Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 07, 2008 10:33

Henia pisze:Dzięki Waszej dyskusji nie oddałam Poli i mam trzeciego kota ,który w domu robi za 20 :twisted:


Nie po to była ta dyskusja :wink:
Szukaj dalej domku na 6 :wink:

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 07, 2008 13:45

Nie ma domu na 6 ,zawsze któremuś czegoś brakuje a kotka jest u mnie już dwa miesiące.Miałam szczęście do telefonów zaczynających się od:
Czy mogę dziś przyjechać po kotka ?i w stylu czy ja mogę przyjechać po kota ,czy Pani musi go przyweżć 8O bo wolałbym sam.A po rozpoznaniu co znaczy umowa adopcyjna 4 osoby więcej się nie odezwały.Załam
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw lut 07, 2008 13:47

Heniu, dwa miesiące?
U mnie koty siedzą dużo dłużej, może dlatego, że często mam trudne adopcyjnie - np.dorosłe.
Nie trać nadziei, ten właściwy domek na pewno się znajdzie.

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 07, 2008 14:52

annskr pisze:
I będę pytać ludzi, ile czasu dają kotom na dogadanie się i czy oczekują wspólnego spania, przytulania się i wielkiej międzykociej miłości, czy wystarczy im pokojowe współistnienie :wink:


Dzięki za przypomnienie wątku.

ja oddając kota, zawsze kreślę również 'negatywny scenariusz' i obserwuję, w jaki sposob reaguje potencjalny domek.
Mówię, że mogą być wrzaski, fuczenie, syczenie.
Kot może w nocy płakać, nie pozwolić spać (wbrew pozorom - to częsty powód powrotów z adopcji)


Jeżeli ktoś nie chce przez to przechodzić - lepiej niech zrezygnuje...

Jeżeli ktoś jest gotów zmierzyć się z ewentualnymi niedogodnościami - i przekona mnie o swojej determinacji i dobrej woli - ma u mnie plusa na starcie.

Nigdy nie wiadomo jak będzie, mówię:
'może być różnie, wiele zależy od Was'
Mówię o swoich doswiadczeniach. W razie problemów, dzielę się wiedzą. Staram się coś doradzić.

często podczas takich rozmów widać, czy ktoś się nadaje na opiekuna zwierzaka, czy nie.

Heniu, nie załamuj się.

Moze pocieszy Cię to, że u mnie ponad 70 procent domków odpada...

A nawet więcej (obawiam się, że moje wyliczenia są optymistyczne a ostatnie zdarzenia dodatkowo zepsuły statystyki) - dokładnie z tych samych powodów, co u Ciebie.

Po zapoznaniu się z umową adopcyjną - cisza w eterze. Ha, ha. Skąd ja to znam? Ludzie przyjeżdzają po kota - bez transporterka. 'To może Pani pożyczy?' Już co raz lepiej wiem, jak sobie radzić w takich przypadkach. Mam kilka gotowych odpowiedzi w zanadrzu. Zdarzyło się kilka razy nie oddac kota, gdy domek (dobrze rokujący telefonicznie i mailowo) przyjechał nieodpowiednio przygotowany, lub przy bezpośrednim spotkaniu dowiedziałam się o niespodziewanych rewelacjach, które spowodowały, ze zapaliło się czerwone światełko...

Częsta sytuacja:
Chcemy kota teraz, zaraz, na gwałt, nawet dziś / przed weekendem.

A w domu nawet nie ma karmy, kuwetki 'No to co. kupimy po drodze'


A jednak te fajne domy się znajdują, tylko trzeba na nie trochę dłużej poczekać.

:)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw lut 07, 2008 15:09

Agalenora, dziękuję za ten wątek :D a wszystkim wpisującym się za uwagi
Czytam go od początku, zapisałam go w ulubionych. Właśnie jestem w trakcie wydawania moich tymczasów, dzisiaj rozmawiałam z dwoma kolejnymi domkami, więc znowu tu zajrzałam...
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 07, 2008 15:29

No właśnie ja też zaczełam mówić że może niszczyć , i to wszystko co może być na nie .Że do domu z drugim kotem,zabezpieczone okna,dom nie wychodzący (zresztą to napisałam w ogłoszeniu) bo jest bardzo żywiołowa .Dzwoni Pani mieszka na wsi ,a ja że kot do domu niewychodzącego ,Pani że ona trzyma koty w domu a tylko na siusiu wypuszcza itd.Poprzednio jak oddawałam do adopcji jakoś trafiały się te normalne domy z takim ciepłem że kot jest członkiem rodziny i nie miałam no może miałam jakieś małe zastrzeżenie. A teraz albo pannica ,której siostra prowadzi sklep zoologiczny wiec wszystko wie i ma ,a szwagier zabezpiecza okna (nie przyszła na spotkanie ,chyba się wystraszyła że na forum chciałam dać numer telefonu do szwagra)albo pani która mi mówi że ma nową kanapę i czy kot jej nie zniszczy :roll:
ale może będzie lepiej ,tylko jest jeden problem ja się coraz bardziej przyzwyczajam
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw lut 07, 2008 15:51

Trzeba sie uzbroić w cierpliwość, dobre domy to perełki, nie trafiają się zbyt często... W sprawie moich tymczasów przez ostatnie półtora tygodnia (dwa rudaski ok. pięciomiesięczne) miałam, nie przesadzam, z 40-tu chętnych. Powiem tylko tyle, że mimo tylu zgłoszeń do swojego domu poszedł na razie jeden kiciuś, trzy dni temu. Tylko ten dom wydał mi się odpowiedni (pan domu jest wetem, roczny kot do towarzystwa, dobre karmy, w tym weterynaryjne, sześcioletnie dziecko mające od blisko roku kontakt z kotem (wg rodziców bardzo dobry), dom niewychodzący, bezpieczny) a i tak się zamartwiam.
Kroi się drugi dom- wygląda na taką wymarzoną przeze mnie perełkę (tfu, tfu), rozmowy trwają, maile krążą :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 12, 2008 17:39

Aż się zarejestrowałam na forum, żeby coś napisać w tym temacie :D Z tego co tu piszecie wynika, że wiele znanych mi osób nie dostałoby kota w ramach adopcji. Ale może na początek napiszę na temat, bo też mi się zdarzyło wydawać kotki, tylko że nie na zasadach adopcji - po prostu mieliśmy kilka razy jakieś kocie przybłędy czy znalezione małe kotki bez matki. Oprócz tych rzeczy, o których pisałyście, chyba jeszcze warto zapytać o to, ile czasu spędzają w domu nowi właściciele, bo w końcu oddawać małego, towarzyskiego kotka do domu, w którym właściciele się pojawiają od czasu do czasu, chyba nie ma sensu... Druga ważna sprawa - jeśli mają już jakieś zwierzęta, to niech pokażą ich zdjęcia, jeśli pies siedzi na łańcuchu na dworze, to kot chyba lepiej też mieć nie będzie :? . O tym już było, ale to bardzo ważne - z kim zostanie kot, jeśli właściciel wyjedzie, np. na tydzień, na wakacje itp.
A teraz o paru Waszych wymogach i o tym, dlaczego moi rodzice, którzy uratowali ileś tam już psów i kotów, nie dostaliby od Was zwierzaka:
-często pojawiało się u Was pytanie o doświadczenia ze zwierzętami, no więc to jest temat, który trzeba drążyć, bo wiele kotów, z którymi rodzice mieli do czynienia, nie żyje, przyczyna - ruchliwa ulica. Ostatni kot, który tak zginął, był kotem domowym niewychodzącym, no ale nie pomogły zabezpieczenia okien, skoro ktoś źle zamknął drzwi wyjściowe...wystarczyło parę minut i było po kocie :( Poza tym było wiele kotów dokarmianych., których wcześniej nie można było wziąć do domu z powodu agresywnego psa, a potem alergii brata. One też znikały, ale to były praktycznie dzikie dorosłe koty, nie wiem czy ich udomawianie na siłę miałoby sens...Tak więc ilość śmierci kotów jest spora, tylko że większość z tych kotów to były zwierzęta dochodzące, których nie dało się zamknąć w pomieszczeniu, no i nie były wychowywane przez rodziców, tylko pojawiały się już jako dorosłe i baaardzo niezależne.
-druga sprawa: dziecko, odkąd pamiętam w domu były psy i jakoś żadnego nie męczyłam, podobnie bracia, inna sprawa, że zwierzęta zawsze były brane na odpowiedzialność rodziców, a nie jako zabawka dla dziecka. Często małe dzieci lepiej się opiekują zwierzakami, np. mój młodszy brat (10 lat) jest zakochany w kocie, za to starszy (16 lat) raz wziął szynszyla na własną odpowiedzialność, ale mu się znudził po jakimś roku :( Poza tym jeśli przyjdzie do Was młode małżeństwo to zapytacie, kiedy chcą mieć dziecko? :D Bo przecież kot dożywa 20 lat, w tym okresie wiele osób bezdzietnych dziś zdąży się dorobić potomstwa, o którym nic przecież wiecie...a w przypadku par już mających dzieci możecie zobaczyć jak dziecko się zachowuje, jak się odnosi do kotka...
-kolejna sprawa - ojciec pali, no tak, ale co z tego, skoro nigdy nie pali w domu?
-pedantyzm nie zawsze jest przeszkodą, mama jest pedantką ale kot to domownik, może sobie siedzieć gdzie chce, robić co chce i nikt go nie przegania z kanapy :)

Dobra, to teraz o tym, dlaczego ja i moi znajomi mający koty nie dostalibyśmy zwierzaka :D :
-nie rozumiem dlaczego wymagacie od dzwoniących czy piszących osób jakiejś wylewności...jak coś piszę w mailu, to krótko i konkretnie, podobnie jak w rozmowie tel., po prostu nie chcę marnować czyjegoś czasu na rozpływanie się nad kotem, który już być może ma dom, więc typowym mailem czy początkiem rozmowy byłoby pytanie o to, czy kot jeszcze szuka domu i potem o to, czy można go zobaczyć. Naprawdę nie lubię długo rozmawiać przez tel. z obcą osobą i np. opowiadać jej o tym, jak kot miałby u mnie dobrze i że zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia (ze zdjęcia w dodatku). To przecież nie znaczy, że nie będę się nad nim rozpływała w domu, jak już u mnie będzie :D
-pośpiech jest oceniany negatywnie, ale co w tym złego, że osoba, która znalazła ogłoszenie, chce kota zobaczyć na żywo? Może akurat tylko w ten dzień ma czas/samochód?
-brak transportera - jeśli ktoś nie miał kota, może nie wiedzieć o czymś takim jak transporter albo nie widzieć sensu kupowania go. Ale to chyba wystarczy taką osobę uświadomić, a nie skreślać...
-zapowiedź karmienia Whiskasem itp. - te karmy są często reklamowane i większość osób, niemających kota wymieni właśnie takie znane marki, ale to chyba też wystarczy powiedzieć, że są inne, lepsze
-brak wiedzy, np. o szczepieniach, wiele osób dochodzi do wniosku, ze od tego jest specjalista i po prostu idzie ze zwierzakiem do weterynarza na założenie książeczki i zasięgnięcie informacji, moim zdaniem ważne jest to, czy chcą się uczyć i czy już po odebraniu kota się doedukują, bo przecież nie muszą wiedzieć co to jest koci katar, skoro nie mają kota...za to już powinni o tym wiedzieć, jeśli kota zdobędą
-wynajmowane mieszkanie i młody wiek, te rzeczy zresztą idą ze sobą w parze :lol: Skoro ktoś mieszka w wynajętym mieszkaniu i chce mieć kota to chyba wie co robi? Zresztą są większe problemy z psami, na koty właściciele mieszkań raczej źle nie reagują. Poza tym podobnie jak młoda osoba może się przeprowadzić, podobnie dorosła i samodzielna może wyjechać z kraju np. do Anglii czy USA, i co, będziecie pytać o plany zawodowe i mieszkaniowe w ciągu najbliższych 20 lat?
- fakt, że z kimś się dobrze rozmawia świadczy o tym, że nadajemy na podobnych falach i o niczym więcej :!: Znam sporo osób, z którymi się świetnie gada, ale nie dałabym im zwierzęcia, bo są nierozgarnięte/nieodpowiedzialne itp. Z kolei jakiś introwertyk może zostać skreślony, bo nie będzie zbyt rozmowny, to chyba nie fair


Chciałam tylko wyjaśnić, że nie zamierzam atakować zbyt ostrożnych osób wydających koty - to przecież wielka odpowiedzialność i obawa o przyszłość zwierzaka. Ale z drugiej strony chyba nie warto popadać w skrajności...Poza tym jestem za wizytami przedadopcyjnymi i myślę, że główny problem może być taki, że wiele "kociarzy" to dość młodzi ludzie i osoby starsze nie chcą, żeby ktoś taki ich sprawdzał czy decydował o tym, czy się do czegoś nadają czy nie... Jeszcze jedna sprawa - ciekawa jestem, ile z osób adoptujących pokrywa choć w części koszty sterylizacji czy szczepień, które robicie jeszcze jako DT. Co prawda ogłoszenia adopcyjne są często w kategorii "oddam za darmo" czy za symboliczną złotówkę, ale dla mnie jest jasne, że jak skądś biorę kota, to jakoś się dorzucam w formie pieniężnej albo np. kupuję karmę czy coś dla kotów, czego potrzebuje ich DT.

labiedronka

 
Posty: 20
Od: Pon lut 11, 2008 17:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lut 12, 2008 18:20

Trudno się labiedronką nie zgodzić. Mój kot ,traktowany jak członek rodziny ( choć niektórzy twierdzą że lepiej) , mieszka z nami od 9 miesięcy. Trafił do nas jako ośmiotygodniowe kocię z koszmarną biegunką. Zanim do nas trafił wiedziałam trochę na temat opieki nad kotami-oczywiste były dla mnie szczepienia , kastracja , zabezpieczone okna . Kupując wyprawkę dla malucha chciałam kupić whiskasa , ale miła pani w sklepie zoologicznym powiedziała mi , że lepiej nie i wyszliśmy z RC. Kupno transporterka stało sie dla mnie oczywiste po pierwszej wizycie u weta bez tego sprzętu. Potem wielu rzeczy dowiedziałam się na forum . Maniek jest w tej chwili zdrowym, szczęśliwym, zadbanym tygryskiem. Wyleczyliśmy go , odchuchaliśmy i bardzo kochamy , choć kilka miesięcy temu nie wiedziałam połowy tego co dziś wiem o kotach.

Aniulek

 
Posty: 138
Od: Sob sie 18, 2007 21:10

Post » Wto lut 12, 2008 18:28

Ale kiedy to wcale nie o to chodzi, że kandydat na domek musi mieć pełną wiedzę we wszyskich kocich sprawach - chodzi właśnie o to, czy jest otwarty, czy potrafi się uczyć, szukać wiedzy, czytać, obserwować kota, czy uważa że i tak wie wszystko, a tymczasowy opiekun ma wygórowane wymagania i najlepiej go szybko spławić, potakując.
Doskonałym przykładem jest Makumba, który od Karolki pojechał do domku wyglądającego na idealny. Sama z nową Dużą Makumby rozmawiałam i wydawało się wszytko OK, a potem i tak zrobiła po swojemu, ze szkodą dla kota. Ale słuchała, przyjmowała wiedzę i nawet twierdziła, że czyta forum.
Takich domków boję się najbardziej.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto lut 12, 2008 18:53

druga sprawa: dziecko, odkąd pamiętam w domu były psy i jakoś żadnego nie męczyłam, podobnie bracia, inna sprawa, że zwierzęta zawsze były brane na odpowiedzialność rodziców, a nie jako zabawka dla dziecka. Często małe dzieci lepiej się opiekują zwierzakami, np. mój młodszy brat (10 lat) jest zakochany w kocie, za to starszy (16 lat) raz wziął szynszyla na własną odpowiedzialność, ale mu się znudził po jakimś roku Poza tym jeśli przyjdzie do Was młode małżeństwo to zapytacie, kiedy chcą mieć dziecko? Bo przecież kot dożywa 20 lat, w tym okresie wiele osób bezdzietnych dziś zdąży się dorobić potomstwa, o którym nic przecież wiecie...a w przypadku par już mających dzieci możecie zobaczyć jak dziecko się zachowuje, jak się odnosi do kotka...

Zgadzam się, że posiadanie dzieci wcale nie musi przekreślać potencjalnego domu. :D Dla mnie najlepszy dom to taki, gdzie są już i dzieci i jakieś zwierzęta. Do takiego domu (dziecko to dzidziuś jeszcze) oddałam niedawno kociaka. Spada wtedy prawdopodobieństwo, że: dom będzie chciał kiedyś oddać kota z powodu ciąży albo narodzin dziecka (ja dałam kota do domu, gdzie pies był najpierw, a potem młodsze dziecko, nikt nie myślał o oddaniu psa z powodu ciąży), z powodu alergii (jeśli dzieci wychowują się z jakimiś futrzkami i nie mają na nie uczulenia, to prawdopodobieństwo, że akurat na kota będą uczulone jest jednak mniejsze).
Obrazek

ewaf

 
Posty: 383
Od: Wto sty 06, 2004 19:04

Post » Śro lut 13, 2008 9:56

labiedronka - odpowiadając na Twój post napisze tak:

to że ktoś oddający kota stawia wymagania adopcyjne to jego święte prawo, ja na przykład nie zamierzałam się na moich kotach uczyć do jakich domków kota nie oddawać - wystarczyło mi teoretyczne wyobrazenie sobie zagrożenia
Tobie potrzebne było dojście do tego na własnej a dokładnie kociej, skórze :(

sama adopcja to dla mnie rodzaj transakcji a więc rozmowa i negocjacje
a więc nie jest tak ze kogos sie przekresla bo mlody, bo dzieci itd...
co czasami nie wyklucza odmowy - tylko przyczyny są głębsze

jesli komus nie odpowiada partycypacja kosztach lub nie przepada za wizytami obcych osób w swoim domu - nie musi kota ode mnie brac
niech wezmie skadinąd i nie traktujmy tego jak porazke

w koncu jak robie zakupy lub dokonuje jakiejs innej transakcji to mam prawo do wyboru
bez zalu obu stron
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro lut 13, 2008 17:12

Maryla, albo ja się niejasno wyraziłam, albo nie rozumiem tego cytatu, tzn. chodzi mi o dochodzenia do czegoś na kociej skórze... Może chodzi o te moje przykłady z brakiem transportera itp. W takim razie wyjaśniam - to przykłady hipotetyczne, tzn. znam osoby, które mają zwierzęta (nie ode mnie) i się świetnie nimi zajmują, ale na początku pożyczały transporter czy karmiły kota whiskasem. Tylko że nauczyły się i już tak nie robią, chodziło mi o to, że pewnie można by je było skreślić z listy dobrych domków z tych powodów, a są przecież dobrymi opiekunami...
Pozdrawiam :)

Maryla pisze:labiedronka - odpowiadając na Twój post napisze tak:

to że ktoś oddający kota stawia wymagania adopcyjne to jego święte prawo, ja na przykład nie zamierzałam się na moich kotach uczyć do jakich domków kota nie oddawać - wystarczyło mi teoretyczne wyobrazenie sobie zagrożenia
Tobie potrzebne było dojście do tego na własnej a dokładnie kociej, skórze :(

labiedronka

 
Posty: 20
Od: Pon lut 11, 2008 17:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 27, 2008 22:12

a ja odgrzeje stary temat. Nadchodzi czas ze kotów malych bedzie co raz wiecej. Wile osob tu pisze ze schronikso to umieralnia ale bez umowy adpocyjnej kota nie odda. Pytanie wiec czym ryzykuje ten kot w schronisku? A oto ogloszenie na allegro kolejnej "zyczliwej" kotom osoby. Najsmieszniejsze ze tez warunek wydania kota jest adopcja ale jak sie nikt nie znajdzie to koty zostana wyrziucone na ulice - MASAKRA!!!
podaje link:

http://www.allegro.pl/show_item.php?ite ... s%C5%82any.

Rob

 
Posty: 29
Od: Sob sie 18, 2007 9:16

Post » Czw mar 27, 2008 22:21

Przeczytaj to ogłoszenie uważnie, Rob i pomyśl, czym ono się różni od adopcji forumowych (czyli adopcji z Domów tymczasowych). No, pomyśl....
Dla ułatwienia - porównaj z ogłoszeniami dziewczyn z forum.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, puszatek i 79 gości