Czytam i aż oczom nie wierzę, że tyle fantastycznych wieści...
ja się nie odzywałam, bo ostatnio korespondowałam telefonicznie i osobiście w sprawie Aniołka vel. Andżeliki... We wtorek miała badania krwi (tylko morfologia i biochemia) i wyniki fantastyczne... dziewczyna dodaje mi nadziei że u Mario też będzie dobrze... No i maleńka dziś najprawdopodobniej będzie miałą swój wielki dzień, ale nic więcej nie mówię...
Strasznie się cieszę że Mario przekonał się do chrapania na podusi... to musi być niezwykły widok

Ciekawe co się dzieje w kociej główce kiedy tak po tylu dniach stresu, przerażenia, zimna i głodu nagle łapki napotykają kawałeczek czegoś mięciutkiego, na czym jest i mięciutko i ciepło, kiedy do pysia trafia jedzonko, które nawet ładnie zaczyna pachnąć i całkiem nieźle smakuje... i jak się widzi, że w kuwetce czysto i że picia wciąż dostatek...
a co do picia mleczka - to samo z Aniołkiem. Nie wie co to jest... Patrzy się tylko, wącha i przenosi pysia do miseczki z Klarą
ściskam Was mocno!