FIONKA nieskoordynowany Kiwaczek - KONIEC

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 14, 2008 14:35

orchidka, to po prostu i aż homeopatia.
jest bardzo dużo publikacji na ten temat.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lut 16, 2008 1:14

I jak teraz czuje sie Fionka?
Sa jakies postpy?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lut 16, 2008 2:06

aaaaaaaalllllllleeeee ja mam refleks...... :roll:

Dopiero teraz zauważyłam wątek...


O tym, że Kiwaczek (Sfinks, wybacz, dla mnie ona zawsze będzie Kiwaczkiem nawet jak już będzie biegać na wyprostowanych łapach...) czuje się dobrze - wiem z smsów.

Ale dopiero teraz przeczytałam na ile dobrze:)

Cieszę się, bardzo się cieszę:)


A swoją drogą, to ciekawe, że odrobaczacze są aż tak mało skuteczne na tasiemca... Bo ile razy ona była odrobaczana przez pierwsze kilka miesięcy naszej znajomości to chyba tylko ja wiem... :roll:

Kiwaczku, dasz się odwiedzić?


To tak niesamowicie optymistyczne i radosne stworzenie, ja ją przecież znam sprzed padaczki... Kiwanie się nie przeszkadzało jej nigdy w skakaniu a la zajączek:) ech... wspomnienia... rozczuliłam się na noc...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 16, 2008 11:15

Ciociu jopop, jak najbardziej, Kiwaczek zaprasza w odwiedziny - przygotuj sie na mocne wrazenia bo Fionka jest teraz malym zadziornym diablatkiem.

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob lut 16, 2008 11:46

Fionka przytyla ! Teraz ma niezly brzuchal i zadek, wreszcie jest co wziac na rece :D Wyglada jak typowy, paczkowaty persik. :D
Zadem nadal zarzuca, chociaz widze zmiany w zajacowatym skakaniu za wedka - tzn. teraz skoki sa raczej w zwyz, takie akrobacje, a pozniej biegnie - do tej pory skoki byly w dal za wedka (nie wiem czy mnie ktos zrozumie co nie widzial wczesniej Fionki :? )
Ogolnie jest baaaaaardzo silna, zwinna i przede wszystkim harrrakterrna !
Teraz jestesmy w momencie wyciagania z organizmu do jelit, a od przyszlego tygodnia zacznie sie wydalanie na zewnatrz - ciekawe co tym razem znajdziemy ?
Moi weci o tych wlosowatych stworach mowia ze to wlosoglowki.

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob lut 16, 2008 12:20

o jestem ciekawa opinii Jopop. Bo chyba Asia najlepiej bedzie potrafila ocenic zmiane.
Czekam zatem na wiadomosci:))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lut 16, 2008 12:29

Ja również czekam na wieści i ocenę od mojej imienniczki....
Sfinks, z Klimka też wychodziły włosogłówki... i inne draństwo też..
Ela natomiast czeka na jeszcze jedną '"paszczę" tego gada, rozmawiałyśmy o tym, że tam się jeszcze wylęgają...
joanna

joannaN

 
Posty: 195
Od: Pt paź 12, 2007 22:07
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lut 16, 2008 12:55

Lidka - nie przecze ze sie wnerwilam tym co napisalas :twisted:
Fionka u jopop byla kilka miesiecy, u mnie jest prawie rok, chyba normalne ze to ja moge ocenic jak jej stan zdrowia zmienial sie na gorsze i na lepsze w tym okresie - chyba ze o stanie zdrowia twoich kotow najwiecej maja do powiedzenia poprzednie ich opiekunki(w watkach Fionki bylo wszystko na biezaco).
Bylam z Fionka caly czas, w najgorszych momentach bralam urlop, wolne dni, wymianialismy sie z mezem i corka jak przy noworodku, zeby jej pomoc i wiedziec co sie dzieje :evil:

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob lut 16, 2008 13:08

O kurcze, przepraszam.
podczytywalam watek Fionki jak jeszcze była o jopop, bardzo mi jej bylo zal. Potem mi jakos zniknela a potem podczytywalam Twoje straszne opisy padaczkowe. Nie pisalam nic bo poradzic nie potrafilam. Potem jakos tez mi zniknely z pola widzenia.
Absolutnie nie chce umniejszac Twoich zaslug w leczeniu Fionki. Zwyczajnie jestem ciekawa jak odbierze teraz Fionke Asia.
A jest niezaprzeczalne, ze zrobilas dla tej koteczki tak bardzo duzo, ze trudno nawet to ocenic. Trzeba tylko docenic:)))
I nie denerwuj sie. Wciaz czytam wasz watek z wiara, ze moj Szeryf bedzie kolejnym wyleczonym kotem. BArdzo jestem ciekawa dalszego przebiegi leczenia. Zreszta wystarczy zestawic te dwa zdjecia Fioni lezacej i Fionki robiacej slupka przy zabawie.
I wierz mi sfinks, ze absolutnie nie chcialam umniejszac Waszego poswiecenia dla koteczki, tak mi sie jakos baknelo cos:))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lut 16, 2008 14:09

Pod koniec roku juz nic nie pisalam, bo nie bylo dobrych wiadomosci. Wtedy myslalam ze jedynie co jeszcze napisze to: Fionka za TM :(
Ale ufff, wykiwala kostuche, bo tylko diablatko moze dac sobie z nia rade :twisted: .

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie lut 17, 2008 12:48

Sfinks, myślę, że Lidka pisząc, że ja ocenię najlepiej miała na myśli to, że patrzę z dystansu:) bo przecież jak się zwierza długo nie widzi, to się lepiej widzi, że np. urósł:) miałam tak ostatnio choćby z łysolcami - wyjechałam na tydzień i po powrocie to były WIELKIE KOTY:) jak je oglądam codziennie to tego nie widzę:)

a tego co zrobiłaś dla Kiwaczka to przecież chyba nikt nie zaneguje?????

no JA NA PEWNO NIE:)

Kiwak, strzeż się, ex-mamusia sie pojawi zobaczyć diablątko:) ale jeszcze masz troszkę czasu, ez-mamusia musi mieć pewność, że zlazł z niej grzyb, grzybica Ci do kompletu nie potrzebna :wink:

Na razie całuję wirtualnie:)

Sfinks, a nie masz w aparacie opcji filmowej żeby jej skoki nagrać? bo to jest coś tak cudownego, że mi tego stale brakuje... choć rok minął prawie...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 17, 2008 17:14

Moje drogie Panie, tu nie chodzi o jakies tam moje wielkie zaslugi, czy urazone ambicje, tylko o to ze aby ocenic Fionke trzeby by widziec ja w momencie gdy osiagnela totalne dno a pozniej jak sie od niego odbila - tylko o to :)
Nie sadze ze zrobilam cos wyjatkowego, poprostu w odpowiednim momencie zycia Fionki na drodze stanela odpowiednia osoba - miala farta, szczescie i jeszcze nie wiadomo co, bo brakowalo juz kilku dni i podjelabym ta ostateczna decyzje. :? I o kazdego innego zwierzaka w moim domu walczy sie tak samo, moze czasami za bardzo.
Wczoraj przyjechal do mnie zolw stepowy ktory przez lata byl trzymany przez wlascicieli za szafa. Dziwili sie ze nie urosl, ostatnio nie je i nie chodzi. O niego tez sprobuje powalczyc, moooooze sie uda. :?

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie lut 17, 2008 19:29

Sfinks, doskonale rozumiem Twoje odczucia. Zanim do Ciebie napisałam, (czytałam forum od dawna) też miałam rozterki, wtrącić się czy nie. Powstrzymywała mnie opinia o homeopatii a jednocześnie smutne i piękne oczy Fionki nie pozwalały spać przez kilka nocy.
Trudno, może posłucha mnie, może Fionka wstanie... Napisałam.
Wiem co przeżywałaś każdego dnia.
Kilmek był moim pierwszym kotem z padaczką i paraliżem. U mnie dorastał, ja go oddałam do adopcji. I wrócił chory. W oczach niknął. Wyrzuty jakie miałyśmy z powodu jego zaszczepienia w wieku 3 miesięcy są tylko nam znane. Jedna przed drugą próbowałyśmy się tłumaczyć. Ja nie mogłam sobie darować, że pozwoliłam go zaszczepić. Już wtedy kotów nie szczepiłam, uległam przyszłej właścicielce.
Pierwszy raz ratowałam kota w takim stanie. Ataki, nieprzespane noce, biegunki i postępujący paraliż to było przez kilka miesięcy. Co czułam, co myślałam, ile łez nad nim wylałam i jak się oskarżałam wiem tylko ja.
Jedyną moją podporą była dr Ela, ona mnie uspokajała, ona ratowała. Gorąca linia o każdej porze doby. Różnicę w zachowaniu, zawartość kuwety i moich kątów w mieszkaniu, reakcje kota , postępy w chodzeniu tylko ja widziałam. Potem wszyscy którzy go zobaczyli nie mogli uwierzyć, że to ten sam kot.
Przeczytałam tytuł na forum, kilka postów na końcu wątku, potem cały wątek o Fionce ale Twój. Wątku jopop nie znałam.
Po walce ze swoim sumieniem napisałam do Ciebie.
Nie mogłam zapomnieć tych pomarańczowych oczu....
I znowu napięcie: czy ona mi uwierzy, czy zechce podjąć się leczenia Fionki ? CHCIAŁAŚ.... to pierwszy sukces, ale czy wytrzymasz ???
Ja wiedziałam co może się zdarzyć, starałam się opisywać tak , abyś się nie zraziła, abyś nie przerwała leczenia... Wiem, jak to trudno... Nawet nie wiesz ile razy po rozmowie mailowej z Tobą bałam się, że przerwiesz....
Byłaś dzielna, Twoja wiara w wyzdrowienie Fionki pozwoliła Ci ją uratować, dać nadzieję na normalne życie.
Fionka zawdzięcza Tobie i tylko Tobie NOWE ŻYCIE.
Twojej ogromnej pracy i cierpliwości. Dr. Ela pomogła.
Ja tylko przeczytałam tytuł, cieszę się, że zdążyłam napisać....
Uważam, że nigdy nie walczy się "za bardzo" kochając koty... Walczy się do końca i myśli pozytywnie... TY TO ZROBIŁAŚ. Inaczej tak jak ja nie mogłabyś zasnąć przez te oczy...
To już do wszystkich: katary, duszności, biegunki i wszystkie dolegliwości które mają Wasze koty, u Fionki też były, a dodatkowo ataki padaczki, paraliż, i już nie wiem jak jeszcze to opisywać bo reakcje i objawy bywały zaskakujące tak samo jak u mojego Klimka tak i u Fionki, psychicznie człowiek nie wytrzymywał... a kot musiał... Naprawdę trudno to sobie wyobrazić, a wytłumaczyć jeszcze trudniej...
SFINKS, BYłAś BARDZO DZIELNA, WYTRZYMAłAś......
joanna

joannaN

 
Posty: 195
Od: Pt paź 12, 2007 22:07
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 19, 2008 15:22

Wiem jakie to wszystko trudne.
Ale trzeba walczyc:))
Dlatego jestem bardzo ciekawa jak teraz Fionka.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto lut 19, 2008 16:15

i zdjęcia prosimy
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], luty-1, puszatek i 95 gości