pierwsza jestem to napiszę, co sie działo. A działo się, że hej
do domku poszła młodziutka koteczka
zdjęcie jest z zeszłego tygodnia. Opisu jej nie zrobiłam, bo w swojej naiwności myślałam, że taka panienka młodziutka to dwa-trzy dni i pójdzie w świat. Nie poszła. Mało tego, na zdjeciu widać, że jedno oczko troszkę przymrużone. Dziś nie dało sie zobaczyć gałki ocznej nawet

spojówki spuchnięte, oczko całe zaklejone ropą, przemywałam razem z nowym domkiem, mała się darła okropnie, ale wcale jej sie nie dziwię. Musiało boleć

Ale domek się nie przeraził

dziewczyna wzięła już dwójkę maluchów wcześniej. W gabinecie schronu jej powiedziano, że nie przeżyją... żyją i mają sie świetnie
temu kocurkowi też opisu nie zrobiłam w zeszłym tygodniu. Ta moja naiwność

Oto Kleksik:
foty też z zeszłego tygodnia - dziś oczka ropieją, czerwone. Pewnie za tydzień będą jak u tej koteczki

Ale opis zaraz zrobię i jeśli Kleks nie pójdzie jutro, to wstawiamy.
Do domku dziś poszła też Trinity z szafy (siedziała w schronie cały tydzień

) i młodziutki burasek z białym - wzięli go ci Państwo, co tydzień temu zastanawiali się nad Rajmundem. Ale Rajmund i Zuzia znaleźli domek w tygodniu.
A najlepsze, że przyszły dwie Panie, sąsiadki, i chciały dwa albo i trzy koty na wieś, "do pracy". Właściwie tylko takie już w boksach zostały

pół dzikie, nieufne, Paniom o coś takiego dokładnie chodziło. Upatrzyły sobie i łapiemy. Jedna koteczka dała się złapać w miarę bez problemu, bo na śpiku. A potem zaczęło się polowanie. Żebyście nas widziały

latałyśmy z Sis jak wariatki z kocem, szmatami, poduszką. Guzik

i wtedy Panie zapytały, czy one mogą wejść. "Na własną odpowiedzialność" - tyle udało nam się wydusić z siebie. Kobitka mówi: "ze stadem świń daję radę, to i z kotem dam. Ech, miastowe..." Wlazła i złapała drania. Gołymi rękami

Trzeciego kota Sis i Druga Pani zagoniły do przedsionka. Pani z poświęceniem zdjęła kurtkę, kot pod sufitem, ściągnęły go, ze strachu... hm.... no obsrał tę kurtkę taką biegunką, że łojezu. Pomyślałam: no to ładnie, teraz będzie afera

a kobitka odpięła zakupkaną podpinkę, kurtkę założyła, luzik

ale kotu dały już spokój. Wzięły w końcu te dwa złapane. Uśmiałyśmy się wszystkie cztery jak norki. A już miałam do CoolCaty dzwonić, bo Ania najlepsza do łapania

W międzyczasie przyszła dr Iwona. My z Sis szalejemy, ona patrzy i mówi: "na mnie nie liczcie" i poszła sobie
wracając do innych:
Śnieżek smutny

nie bawił się jak tydzień temu, siedział tylko i melancholijnie patrzył w dal... Boję się o niego.
Uważam, że spokojnie możemy wyadoptować tę koteczkę, co lata luzem. To bure nieszczęście bez numerka, była zasmarkana i taka strasznie chuda, teraz jest jakotako. Panienka oswoiła się zupełnie

Nazwałam ją Tiny, bo taka malutka. Większa już nie będzie, dorosła jest. W związku z tym, miałabym prośbę do CoolCaty. Aniu, jeśli zajrzysz jutro, obejrzyj ją, ile ona ma lat.
na wyjściu przyszedł nowy kot. Bury, z pewnością facet. Wsadziłyśmy go do szafy. Warczał, ale nie gryzie i nie drapie. Wystraszony. Biedny
