cassidy pisze:Bartuś pojechał sam do domku ? Huem..

Cassidy, cały czas myślałam o Tobie, naprawdę. Ale nie bardzo chcieliśmy ekspediować niedoleczonego kota w tak długą podróż (a do Bełchatowa jest od nas tylko pół godziny drogi). A gdybyśmy z kolei czekali z wydaniem Bartka do momentu gdy byłby w pełni zdrowy to pewnie nadal byłby u nas. Z tym panem jestem w kontakcie, leczą kota, jest lepiej, myślę, że to była (biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności) dobra decyzja.
A Filipek lepiej (odpukać

), dużo lepiej piątku na sobotę nastąpiło u Filipka jakieś przesilenie, organizm chyba wreszcie "zaskoczył", system immunologiczny się w końcu obudził. No i...
no i wczoraj nad ranem usłyszałam dawno nie słyszane dzwięki - odgłosy
kocich zapasów dochodzące z klatki, w której koty spędzają noc. Jakieś
sapania, pomiaukiwania, kocie okrzyki bojowe

... podeszłam cichutko,
patrzę, a tu Filipek zaczepia Wojtka i okłada go na całego. Takich scen to nie widziałam od dawna, ostatnio Filipek to głównie spał, trochę spacerował, a najchętniej układał się na okiennym parapecie i kontemplował widoki za oknem. Na mój widok zaczął dopominać się o śnadanie, zjedli z Wojtkiem jakąś mega-porcję z dokładką

wyściskałam go i zauważyłam, że nie ma gorączki - głowa już nie rozpalona jak przez ostatnie dni, "normalna", uszy chłodne, macałam go i macałam - no widać było że dużo lepiej !
a potem się zaczęło
nakręciłam filmik, sami zobaczcie tego "chorego" kota
http://pl.youtube.com/watch?v=cln1EsNBHdw
no i tak od wczoraj kocio nadrabia stracony czas, biega, rozrabia, jest
wszędzie

bawi się wszystkim czym tylko się da, łącznie np. z wtyczką od żelazka, jakimiś papierkami powyciąganymi spod lodówki, kroplomierzem.
Nie można otworzyć lodówki, bo od razu do niej wchodzi, je za dwóch,
wyjadł mi masło z kanapki, wylizał talerz po naleśnikach, a teraz siedzi z
minką "co by tu jeszcze zbroić". Całe rano biegał po drapaku (widać ten
drapak na filmie) od podłogi do sufitu w tę i z powrotem razem z Wojtkiem i
naszym Kajtkiem jak dziki

Jutro jedziemy na kontrolę, ciekawa jestem czy rzeczywiście nie ma gorączki i węzły chłonne są w normie to będzie oznaczało, że stan zapalny minął, organizm zwalczył dolegliwości. Oczka mu jeszcze łzawią, ale są duże, żywe, ma malutki katarek, coś tam jeszcze w nosku słychać. Ale to już drobiazg, powinno się doleczyć szybko. Dostaje te krople homeopatyczne, ciocia Karoluch przygotowała dla niego specjalny zestaw, być może to też ich zasługa ta poprawa.
Już się ostrożnie cieszę, bo to znaczy, że chłopaki niedługo będą
mogły pakować walizki
