Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 19, 2008 12:00

Beata była córką tej kobiety, która przyszła do Cyganki po wróżbę... Tylko kim była NAPRAWDĘ ta osoba?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 19, 2008 14:54

MaryLux pisze:Beata była córką tej kobiety, która przyszła do Cyganki po wróżbę... Tylko kim była NAPRAWDĘ ta osoba?


z tego co mówiła Kolorowa Spódnica - to może ktoś ze Złej Wsi?..?
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 19, 2008 14:58

Może to ciotka lub kuzynka tej dziewczynki, u której Kot był przed pożarem (u tej ciotki zamieszkali po pożarze...)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 19, 2008 15:39

Jakie dziewczyny domyslne...tak, to dziecko ze Złejwsi. córka dziewczyny, która sprowadziła urzędnika do taboru ...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 19, 2008 17:53

Opowieść dwudziesta szósta


„ Wysoka kobieta rozwinęła kocyk i przyjrzała się dziecku.
- Dziewczynka – szepnęła.
Nacisnęła dzwonek i po chwili w pokoju pojawiła się tęga, rumiana dziewczyna przecierając zaspane oczy.
- Przygotuj kąpiel, ubranko i łóżeczko – powiedziała wysoka kobieta. Tęga dziewczyna zajrzała jej przez ramię.
- Miała szczęście ! – wykrzyknęła. - W taką noc…
Wysoka kobieta pokiwała głową.
- Myślałam, że to kot – powiedziała.
Skuliłem się pod łóżkiem wstrzymując oddech.
Dziecko cichutko zapiszczało. Wysoka kobieta na chwile wyszła do korytarza i usłyszałem, jak otwiera wejściowe, ciężkie drzwi.
- Nic, zupełnie nic – stwierdziła powróciwszy po chwili. – Ani kartki, ani listu…nic.
- Bezimienna…- westchnęła tęga dziewczyna.
- Ale za to – wysoka kobieta zawiesiła głos – widziałam ślady kota
Tęga dziewczyna zachichotała.
- No przecie, że kot jej nie przyniósł….
- Oczywiście, że nie. – Wysoka kobieta raz jeszcze przyjrzała się dziecku i zdjęła z małego policzka trochę sierści. – Ale wszystko wskazuje na to, że tam był…
Zawinęła dziecko w ciepły ręcznik i dodała :
- Nie rozumiem tylko, gdzie się podział…
- Pewnie uciekł – rzekła tęga dziewczyna.
Wysoka kobieta roześmiała się.
- Raczej rozpłynął się w powietrzu…Ślady prowadziły tylko w jedną stronę…
Tęga dziewczyna wydala okrzyk przerażenia.
- To pewnie jaki odmieniec jest ! W dziecko się zamienił i w nocy…
Wysoka kobieta załamała ręce.
- Barbaro, odmieniec ? Na miłość boską…normalne dziecko…
- U nas na wsi…- zaczęła Barbara – to na pełni księżyca…
Wysoka kobieta wręczyła jej dziecko.
- Wykąpać, nakarmić, zanieść na salę… I bzdur nie gadać – poleciła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Tęga dziewczyna ze strachem wzięła dziecko i skierowała się w stronę drzwi, ale po drodze, chyłkiem uczyniła znak krzyża.
Poczekałem, aż na korytarzu ucichnie echo kroków i pobiegłem jej śladem.
Zatrzymałem się przy uchylonych drzwiach i nastawiłem uszu.
- Jaka maleńka – usłyszałem nieznajomy głos.
- To pewnie krasnalów dziecko – drugi glos należał do Barbary.
- Ale bo to krasnale dzieci do miast podrzucają…- odparł pierwszy głos
Wysoka kobieta wyrosła w progu jak spod ziemi.
- Znowu jakieś bajki ? – zapytała ostro i podała Barbarze różowy kocyk.
- A bo to kocyk dla chłopaka – rzekła tęga dziewczyna. – dla dziewczynki niebieski.
Wysoka kobieta wzruszyła ramionami.
- Ciepły dobry dla każdego – rzuciła. – A Michasia dlaczego nosem pociąga ?
Kobieta nazwana Michasia wytarła głośno nos.
- Bo to od tego kota pewnie – wymamrotała.
- Od JAKIEGO kota ? – wysoka kobieta najwyraźniej zaczynała tracić cierpliwość.
- Tego, co dziecko…- zaczęła
- Już ja wam dam kota ! – zawołała wysoka kobieta. – Dziecko mi wykąpać, ubrać…bo zapalenia płuc dostanie…I już ani słowa o kotach, odmieńcach i krasnalach !
W odpowiedzi Michasia głośno kichnęła i pociągnęła nosem.
Kiedy wysoka kobieta wyszła z pokoju Barbara wyjęła z kieszeni fartucha czerwoną tasiemkę i zawiązała ja na rączce dziecka.
- Od złego oka, od uroku, od licha, co czeka na boku – szeptała wiążąc potrójny węzełek – od smutku, od choroby, od nagłej śmierci, od żałoby…
- Znowu jakieś pogańskie rytuały ? – wysoka kobieta wsunęła głowę przez uchylone drzwi – do roboty, nie stójcie tak…
Kiedy Barbara z Michasią napełniły wanienkę ciepłą wodą lekko i niemal bezszelestnie wyskoczyłem na ogromną szafę stojącą w rogu pokoju..
Dziecko w kąpieli nie zapłakało ani razu, nie wydało też żadnego głosu, kiedy ubierano je w kaftanik i zawijano w pieluszkę
Położone do łóżeczka zasnęło niemal od razu wzdychając ciężko, jak stary człowiek.
Kiedy Michasia wyszła, a tęgą dziewczynę zmorzył sen, zeskoczyłem na dół i zbliżyłem się do dziecka.
Otarłem się o malutki policzek, a na twarzy dziewczynki pojawił się leciutki uśmiech.
- Zostanę tutaj z tobą – zamruczałem cicho. – Nie jesteś samotna…
Rankiem powróciłem na swoje bezpieczne miejsce na szafie, skąd mogłem widzieć cały pokój.


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 19, 2008 18:28

:1luvu:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 19, 2008 19:17

Piękne.... Żałuję, że wcześniej nie czytałam opowieści. Zaraz to nadrobię :D

Aniulek

 
Posty: 138
Od: Sob sie 18, 2007 21:10

Post » Wto lut 19, 2008 20:37

W pokoju stało kilka łóżeczek, wszystkie podobne do siebie, a w łóżeczkach spały dzieci. Też byłyby wszystkie do siebie podobne, gdyby nad ich łóżeczkami nie wisiały duże białe kartki. A na każdej z kartek napisane było IMIĘ.
Tylko kartka przy łóżeczku mojej dziewczynki była czysta i biała, jak zimowy trawnik.
- Barbaro, Barbaro ! – wysoka kobieta energicznym krokiem weszła do pokoju.
Tęga dziewczyna zerwała się na równe nogi.
- Ja… ja zaraz…- wyjąkała.
- Gdzie jest pudełko ?
Barbara przysunęła do szafy drewniany stołek i zajrzała na górę.
Pomyślałem, że zaraz mnie zobaczy, ale byłem dobrze ukryty za stosem gazet.
- Pudełka nie ma – oświadczyła Barbara.
- Jak to „ nie ma ” ? – oburzyła się wysoka kobieta. – Przecież sama je tam postawiłam.
Barbara zeszła ze stołka i zajrzała pod szafę.
- Tutaj jest ! – zawołała triumfalnie, podając zakurzone pudełko wysokiej kobiecie.
Wysoka kobieta uniosła w górę brwi.
- Niemożliwe – powiedziała. – stawiałam je na szafie.
- Tyle obowiązków, to i głowę stracić można – rzekła Barbara poprawiając krochmalony fartuch.
- Zapamiętaj sobie, Barbaro – rzekła wysoka kobieta – że ja nigdy nie tracę głowy.
Potrząsnęła pudelkiem, w którym cos zaszeleściło i zdjęła pokrywkę.
- Barbaro, proszę wyciągnąć kartkę – powiedziała.
Barbara zamknęła oczy i wsunęła rękę do pudelka, a potem podała wysokiej kobiecie małą, zwiniętą karteczkę.
- BEATA – odczytała wysoka kobieta. – A co to za idiotyczny pomysł !
- Ale bo to pani sama karteczki przygotowuje – wtrąciła Michasia.
- Pani żadnej Beaty do pudelka nie wrzucała – rzekła Barbara – Pamiętam Anię, Marysię ale…Beaty na pewno nie było…
Wysoka kobieta odłożyła kartke na bok.
- Barbaro, proszę jeszcze raz.
Barbara ponownie wyciągnęła zwitek papieru.
- Beata – odczytała wysoka kobieta. – Przecież mówiłam, żebyś odłożyła kartkę…
- Ale bo to pani odkładała - rzekla Michasia.
Wysoka kobieta nieco poirytowana wsunęła obie kartki do kieszeni zakietu.
- Beata – przeczytala rozwijając kolejną kartkę i poczerwieniala na twarzy.
- Ani chybi Licho - szepnęła Barbara . – Licho, albo Domowy…
- Ala Kowalska - powiedziała wysoka kobieta i zgarnęła kartki do pudełka, ale kiedy spróbowała je zamknąć pokrywka odskoczyla jak sprężyna.
Wysoka kobieta podniosła ją z podłogi i ponownie spróbowała zamknąć pudełko.
- Domowy, Domowy, odczaruj karteczki - wymamrotała Barbara – dostaniesz ode mnie czerwone porteczki…
Wysoka kobieta spojrzała na Barbarę z naganą i sięgnęła po ostatnią kartkę.
- BEATA – przeczytala. – No wiec niech już będzie ta Beata !
Pokrywka gładko wskoczyła na swoje miejsce, a za szafą coś zaszeleściło.
Tega dziewczyna poprawiła na rączce dziecka czerwoną tasiemkę i opuściła salę z dumnie zadartą głową.
- Beata Kowalska - zapisała w szarym, grubym zeszycie wysoka kobieta, a dziecko zamrugało błękitnymi oczyma. "
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 19, 2008 21:13

Domowy?
Dziwne, bardzo dziwne... Diewczyna ze Złejwsi, ale co robi tam Domowy??
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 20, 2008 1:35

Nabrabiam zaległości :)

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 20, 2008 12:02

Caty, czarodziejko...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 20, 2008 17:31

Opowieść dwudziesta siódma

„ Mijały dni. Codziennie po zmroku wędrowałem korytarzami domu, a gdy wszyscy zasypiali wślizgiwałem się do pokoju, gdzie w wysokim , białym łóżeczku z siatką spała dziewczynka. Wskakiwałem na jej łóżko i mruczałem do maleńkiego ucha wszystkie najpiękniejsze kołysanki, jakie znałem…
Wysoka kobieta i Barbara z niedowierzaniem kręciły głowami:
- Całą noc przesypia… Ani piśnie.
A Michasia, pociągając nosem szeptała na ucho Barbarze:
- To na pewno krasnalów dziecko… w nocy się w kota zamienia. Sierść na poduszce znalazłam.
Wysoka kobieta na szczęście nie wierzyła w żadne bajki i chyba tylko dzięki temu bezpiecznie mieszkałem na szafie za stertą papierów, niewidzialny za dnia, ledwo dostrzegalny w nocy.
Jednak pewnego wieczoru, gdy dzieci nakarmione i wykąpane położono do łóżek, coś zachrobotało za szafą.
- Pora ruszać – odezwał się za moimi plecami cichy głos.
Z zaciekawieniem poruszyłem uszami.
- Nie oglądaj się – dodał niewidzialny rozmówca
Usiadłem spoglądając w stronę łóżeczka.
- A ona? – zapytałem.
- Jest bezpieczna – odparł głos. - Dopilnuję, żeby wszystko było w porządku.
Zajrzałem w twarz śpiącego dziecka.
- Kim ona jest? – zapytałem.
- Zwyczajnym dzieckiem – odparł głos. – Które nie ma na świecie nikogo.
- Jak to „nikogo”? – oburzyłem się.
Za moimi plecami ktoś cicho się roześmiał.
- Oczywiście, oczywiście, ma nas. Ale ty jesteś glinianym kotem, a ja…
Głos urwał.
- Kim jesteś? – zapytałem.
- Baśnią, kocie. Jestem baśnią
Wszystkie łapy aż swędziały mnie, żeby odwrócić się na chwilę.
- Więc… czemu?
W ciemności znowu ktoś się roześmiał.
- Baśnie, kocie, to kwestia wiary. Jeśli nie wierzysz w nie, to nigdy ci się nie przydarzą. Ale jeśli wierzysz…
Skrzypnęły uchylone okno, zupełnie jakby jakaś niewidzialna dłoń przekręciła klamkę.
Z ulicy napłynęło ciepłe, wilgotne powietrze.
- Pora ruszać. – Powtórzył głos.
- Powiedz, gdzie mam iść – zapytałem.
- Za głosem serca, kocie – odrzekł głos. – Za głosem serca. Za gwiazdą.
Spojrzałem na zachmurzone, niskie niebo.
- Nie widać gwiazd - powiedziałem. – Ani jednej.
Drzwi otworzyły się i czyjaś ręka przekręciła wyłącznik.
- Wszelki Duch Pana Boga chwali! – rozległ się przeraźliwy krzyk Barbary. Odwróciłem się i spojrzałem prosto na nią.
Powoli wyprostowałem grzbiet i przeskoczyłem na poręcz łóżeczka.
- Kot! Kot! – Michasia zwabiona krzykiem Barbary wbiegła do pokoju plącząc się w białej nocnej koszuli.
Potężne kichnięcie zabrzmiało w ciszy jak wystrzał.
Dziewczynka otworzyła oczy i poruszyła ustami.
- Kot – powiedziała całkiem wyraźnie i zwinęła się w kłębek.
Dałem susa na parapet i wyszedłem przez szparę w oknie pozostawiając Barbarę i Michasię krzyczące wniebogłosy.
Zeskoczyłem na rozmiękły trawnik. Ziemia lekko ugięła się pod moimi łapami.
W powietrzu pachniało wiosną, niepokojem, porą powrotu do domu.
Ulica była ciemna i pusta. Obejrzałem się na jasną plamę okna, za którym pozostawiłem dziecko, które nie miało zupełnie nikogo, nie licząc tego, który przedstawił mi się jako Baśń…
- Bądź zdrowa – szepnąłem i pobiegłem przed siebie.
Gdzieś w mieście kilka razy uderzył zegar. Biegłem nie oglądając się za siebie i słuchając bicia swego serca.
Tak dostałem się na przedmieścia, gdzie powietrze nagle zrobiło się świeższe, lżejsze i jeszcze bardziej pełne zapachów.
Wśród gołych jeszcze gałęzi odezwał się jakiś ptak. Niebo nad moją głową powoli jaśniało.
Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem nieduży dom.
W oknach było ciemno, ale z komina unosiła się wąska wstążka dymu.
Obszedłem budynek dookoła i znalazłszy uchylone piwniczne okienko wskoczyłem do środka.
Ledwie dotknąłem podłogi w ciemności zapłonęło kilka par oczu.
- Stój! – syknął ktoś w mroku. – Kim jesteś?
- A wy? – zapytałem.
Moje oczy powoli przyzwyczajały się do mroku.
W kącie piwnicy kuliło się kilka szarych cieni.
Cienie, sądząc po ich zachowaniu, były równie przerażone jak ja.
- Moja historia jest za długa, aby opowiedzieć ją ot tak sobie – powiedziałem.
- Jesteśmy szpitalem Marianny – powiedział jeden z cieni, wstał i mocno kulejąc zbliżył się do mnie. Pozwoliłem się obwąchać jednocześnie przyglądając się pozostałym.
Faktycznie, wyglądali dość nędznie, ale sierść na ich grzbietach była czysta i gładka.
Kiedy poznałem wszystkich w paru słowach opowiedziałem swoje koleje.
Szare cienie z niedowierzaniem kiwały głowami spoglądając na mnie jak na przybysza z zaświatów.
- Teraz muszę kończyć , – powiedziałem – bo zaraz wzejdzie słońce. Jeśli pozwolicie mi tu pozostać, opowiem wam więcej nocą.
Znalazłem wygodny kąt w rogu drewnianej półki i znieruchomiałem.
Szare cienie podeszły bliżej, trącając mnie nosami i pomrukując.
Kiedy w piwnicy rozjaśniło się, mogłem dokładniej przyjrzeć się jej mieszkańcom.
Naliczyłem około dziesięciu inwalidów – kulejących, ciągnących za sobą bezwładne łapy, złamane ogony, stroszących postrzępione uszy.
A gdy zrobiło się całkiem jasno, mieszkańcy piwnicy, jeden po drugim, zaczęli wychodzić przez uchylone okienko do ogrodu.
Brzęknęły miski i usłyszałem cichy, łagodny głos. Głos, który powrócił do mnie odległym echem.
Był tak samo ciepły jak kiedyś, ale starszy , głębszy i jakby trochę zmęczony..

cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lut 20, 2008 17:37

:1luvu:
dziękujemy Caty Carodziejko!

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 20, 2008 17:52

dziękuje... :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 20, 2008 19:54

witam serdecznie
uuuuuuuu aż mnie oczy bolą (pozytywnie) :D naczytałam się
piękne opowieści... też czekam co dalej
pozdrawiam wszystkich :D

fazi-mona

 
Posty: 17
Od: Pon lut 18, 2008 19:30
Lokalizacja: WROCŁAW

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Nul i 62 gości