cięzko z tymi bezdomiaczkami, doskonale Cie rozumiem;
ciągle choruja, ciagle jakies problemy

nie rozumieja, ze robimy to dla ich dobra
ciesze się bardzo że ktos o dobrym sercu pomaga Ci

to naprawde jest ważne!
ja Lusie mam już 4 mieisące - 4 dluuugie miesiące
dwa pierwsze to tylko walka o jej zycie, sterylka, leczenie, kroplówki, leki; nadal jest chora, nic sie nie zmienia, a ja nie wiem co juz robić
zadlużona jestem po koniuszki palców a pomagac trzeba, choc ostatnio jakoś zaczynam we wszystko wątpić

- za dużo problemów sie nalozylo
mialam ambitne platy moich 2 wetów posplacać zeby na spokojnie leczyc i pomagac dalej kociakom, ale nici z tego, nie się nie udalo, choc poczatkowo jakoś szlo, a teraz jest jeszcze gorzej nic bylo w grudniu
A nasza Lusi to kochana koteczka, ale specjalnej troski, jakby ona byla jedna w domu, to tak wszystko ok, wszystko dla niej by bylo, a jest ich 8 w domu - z Tymkiem i 8 podwórkowych, dla mnie to naprawdę dużo, a e jak sie tego podjelam, to musze brnąć dalej, trzeba pomagać, kto inny to zrobi, tylko wszystko jest kosztem czegoś....
przeraza mnie fakt, ze wet powie - stop moja pani, juz za dużo!