Kraina Chichów - Masza po operacji, żebra przyczepione

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 30, 2007 22:57

Potrzebuje szybkiej pomocy.
Koty mi nie pija.
Daje im mokre saszetki (rozne, nie do konca najlepsze bo nie mam gdzie na szybko kupic tych lepszych a teraz trzymaja mnie w pracy 10h ;/) ale wody mi nie ruszaja.
Czy mam strzykawkowac?
Na razie porozstawialam sto milionow misek z woda po domu (mam cieplo, kaloryfery na maksa by temperatura kotom nie spadla) zeby chociaz parowaly, ale koty maja bardzo suche nochale... I gesta sline, ciagle mlaskaja ja przelykajac
Bardzo prosze o pomoc.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro paź 31, 2007 8:21

up.
Blagam, nie moge nic znalezc na forum sensownego ;/
Strzykawka sie nie da - wszystko wyplute. Probowalam smarowac im pysie woda i tez nic.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro paź 31, 2007 9:36

Moim zdaniem trzeba by sie rozejrzec za kroplowka ale podnosze niech ktos madrzejszy sie wypowie!

Rachelinka

 
Posty: 3265
Od: Czw wrz 13, 2007 22:21
Lokalizacja: Pabianice k. Łodzi

Post » Śro paź 31, 2007 11:22

Kasia, a w jakim stanie mają skórę? Żeby się tylko nie odwodnili :( Kroplówki brzmią sensownie. Daniel jeszcze jest w domu, czy wyjechał? Mógłby podawać w domu. Może jakoś w piątek skombinuję transport i zabiorę ich do weta? Będzie ktoś w domu?

Kurde, czyżby Bumblak był bronią biologiczną?

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 31, 2007 11:46

a ile czasu nie piją? Jeśli to druga doba, to nawadnianie nawet podskórne można zastosować, albo tylko kroplówka zostaje. Moja koteczka main coon przygarnięta w wieku 11 miesięcy miała caliciwirusa i po dwóch, trzech dniach leczenia i szczepionkach na zwiększenie odporności była już znaczna poprawa i zaczęła pić i jeść. Trzymam kciuki.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Śro paź 31, 2007 19:05

zaraz ide do domu bo musialam siedziec w pracy do teraz ;/ odezwe sie - ale Deimosa przydybalam jak siural do kuwetu rano (podejrzewam, ze przefiltrowal sobie wode z mokrej karmy, ktora zra chetnie (bo im kupilam oprocz jakichs lepsiejszych tez makdonalda, bo balam sie ze suchego nie zezra).
Daniel od poniedzialku jest wyjechany, tak ze jak ja musze do pracy to same siedza ;/
W piatek (jesli bede mogla wyjsc z pracy o normalnej godzinie) lub w sobote rano (jak nie) jedziemy na kolejna porcje antybiotykow.
Jak bedzie zle to najwyzej do lecznicy calodobowej pojedziemy albo zadzwonie do tej wetki co ma ojca ze szklanym okiem ktorych sie boje ;/ ale ona mi ostatnio powiedziala, ze nawet w nocy mozna do niej dzwonic.
Kurde, martrwie sie ;/

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro paź 31, 2007 23:03

Kasieńka, jeśli coś trzeba pomóc pisz. Ja mam cały piątek wolny (mam długi weekend).

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lis 04, 2007 12:29

Mizianki dla zdrowiejących ogonów! I dla słodkiej Lali, która nie musi zdrowiec, bo jest zdrowa :)

Kasia, wiesz co? Nie dość, że masz dobrą rękę do kotów (Bumblak u Ciebie rozkwitł), to jeszcze nie wiem, co ja bym bez Ciebie zrobiła :oops: Dziękuję, że jesteś... Zawsze gotowa do pomocy. Po prostu jesteś :aniolek: :1luvu:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw gru 20, 2007 1:04

William wczoraj dostal fel-o-vax trojke - dzisiaj wymiotuje, boli go jak go biore na rece - czy to normalne? Wiem, ze felowax powoduje rozne dziwne objawy, poza rzyganiem i oboleniem nie ma nic dziwnego, je, sika, ale z pozostalych kotow zaden tak kiepsko nie reagowal ;/ jutro wieczorem, jak to sie utrzyma bede mogla pojechac do weta dopiero, poki co nie wiem, co zrobic ;/
pliz o jakiekolwiek rady

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro lut 13, 2008 19:05

No i mam nowe problemy z kociuchami ;/
Z Bamblebee szczególnie.
Kot nie rośnie. Tzn. rośnie, ale baaardzo powoli. Ma już prawie pół roku, a jest strasznym mikrusem - nie jestem pewna, ale ledwo co przekroczył kilo wagi. Ostatnio robiłam zdjęcie przy Wiliamie z góry:
Obrazek
Bibi od poczatku bardzo duzo jadl - teraz tez jest strasznie lapczywy. Dodatkowo dostawał Calopeta (duza tubke, pozniej sie skonczyla), dostaje czasem mleko kocie, witamine C wkraplam do wody (ma zapalenie dziasełek - dostaje też sachol). Nie wiem, czemu nie rośnie, jest chudziutki.
Ponadto, na łopatkach, pod skórą w miejscu, gdzie dostawał szczepionki zrobiło mu się coś jakby koralik. To jest mięciutkie i chyba się powiększa. Najpierw próbowaliśmy to rozmasować, bo myślelismy, że to bąbelek po szczepionce, ale nic się nie stało. teraz trochę jakby urosło, tzn. wypuściło jakąś odnogę. Nie jest do niego przyczepione, trochę mozna to przesuwać. Jest troszkę większe niż paznokieć na małym palcu. Wetka myślała, że to jakiś ropień, przekłuła to, ale nic z tego nie wypłynęło - na razie jesteśmy ugadani na wycięcie tego, kiedy będziemy kotka kastrować, bo wetka nie ma też pomysłu, co to może być.
No i jeszcze z kastracją jest probem - on naprawdę nie wygląda na dojrzałego kociaka... Tak naprawdę nie wiadomo dokładnie, kiedy się urodził - w ksiązeczce ma wpisane 06.08.07 - czyli pół roku już wydzwoniło ;/
Jakby ktoś miał jakiś pomysł to bardzo proszę o pomoc - może się głupio przejmuję, ale nie chce go zaniedbać.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro lut 13, 2008 19:13

Bibi jest rzeczywiście mikruskiem jak na swój wiek. Kotek miniaturka. Chociaż, Kasia, ja tam zauważyłam, że jednak trochę urósł :) Oby z tym na łopatkach to nie było nic poważnego. A z kastracją - to aż szok, że taki malutek i już... No, ale Bibi psychicznie to prawidłowo się rozwija w końcu :) Tylko ciałko takie małe.

Kasia trzymam kciuki za słodkiego zbója :ok:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lut 13, 2008 21:36

Maly Bibi robi niesmiale hop.

Reddie - psychicznie to on sie rozwija nie wiem czy tak prawidlowo :p Dzisiaj zlamal piorkowa zabawke :P A z jajkami to chyba juz czas, bo probuje Lalę no wiesz.
Za to Wil obgryza paznokcie u nog 8O

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Śro lut 13, 2008 21:44

Słuchaj.
Nasz-nie-nasz Władek też mały, pół roku jakiś czas temu skończył, ze dwa kilo waży pewnie. Dużo, bardzo dużo chorował w dzieciństwie. Mądrzy weci oglądali jego kompleksowe wyniki badań krwi (skoro się martwisz o B., moze trzeba takie badania odczynić?) i orzekli, że jest ok. Taka uroda kota.

Jajka cięli po wyglądzie. Tzn nie znaczył, mało waży, młody jeszcze, ale uznano je za nadające się :). Znaczy można wcześnie :)

Pisz więcej, co?

Mruf też obgryza paznokcie u nóg. Regularnie. Pedikjur robi :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw lut 14, 2008 15:28

No wlasnie nasz tez chorowal, w dodatku nie do konca wiadomo, czy nie jest nosicielem jakiegos paskudztwa - odkad pojawil sie u reddie wszystko po kolei jej sie pochorowalo, pozniej przyszedl do nas i od razu (kolo tygodnia) zlapalismy herpesa i kalici ;/ Chociaż. Mi sie w sumie podoba taki malentas :p Ale badania pewnie zrobimy, poki co trzeba wyciac to cos, co sobie w nim rosnie (no i jajka).
Dzisiaj koty wymusily na nas pootwieranie balkonu (siate mamy to sobie pozwalaja wymuszac :-) ) i gonia sie przez cale mieszkanie. Robia taki pociag czterokotowy :p
A Lalę można uznać za prawie oficjalnie oswojoną - ja moge z nią robić już wszystko łącznie z braniem na kolana, a Dan może ją głaskać.
Sama przychodzi i się przymila. Czasami aż w to nie wierzę, niedawno jeszcze ryczałam szyjąc jej myszona bo było mi okrutnie przykro, że tak długo nikt jej nie kochał.
Z kolei dzisiaj miałam długą rozmowę z sąsiadką z góry :p Nasze drzwi wejściowe są dead i trzeba je zawsze zamykać na klucz, bo jeśli się tego nie uczyni to samoistnie się otwierają i koty idą na spacer. To znaczy idą na spacer piętro wyżej, do sąsiadki w ciąży i jej małego pieska (reddie: tego co ja myślałam, że to taki zwykły mały zjadliwy kundelek a okazał się prawdziwie rasowym championem :P)i próbują się dostać do niej do domu :p Ale w sumie jej nie przeszkadza, tyle, że boi się, żeby champion ich nie zjadł :p
No i
koło mojej pracy jest trochę dziczków. Nie są zabiedzone, mieszkają na terenie firmy zajmującej się ocieplaniem, ogrzewnictwem i ciepłownictwem. Ostatnio spotkałam pana, który zamiatał suche liście i podpytałam o koty, czasami je karmią (sama pewnie podrzucę jakieś nadwyżki karmy im), powiedziałam, że w razie czego mogę pomóc ze sterylkami i wetem. A dzisiaj idę sobie do pracy i w miejscu, gdzie jest najcieplej i gdzie widziałam często grzejące się koty stoi kartonowe pudełko, na styropianie, z otworem na kota :-) z ukrytym wejściem pod rurą, za siatką i w ogóle. No po prostu szok ;-)
Tyle, że to takie dzikusy, że do człowieka nie podejdą, może być ciężko złapać - ale póki co nie chorują, więc niech siedzą, całe życie tam żyją.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Czw lut 14, 2008 15:45

A jeszcze. Ważysz Bi?
Tak co tydzień-dwa by się przydało. No i te badania krwi, choć wiem, jaka to kasa :?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], luty-1 i 175 gości