Psotusiowy pamiętnik

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 14, 2008 10:34

Ciąg dalszy nastąpi, jak Ciocia znajdzie chwileczkę na jego wklejenie :)
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 14, 2008 22:48

[quote="MaryLux"]Ciąg dalszy nastąpi, jak Ciocia znajdzie chwileczkę na jego wklejenie :)
Psot[/quote

Ciociu Kociamo, bardzo proszę znajdź troszeczkę czasu i napisz znowu coś z Psotusiowego pamietniczka, ja bardzo czekam - pozdrawiam Kropunia

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 15, 2008 0:12

Pigułka
Ta nauczycielka chciała, żebym się nią zaopiekowała. Byłam naprawdę dumna z tej propozycji, bo to znaczyło, że ona zauważyła, jak bardzo się starałam, żeby nasze posiłki były przyjemne. Tylko że musiałabym się do niej przeprowadzić, a ja naprawdę nie lubiłam żadnych zmian. I nie wiedziałam, jak tam będę mogła dekorować nasz stół. Bo dowiedziałam się, że w tym naszym nowym domku nie ma ogródka. No to skąd brać nowe kwiatki?
Psotek
Rozmawialiśmy o tym bardzo długo. W końcu zapadła decyzja – ja z Pigułką przeprowadzę się do nauczycielki, a Mama wtedy będzie mogła wyjść za Urwisa i przeprowadzić się do niego razem z Czarnulką, a Azor zostanie u Oli. Burek już wcześniej sprawdził, że ci ludzie Urwisa są rzeczywiście w porządku i naprawdę chcieliby przyjąć nas wszystkich, tylko że naprawdę nie mogą. A Azor się dowiedział, że nauczycielka już od jakiegoś czasu dawała Oli puszki z jedzeniem dla nas i Pierniczki dla Mamy. No to pomyślałem, że będzie jej łatwiej, jeśli nie będzie musiała dźwigać tego wszystkiego do Oli, tylko po prostu ze sklepu przeniesie do domu.
W dodatku niedługo miało się zacząć coś, co Ola nazywała WAKACJE. Ola aż się cała robiła słoneczna, kiedy mówiła o wakacjach. Wtedy nie musiała się uczyć – i nie musiała się bać, że zostanie osłem. I mówiła, że w czasie wakacji to się odpoczywa od nauki, żeby potem znów mieć energię i chęć do nauki czy pracy. Ale też się Oli wymknęła uwaga, że latem nie będzie się uczyć anielskiego, więc nauczycielka nie będzie przychodzić. No to chyba trzeba się było przeprowadzić do niej, bo nie wiadomo, czy Oli starczyłoby pieniążków na nasze jedzonko. A ja naprawdę LUUUUBIŁEM jeść – dużo i smacznie. W dodatku ta nauczycielka czasami była smutna – i tylko ja potrafiłem ją czasami zachęcić do uśmiechu.
Pigułka
Nauczycielka rzeczywiście była czasem smutna, kiedy patrzyła na nas. Może to przez to, że Urwisia umarła – no i ona nie mogła przeboleć tego, że teraz mieszkała sama. No to powiedziałam, że mogę się nią zaopiekować. Dałam tylko jeden warunek: chciałam się opiekować także Psotkiem. On co prawda był chojrakiem i udawał, że nic złego się nie dzieje, ale ja wiedziałam swoje. W sumie to chyba mu było miło, że koniecznie chciałam dalej być z nim.
Psotek
Mama powiedziała, że ta przeprowadzka nie nastąpi tak od razu, bo przecież jest jeszcze wiele rzeczy, których chce nas nauczyć. Pigułka jeszcze nie zawsze sobie radziła z piciem wody z miseczki i musiała to jeszcze poćwiczyć pod czujnym okiem Mamy, ale poza tym to nawet ona chyba wszystko już umiała. Mama uważała poza tym, że ja z kolei powinienem trochę bardziej przyłożyć się do porządków i umiejętności mycia uszu Pigułki. Ale przede wszystkim wydawało mi się, że nawet Mama chce jak najbardziej opóźnić tę wyprowadzkę, żeby jak najdłużej pobyć z nami wszystkimi u Oli.
Pigułka
Mama pokazywała mi, jak mam pić wodę. I tłumaczyła mi, że woda jest dla mnie zdrowsza niż mleko, bo po wodzie na pewno nie dostanę biegunki i nie będę musiała ciągle biegać do kuwety. Ale czasem powinnam pić także mleczko, żebym nie miała zupełnie odwrotnych problemów z brzuszkiem.
Tak naprawdę to nie lubiłam mleka, zdecydowanie wolałam pić wodę. Więc Mama poradziła mi, żebym u tej nauczycielki jadła białe sery i piła jogurty. Podobno nauczycielka zawsze je miała, bo też nie lubiła mleka, a jogurty piła chętnie.
Ola mi kiedyś dała do picia trochę jogurtu, kiedy mnie bolały jelitka. Nawet mi to smakowało, a po wypiciu pobiegłam do kuwety – i pozbyłam się tych kamyczków, przez które tak mnie bolał brzuszek. Tylko wstydziłam się o tym powiedzieć nauczycielce, bo przecież mało ją znałam. Dobrze, że Ola jej o tym powiedziała...
Psotek
Mama już kiedyś dawno obiecała, że zaprowadzi nas na grób Taty. Do tej pory nie dotrzymała tej obietnicy, więc teraz jej o tym przypomniałem. Mama rzeczywiście nie mogła wcześniej spełnić tej obietnicy, bo naprawdę bolała ją łapka, a poza tym trochę się bała wychodzić z domu bez Oli, Azorka i Mamrotki. Jednak teraz Ola już miała trochę więcej czasu, bo kończyło się coś, co się nazywało rokiem szkolnym – i nie musiała się uczyć aż tak dużo jak przedtem.
Po powrocie ze szkoły Ola zabierała nas wszystkich na dół. Ze schodów znosiła nas wszystkich, najpierw Mamę i Mamrotkę, a potem nas – dzieci. Po kilku razach ja i moje siostry już próbowaliśmy samodzielnie schodzić na dół po takich śmiesznych schodkach (takie same schodki były też wyżej i prowadziły z pokoju Oli do kuchni). Ale na łapkach Oli ze schodów schodziło się łatwiej i szybciej niż na własnych!
Jak już wszyscy byliśmy na dole, to przechodziliśmy przez drzwi i byliśmy na dworze, na drodze do tego przystanku autobusowego, który już kiedyś poznałem. Szliśmy trochę ścieżką, a potem Mama z Azorkiem skręcili między dwa krzaki. Ola powiedziała, że to są porzeczki i że to między nimi pochowała Tatę. Na czterech rogach grobu były wielkie, dziwne kwiaty. Wszystkie miały podobne kształty, choć każdy miał inny kolor. Ola powiedziała, że te kwiaty nazywają się tulipany i będą już w tym miejscu kwitły co roku. A posadziła cztery, po jednym od Mamy i każdego z nas – dzieci. A na samym grobie kwitły malutkie, niebieskie kwiatki od Azorka i Oli. One nazywały się niezapominajki. Jak ślicznie! To chyba znaczyło, że Ola i Azorek też nie zapomną naszego Taty!

CDN. :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt lut 15, 2008 6:56

Dziękuję bardzo Ciociu Kociamo, Kropunia Obrazek

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 15, 2008 9:35

I ja też dziękuję, Ciociu :)
Psot wzruszony

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lut 15, 2008 21:44

I my dziękujemy :1luvu:
Psotku, masz co wspominać ...
Gag, Aga, Rych i Kropa
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Sob lut 16, 2008 13:26

Ano, mam :) Ale Ciocia mnie zaniedbuje :(
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 17, 2008 19:20

A może Cioci brakło kleju do wklejania?Obrazek

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 17, 2008 22:16

A ja Psotusiu czekam na Wasze fotki, bo... niech ci duża opowie !!!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon lut 18, 2008 9:31

Ciociu caty, wiem, o co chodzi :) Przypilnuję Dużą, żeby dziś nagrała fotki i coś jeszcze :). Wiem, co, ale nie powiem :)
Ciocia Kociama na razie strasznie zajęta, bo podobno musi się zajmować swoją Mamą. I podobno jej komputr też zbzikowany jakiś :(.
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 18, 2008 20:16

Kochane Kociaczki ciocia ma naprawde urwanie głowy i znowu boli :(
ale stenę na głowie żeby wkleic nastepny odcineczek Psotusiowego Pamietnika :)
Zaczynamy
Pigułka
Chciałam zerwać jakieś kwiatki, które rosły obok i też je położyć dla Taty. Ale Mama mi wytłumaczyła, że szybko zwiędną, jeśli je zerwę i że Tata na pewno bardziej by się ucieszył, gdybym im dalej pozwoliła rosnąć tam, gdzie rosną. No to je zostawiłam. Ale trochę mi było szkoda, że nic dla Taty nie mogę zrobić, a przede wszystkim że nie mogę z nim porozmawiać sama. Mama też była smutna z tego powodu, nawet bardziej niż ja, bo przecież ona kiedyś z Tatą rozmawiała. Azorek domyślił się, o co mi chodzi, więc podszedł do Oli i przez chwilkę z nią porozmawiał.
Ola po tej rozmowie na chwilę nas zostawiła pod opieką Azorka, ale zaraz wróciła. Przyniosła całe mnóstwo małych kuleczek, które nazwała nasionkami. Powiedziała, że możemy je zakopać w ziemi i że to się nazywa sianie. I że z tych ziarenek urosną piękne, kolorowe kwiatki dla Taty. No to bardzo starannie te ziarenka zakopałam w ziemi, a Psotek zasiał ich jeszcze więcej niż ja. Potem Ola przyniosła całe mnóstwo wody i wylała ją tam, gdzie wsadziliśmy nasionka. I wytłumaczyła nam, że nasionka muszą wypić strasznie dużo wody, żeby urosły z nich kwiatki i żeby one potem nie zwiędły.
Psotek
Ola poza tym przyniosła takie coś, co wyglądało jak cebula. Już widziałem kiedyś cebulę, bo Ola i jej brat czasem dodawali to do swojego jedzenia. Ola powiedziała, że mam rację, ale na świecie są różne rodzaje cebul, a ludzie jedzą tylko jeden z nich. A to, co teraz Ola przyniosła, to była cebulka kwiatka i trzeba ją było zakopać w ziemi, żeby z niej wyrósł kwiatek.
Ale dziwnie! Ludzie jedzą jedne cebulki, takie, które nie kwitną – a inne zostawiają w spokoju! Ale Azor mi wytłumaczył, że np. cebulki tulipana są niezdrowe dla ludzi i zwierząt, dlatego nikt ich nie je. Ale się je przechowuje, bo wyrastają z nich przynajmniej ładne kwiatki.
Ja to bym chyba jednak wolał poznać swojego Tatę niż podziwiać te kwiaty! Azorek był co prawda bardzo kochany i starał się jak mógł, ale jednak nie był przecież naszym prawdziwym Tatą!
Pigułka
No, może trochę racji Psot i miał, ale tak nie do końca jednak. Wiedziałam przecież, że on jest pieskiem, a my kotami, więc nie mógł być naszym Tatą według tego, co było związane z naszym wyglądem. Ale z drugiej strony przecież on pomagał Mamie nas wychowywać. Czyli robił to, co powinien robić każdy tata dla swoich własnych dzieci. Dzięki temu tak trochę był naszym Tatą, bo nas wychowywał. I chciał wychowywać właśnie nas, tzn. Czarnulkę, Psotka i mnie. Czyli mieliśmy więcej szczęścia niż inne kocie dzieci – ich rodzice co najwyżej chcieli mieć jakieś dzieci i było im wszystko jedno, jakie. A nasz adoptowany Tata Azor chciał mieć właśnie konkretnych nas.
To mnie naprawdę ucieszyło, bo to znaczyło, że mieliśmy tak naprawdę dwóch tatusiów. Jeden nam dał życie, a potem uratował Mamę i nas – a drugi pomagał Mamie nas wychowywać, kiedy nasz pierwszy Tata umarł. Szkoda tylko, że Azorek nie miał prawdziwej psiej żony i psich dzieci, bo na pewno byłby dla nich świetnym Tatą.

PRZEPROWADZKA
Psotek
Któregoś dnia Ola wyszła do szkoły znacznie później niż zwykle. Powiedziała nam, że ma tam być dopiero o dziewiątej, a nie o 7.30 jak zwykle. W dodatku wzięła ze sobą tylko jedną książkę zamiast całego stosu podręczników i zeszytów, które musiała zwykle dźwigać do tej całej szkoły. I obiecała, że wróci niedługo, bo tego dnia kończy się rok szkolny. Miała z tej szkoły zabrać tylko jeden papierek, który nazywał się świadectwo – i zaraz wracać.
Nie rozumiem, dlaczego musiała po to specjalnie jechać do szkoły i tracić strasznie dużo czasu. Przecież mogliby jej to dać już poprzedniego dnia po lekcjach, żeby nie musiała tracić czasu na dojazd. Ale widocznie dyrektor tej szkoły bardzo lubił autobusy i chciał, żeby tego dnia też zjadły sporą porcję papierków, które się nazywały bilety.
Pigułka
Ola rzeczywiście wróciła znacznie szybciej niż zwykle i zamiast sterty zadań domowych przyniosła tylko jeden papierek. Podobno on się nazywał świadectwo – i tam było napisane, że Ola nie zmarnowała całego roku nauki. Więc na pewno Ola nie była osłem i nikogo nie kopała.
Psotek
Potem Ola z bratem poszła na lody, ale szybko wrócili, bo powiedzieli, że ma po nas przyjechać ta nauczycielka.
Nie rozumiałem (i dotąd nie rozumiem), jak można lubić lody – one są przecież zimne i strasznie słodkie. Ale Ola powiedziała, że każdy ma prawo lubić to, co mu się żywnie spodoba, a inni nie muszą tego rozumieć.
Ale skoro już poszli na te lody, to niechby je lubili jak najdłużej... Ale Ola wróciła szybko, bo porozmawiała z nauczycielką przez coś, co nazywała tele-fele-teletonem. I okazało się, że nauczycielka mogła się pojawić lada moment. I Ola zaproponowała, żebyśmy jeszcze raz wszyscy razem poszli na grób Taty.
KIedy tam byliśmy, przyjechał ten cały żółty autobus – i wysiadła z niego nauczycielka. Tym razem nie miała ze sobą książek, bo Ola już nie chciała się uczyć anielskiego aż do końca wakacji. Za to wyjęła z torby puszkę z jedzonkiem dla nas.
Pigułka
Gdy zobaczyłam tę puszkę, to chciałam pobiec do domu, żeby szybciutko przygotować talerzyki i wszystko inne na ucztę. Ale Ola powiedziała, że tym razem będzie inaczej – i zrobimy sobie piknik. Nauczycielka wyjęła z torby talerzyki i specjalne serwetki, a ja przyniosłam z klombu świeże kwiatki. No i zjedliśmy to wszystko, co przyniosła nauczycielka, a nawet trochę więcej, bo Ola też coś nam dała do jedzenia. Potem Psotek pobiegł pod krzaczek – i go zaznaczył.
Psotek
Pigunia była – jak zwykle – bardzo zajęta przygotowywaniem uczty, ale ja miałem chwilkę wolną, więc się bardzo uważnie rozglądałem dookoła. I zauważyłem, że nauczycielka przywiozła ze sobą coś nowego, czego nigdy przedtem nie miała. To było dosyć duże i miało kształt domku, choć było mniejsze niż ten domek, w którym się urodziliśmy. A na dachu to miało specjalny uchwyt. Azor mi wytłumaczył, że to nazywa się transporterek i że w takich transporterkach kotki jeżdżą z miejsca na miejsce. A ta nauczycielka przywiozła to specjalnie dla mnie i Pigułki. Zajrzałem do środka – i zobaczyłem tam kocyk, zupełnie taki sam, jakim mnie kiedyś Mama okrywała. To miłe, że nauczycielka wybrała właśnie taki kocyk.
Pigułka
Kiedy już wszystko zjedliśmy, ta nauczycielka z Olą wzięły mnie i Psota na ręce – a potem położyły na kocyku, zupełnie takim samym, jak mieliśmy w naszym pierwszym domku. Skąd on się tutaj wziął? Tylko że nad nami był jednak zupełnie inny daszek. A po chwili coś się ruszyło – i zamknęła się za nami kratka. Nie mogłam wyjść z tego ciasnego pokoiku, byliśmy w nim tylko we dwoje z Psotkiem! Z drugiej strony widziałam Mamę, Azorka i wszystkich innych, ale nie mogłam do nich podbiec ani nawet sięgnąć do nich łapką.
Psotek
Ja też poczułem się nieswojo, kiedy ta kratka się zamknęła, ale Azor mi wytłumaczył, że nie da się tego uniknąć, ale w końcu ta kratka się otworzy, kiedy dotrę do nowego domu. Ola powiedziała, że tam z nami pojedzie, żeby sprawdzić, czy na pewno wszystko jest w porządku i czy na pewno nie chcemy wracać do niej.
Nauczycielka wzięła transporterek z nami i poszła z Olą na przystanek autobusu. I obie nam tłumaczyły, co się dzieje. Ojeeejkuuuu! Pierwszy raz wędrowałem w powietrzu, i to nie na rękach Oli, tylko w specjalnym kocim pojeździe. Nawet mi się to podobało.
Potem one weszły do środka autobusu i usiadły, a nauczycielka postawiła transporterek z nami między sobą i Olą. Po chwili autobus zawarczał i ruszył. W środku to warczenie wydawało mi się mniej groźne niż na przystanku. I chyba było cichsze. Ale autobus jechał i jechał, a czasami stawał i znów ruszał, a my wciąż byliśmy w środku.
Trwało to strasznie długo, a mnie pomału coś zaczynało cisnąć w brzuszku. Wiedziałem, że wkrótce będę musiał pobiec do kuwety, a tu nie było wiadomo, jak długo jeszcze pojedziemy. Zacząłem się niespokojnie kręcić po transporterku, żeby jakoś to zasygnalizować Oli.
Wobec tego Ola z nauczycielką zdecydowały, że wysiadamy z autobusu. I tak w tym miejscu mieliśmy wysiąść i pojechać innym autobusem, ale one postanowiły, że nie będziemy czekać, bo byliśmy dopiero w połowie drogi i moglibyśmy nie zdążyć. Wymyśliły, że dalej pojedziemy czymś, co nazwały taksówką, bo uważały, że tak będzie szybciej. No więc wysiadły – i my z Pigułką razem z transporterkiem znaleźliśmy się znów w powietrzu. Ale fajnie było! Przemieszczaliśmy się w powietrzu, a nie musieliśmy ruszać łapkami! Mieliśmy lepiej niż te biedne muchy, które też się ruszały w powietrzu, ale musiały w tym celu machać skrzydłami. No i poruszały się wolniej niż my! Z wrażenia zapomniałem nawet o kuwecie...
CDN. :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon lut 18, 2008 23:21

Dziękujemy Ciociu ale nie daj sobie urwać tej głowy bo szkoda i kto by ją przyszył? Obrazek

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 19, 2008 9:28

Dziękuję, Ciociu :)
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 21, 2008 22:41

:cry: Znowu nic :cry:

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 22, 2008 7:38

Cześć Psotku :)

kothka

 
Posty: 11588
Od: Wto lis 09, 2004 12:50
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 86 gości