No wlasnie nasz tez chorowal, w dodatku nie do konca wiadomo, czy nie jest nosicielem jakiegos paskudztwa - odkad pojawil sie u reddie wszystko po kolei jej sie pochorowalo, pozniej przyszedl do nas i od razu (kolo tygodnia) zlapalismy herpesa i kalici ;/ Chociaż. Mi sie w sumie podoba taki malentas :p Ale badania pewnie zrobimy, poki co trzeba wyciac to cos, co sobie w nim rosnie (no i jajka).
Dzisiaj koty wymusily na nas pootwieranie balkonu (siate mamy to sobie pozwalaja wymuszac

) i gonia sie przez cale mieszkanie. Robia taki pociag czterokotowy :p
A Lalę można uznać za prawie oficjalnie oswojoną - ja moge z nią robić już wszystko łącznie z braniem na kolana, a Dan może ją głaskać.
Sama przychodzi i się przymila. Czasami aż w to nie wierzę, niedawno jeszcze ryczałam szyjąc jej myszona bo było mi okrutnie przykro, że tak długo nikt jej nie kochał.
Z kolei dzisiaj miałam długą rozmowę z sąsiadką z góry :p Nasze drzwi wejściowe są dead i trzeba je zawsze zamykać na klucz, bo jeśli się tego nie uczyni to samoistnie się otwierają i koty idą na spacer. To znaczy idą na spacer piętro wyżej, do sąsiadki w ciąży i jej małego pieska (reddie: tego co ja myślałam, że to taki zwykły mały zjadliwy kundelek a okazał się prawdziwie rasowym championem

)i próbują się dostać do niej do domu :p Ale w sumie jej nie przeszkadza, tyle, że boi się, żeby champion ich nie zjadł :p
No i
koło mojej pracy jest trochę dziczków. Nie są zabiedzone, mieszkają na terenie firmy zajmującej się ocieplaniem, ogrzewnictwem i ciepłownictwem. Ostatnio spotkałam pana, który zamiatał suche liście i podpytałam o koty, czasami je karmią (sama pewnie podrzucę jakieś nadwyżki karmy im), powiedziałam, że w razie czego mogę pomóc ze sterylkami i wetem. A dzisiaj idę sobie do pracy i w miejscu, gdzie jest najcieplej i gdzie widziałam często grzejące się koty stoi kartonowe pudełko, na styropianie, z otworem na kota

z ukrytym wejściem pod rurą, za siatką i w ogóle. No po prostu szok
Tyle, że to takie dzikusy, że do człowieka nie podejdą, może być ciężko złapać - ale póki co nie chorują, więc niech siedzą, całe życie tam żyją.