykle oszczędzała mi takich rozrywek oddając kotę "fabyrycznie zapakowaną"