Ja tylko dodam, że rzeczywiście Zuzance jest dobrze - nie chowała się, zwiedziła w ciągu - no nie wiem, godziny? całe mieszkanko..... Ocierała się o kwiatki, o meble, o nas....

I cały czas gadała, a właściwie śpiewała
Ja myślę, że to jednak jest typowa jedynaczka - bo to był pierwszy domek bez kotów i bez dzieci, spokojny..... Ona zachowywała się nie jak strachulec, tylko jakby to był jej domek.....tak jak każdy bezproblemowy futrzak
U mnie ogromnym problemem były koty - ale pomimo tego wyszła po paru godzinach, zwiedziła mieszkanie - tylko, że towarzyszyły temu okropne syki i warczenie...., kuwetkowała, a wczoraj zjadła..... Moich kitek się strasznie bała....... ale mimo wszystko nie był to kot, który przez 4 dni nie wychodzi zza lodówki
Na pożegnanie pokazałam jej całą miskę zabawek, a moje futra zademonstrowały co się z nimi robi. Zuzek nawet zaczął się bawić 2 myszkami, i brzęczącą piłeczką, ale widać było, że nie jest chyba do tego przywyczajona..... a dużą futrzaną mysz obwarczała!
Nowy domek jest superowy! A ja po raz kolejny zadaję sobie pytanie: przypadek czy przeznaczenie? Bo gdyby nie ta okropna noc i ataki na moje koty, które zaowocowały apelem Sis, ten wspaniały domek by się nie ujawnił.....
Co tu dużo mówić, jest super, Zuziszcze jest wspaniałym kotem, biegała wczoraj z podniesioną antenką i machała tą przecudną kropeczką na ogonie.... wskakiwała na wszystkie meble, sprawdzała, obwąchiwała i cały czas śpiewała

Pewnie niedługo ją zobaczę, a na razie czekam na wieści z domku.....
