[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 19, 2008 7:21

Kochana Pani Agatko!
Proszę przyjąć GRATULACJE i uszanowania,
najszczersze słowa podziwu i uznania
z racji aż tak ogromnej ilości Kotków adaptowania!!! :roll:

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lut 19, 2008 21:19

Dołączę się do słów Pani Jasi - brawo Aga - kawał dobrej i trudnej roboty! :ok: :ok: :ok:

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Wto lut 19, 2008 22:56

BRAWO AGA :piwa:
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lut 19, 2008 23:11

Tradycyjnie powiem-gdyby nie Wy, nic nie udało by się zrobić :)
Ale ja też się cieszę :wink:
Co do spotkania-jakoś nie widzę entuzjazmu... To może jakoś w następnym tygodniu (chociaż to zależy jak Melba pracuje...)?

Wynik biopsji wczorajszej kici nie jest jednoznaczny-ale raczej nie nowotwór :) Prawdopodobnie zmiany hormonalne (miała wyciszaną ruję)-trzeba będzie obserwować co się będzie działo po sterylizacji...

Złapałam dziś na osiedlu jej starszą siostrę-pingwinkę. To było chyba szóste podejście :roll: Tym razem magiczna klateczka... Kicia została dziś od razu wysterylizowana. Była w 4 tym tygodniu ciąży, ale nic nie było jeszcze widać. Urodziłoby się 6 kociaków. Miałam ją jutro zawieźć do AniHili (obecnie u brata) ale zobaczymy - ma większe cięcie, miała kroplówkę. Może jeszcze trochę powinna posiedzieć...
Szkoda, że nie udało się jej złapać wcześniej...

Jutro magiczna klateczka będzie bardzo zapracowana. PO 11 Tomasz ma łapać zębate potfffory na działkach na Ciołkowskiego. PO 14 ja na Marczukowskiej (mamy krówek, które gościły u nas w okolicach sylwestra) a wieczorkiem Melba. Jakby się wszystko złapało, to oczywiście nie ma gdzie upchnąć, ale wiadomo jak to jest....Po dzisiejszej sterylizacji doszłam do wniosku, że nie ma na co czekać. Najwyżej będą siedzieć po dwie, trudno, najwyżej sie potłuką :roll:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lut 19, 2008 23:25

Ja na głaskanie u Justynki nie mogę się zapisać, mam co prawda wolne, ale masę nauki, więc nie dam rady. Mam nadzieję, że uda się spotkanie, jak zwykle :)
I czekam na wieści z łowów...

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Wto lut 19, 2008 23:37

hmm, no cóż.. chyba więc poczekamy ze spotkaniem do tego setnego kota :wink:

Szałwia-jak jutro Tomek coś zlowi, to na pewno chętnie Ci przywiezie... Nie masz jeszcze drzwi w kotłowni, co? Bo szukam jeszcze miejsca,gdzie można by cos awaryjnie upchnąć.

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lut 20, 2008 23:16

Po raz kolejny przekonujemy się, że koty są nieobliczalne. Tj wszelkie planowanie jest, że tak się wyrażę "psu na budę" :D

Tomasz nie złowił nic-kocica,która ostatnio wybila się z transportera patrzyła na niego z politowaniem i pytaniem w oczach"sądzisz,że wejdę jeszcze raz do tej klatki?" i nie weszła...

Ja na Marczukowskiej też nic. Po prostu kocice się nie pojawiły-choć zwykle bywają ok 14 tak jak byłam. Obiecałam ich karmicielowi zawieźć jakiś pojemnik na nie, może sam spróbuje...

Pani Iwona - nic.
Kotę osiedlową natomiast złowiła do magicznej klateczki Melba. Iwona obdzwoniła lecznice, znalazła termin. Kicia wycięta dochodzi do siebie u kochanej Szałwii.

Pani Iwona ma łowić jutro, pan na Marczukowskiej jutro i w piątek o 6 rano :strach:
Ja natomiast umówiłam się z Panią Jasią, że spróbuję zabrać jutro od niej dwie kicie Nowogródzkie (tj jeśli dadzą się pojmać do transportera to je wywiozę spowrotem, jeśli będą skakać to je jeszcze zostawię, nie chcę, żeby im coś popękało...)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lut 20, 2008 23:29

:) chyba trzeba przyjąć za zasadę że koty na pewno są nieobliczalne, a wszelkie odstępstwa traktować jak coś niecodziennego :) wiem, łatwo mówić, sama nie łapałam... :roll:
Koteczka od Melby dzisiejszej nocy będzie w klatce, tej którą usiłowałam sfotografować. Jutro rano dostanie pierwsze jedzonko.
Kotłownia jeszcze bez drzwi, niestety, czekam na nie jak na Mikołaja w święta :D ale siła sprawcza jeszcze nie ma jak...

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Czw lut 21, 2008 0:04

koteczka obrażona...
Obrazek

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Czw lut 21, 2008 23:23

Przeżyłam dziś szok :)
ALe po kolei.

Kicie nowogródzkie zostały jeszcze na troszkę u Pan Jasi - ich opiekunka prosiła o jeszcze kilka dni "pod nadzorem" - więc dopóki nie będzie jakiejś kumulacji to dzięki uprzejmości pani Jasi posiedzą jeszcze troszkę...
Zawiozłam transporter Melby i swój panu na Marczukowską. może coś jutro złowi? (o 6 rano :twisted: )
Wyadoptowała się dziś kicia szara z Pułaskiego. Zawiózł ją Tomasz - fajny domek.ale wiadomo, że z dużymi kiciami to różnie bywa... (np sąsiadka która ostatnio wyadoptowała swojego zezowatego czarnulka opowiadała, że kić nie chce jeść i piszczy w nocy) Pojechała go odwiedzić- wtedy tulił się i bawił jak zwykle... Nowa właścicielka powiedziała, że to nie ten sam kot... zobaczymy co będzie dalej)
Pani Iwona na Mickiewicza złapała dziś kocicę Tri. Jutro o 8 cięcie. Potem do brata. W związku z tym nastąpi przerzut kici od brata do AniHili. Logistyke zapewnia Melba :D

Miałam wieczorem pisać raporcik z naszej działalności do TOZ, ale zadzwoniła Szałwia, że kicia wczoraj cięta nie ma skarpety. Jakoś wczoraj Melba mi coś o tym mówiła, ale widać nie dotarło. Więc pojechałam pakować kicię. Wyobraźcie sobie mój entuzjazm - trudno jest zapakować nawet kotę w narkozie. A tu dzikus, dzicz, w pełni przytomna :strach:
Już układałam w myślach mowy pogrzebowe dla swoich odgryzionych paluchów....( a może nawet rąk :roll:)
Bo może i kicia by nic sobie nie zrobiła. Ale jakby sobie zrobiła, to by sumienie gryzło...
Więc przeniosłyśmy klateczkę do łazienki, zatykając wcześniej wszystkie otwory przy rurach,żeby kicia jak pójdzie po ścianach nie wlazła. Potem modlitwy stosowne do okazji. A potem.... kicia zaczęła mruczeć.
Wyjęłyśmy ją z klatki, wczepiła się w moje kolanka.
Pozwoliła sobie naciągnąć 1 skarpetę. (była za krótka) potem drugą...
Szałwia robiła się coraz bledsza, a moje oczy coraz bardziej okrągłe. Żadem z moich kotów nie dałby się tak maltretować....
Potem grzecznie wróciła do klateczki, zjadła odrobinę. Jutro pojadę zrobić jej foty. Za to, że była taka grzeczna obiecałam jej dom.
Zdobywając sprawność pakowacza kota po raz kolejny doceniłam panią doktor, która zwykle oszczędzała mi takich rozrywek oddając kotę "fabyrycznie zapakowaną"

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 22, 2008 0:45

Koteczka-dzicz niniejszym została uznana za "kochaną kicię" :) Ja, bojąc się dziczy jak nie wiem co, miałam ochotę przytulić ją serdecznie :D Kocia wytrzymała wszystkie próby naciągania skarpety (dwóch skarpet konkretnie) nie przestając mruczeć! Jest słodka i śliczna! Czekam na sesję zdjęciową licząc na suoer-domek dla kici :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pt lut 22, 2008 8:53

Aga, ja Lalkę pakowałam dwa razy i sie zastanawiałam co jest nie tak ze skarpetami (że takie krótkie) :lol:

Ta kota co do mnie trafi też mruczy? Czy niekoniecznie?:>
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 22, 2008 9:15

Anihili-nie licz na to:) twoja kicia z pewnością NIE MRUCZY :)
Tak oto relaksowały się moje chłopaki wczoraj:
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 22, 2008 20:59

Dzisiaj po przyjściu z pracy koteczki w klatce nie zastałam... :) Zwiała spryciara, mimo, że dodatkowo obwiązałam sznurkiem pręty. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć, zwłaszcza że się spieszyłam trochę, namierzyłam ją więc dopiero ok. 18, siedziała skulona pod regałem. Z odsieczą przyjechała Aga, koteczka oczywiście rozmruczała się cudnie :) I znowu do klatki biedka mała. Mam nadzieję że zdjęcia robione przez małżonka Agi wyjdą fajnie.
Niedawno jak zaglądałam do kici to tak żałośnie zaczęła płakać... i mruczeć jak tylko podeszłam do klatki. Spryciara w międzyczasie już zaczęła coś kombinować z melbowym kocem przez pręty, więc koc zabrałam a na górze klatki jest teraz taka pianka do ćwiczeń/karimata.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pt lut 22, 2008 21:14

NO cóż, diagnoza jest taka- Szałwia jest po prostu za miękka :D
Kiciunia naprawdę jest fajna. Myślę, że trzeba będzie zrobić przetasowanie kotów i zawieźć ją gdzieś gdzie będzie mogła śmigac luzem-wtedy zobaczymy czy będzie dobrze czuła się w domu...
Oto panienka:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Antonioamuse i 97 gości