Przypomnę, że na pomoc niestety dalej czeka cała rzesza kotów.
Między innymi te dwie kotki, które oczekują na wirtualna adopcję:
Patrycja
Jest około półtoraroczną koteczką, prawdopodobnie jeszcze przed sterylizacją.
Pod moją opiekę trafiła jesienią 2007.
Dołączyła do grupy, w której jest między innymi Honoratka.
Jest bardzo łagodna, miła, pięknie się łasi, tuli do nóg i pozwala brać się na ręce.
Być może kiedyś miała dom, bo nie odczuwa wcale lęku przed człowiekiem.
Niebawem zostanie odwieziona do lecznicy, celem sprawdzenia czy jest wysterylizowana, czy nie, bo na razie nic na to nie wskazuje.
Patrycja czeka na mnie z utęsknieniem i choć spragniona jest jedzonka, to najpierw zawsze prosi o głaskanie.
Jest ostrożna w stosunku do innych kotów i swoją porcyjkę woli zjeść spokojnie na uboczu.
Jeśli chodzi o jedzenie, to ma swoje nawyki. Choć nie gardzi rybką i zjada ją chętnie, zdecydowanie woli skosztować puszeczkę i pochrupać chrupki.
Patrycja jest łagodną, spokojną, bardzo miłą koteczką.

Myszka
W tym roku skończy cztery lata, jest wysterylizowana.
Myszka to pocieszny, duży grubasek, który lubi sobie dobrze zjeść.
Czasami bywa bardzo zaborcza o jedzonko. Wprost uwielbia grzebać w mojej torbie, a jak trafi się coś ekstra, to nie zdążę jeszcze podzielić kociakom, a ona już porywa to w pyszczek i ucieka co sił, żeby tylko mogła sama w ukryciu zjeść.
Śmiać mi się chciało jak raz oprócz podstawowego jedzenia wzięłam ze sobą paróweczki drobiowe - cały długi sznurek. Byłam zajęta nakładaniem jedzenia, a w tym czasie Myszka zakradła się do torby, porwała parówki i poleciała przed siebie, aż się za nią kurzyło. Ciągnęła te parówki za sobą przez pół alejki, aż straciłam ją z oczu.
Na szczęście parówki były w naturalnym flaku, ale inne kociaki obeszły się smakiem, a ona została w ukryciu i wcinała. Tak się wtedy z tymi parówkami dobrze ukryła, że nikt nie wiedział gdzie się podziała (tzn. ja i koty).
Jest radosną i miłą koteczką, pięknie się łasi i mruczy.
Znalazłam ją jako małego kociaka w zaroślach, kiedy wracałam z działki po nakarmieniu kociaków.
Chyba był to szczęśliwy dzień dla Myszki, bo była bardzo wygłodniała.
Myślę, że nie jadło nic już długo, bo w pierwszym odruchu chciała zjeść moje palce, bo pewnie czuła na nich zapach kociego jedzonka.
Najdziwniejsze było to, że na myszkę trafiłam zupełnym przypadkiem, bo akurat w tym dniu zmieniłam trasę o pojechałam przez łączki.
A tam właśnie czekała na mnie głodna Myszka.[/i]

W najbliższym czasie dodam opisy i zdjęcia kolejnych kotów.
mestudio, kotów w potrzebie niestety nie brakuje 
W 1,5 miesiąca 35 kotów od p. Izy znalazło wirtualnych opiekunów, to naturalne, że wraz z upływem czasu będzie to postepowało coraz wolniej.
Na szczęście są osoby, które nie uczestniczą w wątku, ale przekazują dary rzeczowe, proszą o numer konta, licytują bazarki (i wystawiają
)
Miłe jest, że odzywają się np. osoby ze Szczecina, która poza pomocą dla p. Izy zaczynają aktywnie działać - np. sterylizować. To kolejny pozytywny aspekt sprawy.
Bardzo liczę, że znajdą się kolejne osoby, które przyłaczą się do pomocy, ale jak na dwa miesiące działań, to myślę, że udało się zdziałać całkiem dużo.
I wiele dobrego jeszcze przed nami 