Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 02, 2008 21:31

Czekamy cierpliwie :roll:


:lol: :lol: :lol:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 03, 2008 0:13

My też czekamy :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie lut 03, 2008 15:02

8O 8O 8O

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 03, 2008 18:06

Opowieść siedemnasta – za głosem serca


„ Z mojej podróży zapamiętałem rytmiczny stukot kół pociągu i zaduch brezentowej torby, do której włożył mnie nauczyciel owinąwszy uprzednio w ciepły sweter.
W przedziale było nas…troje.
Głos, kaleczący nasz język poznałbym nawet na krańcu świata.
- Jednego tylko nie rozumiem – rzekł nauczyciel.– Dlaczego podjął się pan…dlaczego postanowił pan pomóc ?
W ciszy , która zapadła koła pociągu zastukały jeszcze głośniej, a gwizd parowozu rozdarł nocne powietrze.
- Dla niej – odparł po chwili nasz przyjaciel. – Bo nie mogłem inaczej udowodnić…
- Pan wie, co za to grozi. – Głos nauczyciela był smutny i poważny.
- Wiem.
- Jest pan uparty. Niepoprawny idealista. Jak ona.
- Tak.
Pożegnał nas – a właściwie mojego pana - na następnej stacji. Słyszałem, jak nauczyciel wstał z miejsca i podszedł do okna. Otworzył je i do przedziału wpadł zapach smaru, pary i kolejowego kurzu.
Przez szparę w torbie widziałem jak uścisnęli sobie ręce, a potem parowóz zagwizdał i pojechaliśmy w nieznane.
Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Szczególnie złe były noce, w torbie brakowało powietrza, i aż swędziały mnie poduszeczki łap, tak bardzo chciałem wyjść, rozprostować grzbiet i rozejrzeć się dokoła.
Nie wiem, jak długo trwała nasza podróż – ale pamiętam , że przybyliśmy do celu nocą.
Pociąg zatrzymał się w szczerym polu, drzwi przedziału otworzyły się i konduktor zabrał nasze bagaże.
- Dziękuję – powiedział nauczyciel, a wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego.
- Pan mnie nie poznaje – powiedział cicho konduktor.
Przycisnąłem nos do szpary w torbie i wytężyłem wzrok.
- Nie – odparł nauczyciel.
Konduktor wysoko uniósł lampę.
- Michał Jasnota – powiedział konduktor. – Pana pierwsza klasa, ostatnia ławka. Kulki moczone w atramencie.
Nauczyciel zbliżył twarz do twarzy konduktora.
- Teraz poznaję – uśmiechnął się.
W oddali zaklaskały końskie kopyta.
- Zniszczyłem panu koszulę – powiedział konduktor.
Maszynista wychylił się z parowozu i błysnął latarką.
- Tylko kołnierzyk – rzekł nauczyciel. – koszuli nic się nie stało.
- Chciałem…chciałem pana przeprosić.
Nauczyciel położył dłonie na ramionach konduktora.
- Nigdy się nie gniewałem…Ot, było mi trochę przykro…
Konie zatrzymały się tuz przed nami.
- Wsiadać, wsiadać – ponaglał woźnica. Nauczyciel podsadził dziecko, podał woźnicy torby i wskoczył do bryczki.
Konie ruszyły zbyt szybko, parskając i kładąc po sobie uszy.
- Zaraz tu będzie piekło – woźnica odwrócił się do nauczyciela. – To pociąg na front. Ci z lasu…
Nie dokończył, bo mój pan błyskawicznie wyskoczył z bryczki i puścił się biegiem za oddalającym się pociągiem.
- Michał ! – wołał. – Michał, uciekaj !
Dwa czerwone światła, jak oczy drapieżnego zwierzęcia znikły w mroku
- Michał ! – głos nauczyciela odbił się płasko od ściany dalekiego zagajnika..
Powietrzem targnął nagły huk i w ciemności rozjarzyła się kula ognia.
- Na miłość boską, niech pan wsiada ! – woźnica przechyliwszy się na koźle szarpnął rękaw płaszcza mojego pana.
Konie chrapiąc wspinały się na tylne nogi.
- Chce pan zgubić nas wszystkich ?
- Pan nauczyciel wsiada…- rozpłakało się dziecko.
Mój pan drgnął i odwrócił twarz w stronę chłopca. Ujrzałem obce oblicze, ściągnięte bólem grymasem rozpaczy.
- Pan wsiada, pan nie gubi nas – powtórzył chłopiec.
Konie podrzucały głowami szeroko rozdąwszy chrapy.
- Trzymaj – woźnica podał chłopcu lejce i siłą wsadził mojego pana do środka.
A potem konie pomknęły polnym traktem.
Nauczyciel siedział opuściwszy głowę, a ja patrzyłem na urwany rękaw jesionki.
Koła bryczki grzęzły w śniegu pomieszanym z błotem, spod końskich kopyt odrywały się małe bryłki błota, a w oddali, za nami trwał zamęt.
Przez szparę w torbie zaczerpnąłem porządny haust powietrza i spojrzałem na niebo. Nie było na nim mojej gwiazdy, tylko blady, spuchnięty księżyc ukryty do połowy za chmurą.
Zacisnąłem mocno oczy. Byłem daleko, gdzie wszystko wokół mnie było obce i nieznane.
Bałem się i pocieszała mnie jedynie myśl, że obok jest mój pan…
cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lut 03, 2008 18:49

:strach:

czekamy na cd.....

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 04, 2008 8:47

:love: Caty...
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Pon lut 04, 2008 9:48

A ja się siłą zmusiłam do nieczytania przez 3 odcinki i miałam cudną dobranockę wczoraj..
Caty :*
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pon lut 04, 2008 11:10

:strach: :strach: :strach:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 04, 2008 19:19

I tak znużony kołysaniem bryczki – usnąłem
- Nareszcie ! A my już umieramy z niepokoju !
Głos, który wyrwał mnie ze snu poznałbym na końcu świata, i , prawdę powiedziawszy, słysząc go wcale się nie ucieszyłem.
Głos należał bowiem do starszej pani, która nie darzyła mnie sympatią…
- A coś ty nam przywiózł ! – głos zabrzmiał teraz ostro i nieprzyjemnie.
- Dziecko – odparł mój pan. Głos miał zmęczony i cichy, przyprawiający mnie o dreszcz.
- Żydowskie dziecko – starsza pani zawrzała oburzeniem. – Narażasz nas wszystkich !
Nauczyciel schylił się i wziął do ręki torbę.
- Nie wyrażam zgody – za plecami zony pojawił się starszy pan. – Jako ojciec Eweliny nakazuję ci wejść do domu. Wam – poprawił się patrząc na chłopca.
Chłopiec wsunął rękę w dłoń mojego pana.
- A ty jak masz na imię ? – zapytał ojciec Eweliny.
Chłopiec spuścił głowę.
- Michał. – powiedział nauczyciel. – Michał Jasnota.
Starszy pan zatarł ręce.
- Widzisz ? – zwrócił się do żony. – Michał Jasnota. Czy tak nazywałoby się żydowskie dziecko ?
Starsza pani zamruczała cos pod nosem i weszła w głąb domu – a my za nią.
Byłem pewien, że za chwilę wybiegnie z radosnym krzykiem Karolina, że rozlegnie się cichy śmiech Eweliny. Ale nikt, prócz starszych państwa nie oczekiwał nas…
Starszy pan zaprowadził nas do sypialni na pięterku i zszedł na dół.
- Od dzisiaj nazywasz się Michał – powiedział nauczyciel.
Chłopiec posłusznie pokiwał głową.
- Ale nie zapominaj, jak nazywali cię rodzice .
Nauczyciel przewiesił jesionkę przez poręcz krzesła, położył na stole kapelusz i otworzył torbę.
Oślepiło mnie światło, skuliłem się tak bardzo, że stałem się prawie niewidzialny.
- Prosimy na kolację – starszy pan cicho jak duch pojawił się w progu drzwi.
- Kolacja – powtórzył chłopiec , ponownie wziął mojego pana za rękę i zeszli na dół.
Najciszej jak się dało wyszedłem z torby i rozprostowałem grzbiet.
Z przyjemnością wyprężyłem łapy i parę razy – wzorem Mruczka – drapnąłem pazurami oparcie ogromnego fotela.
Przez uchylone drzwi słyszałem przyciszone glosy ludzi. Cicho, w każdej chwili gotów do ucieczki zszedłem pod uchylone drzwi jadalni.
- Ewelinę udało się wysłać w ostatniej chwili – opowiadała z przejęciem starsza pani.
- Wcale nie powiedziała, że chciała tam jechać – mruknął pod nosem starszy pan. – Zresztą Wincenty też wolałby zostać.
Starsza pani fuknęła jak rozłoszczona kotka.
- Zostać, i ożenić się z tą okropną dziewczyną z…
Starszy pan wstał od stołu i wyjął coś z szuflady kredensu.
Za chwilę zapachniało czymś ostrym lecz przyjemnym, niebieski dym uniósł się nad stołem jak mały obłok
- Teraz dzieci pójdą spać – powiedział starszy pan, wziął chłopca i wyszli z jadalni.
Na pewno zauważyliby mnie, gdybym w porę nie uskoczył od szpary w drzwiach.. Umyty i przebrany w czystą piżamę chłopiec w jednej chwili przestał przypominać małego, zalęknionego brudasa.
- Mam wnuczkę, chyba w twoim wieku – powiedział starszy pan. – Jutro zobaczysz jej zdjęcia. Bardzo, bardzo nie chciała wyjeżdżać…Ma na imię Karolina. Dobrze, że przyjechaliście…W tym domu zaczęło brakować dziecka.
Chłopiec posłusznie położył się do łóżka, ale kiedy tylko starszy pan opuścił pokój wstał i podszedł do torby, w której mnie ukryto.
- Magiczny kot…- szepnął. – Nie bój się. Ty jesteś…taka sama tajemnica, jak ja.
Pomyślałem sobie, że w pewnym sensie jesteśmy do siebie podobni – stworzenia nocy, skrywające się za dnia, wychodzące, gdy zmrok otula ziemię.
Cicho i ostrożnie, aby nie przestraszyć dziecka wyszedłem z ukrycia.
- Magiczny kot – pozdrowił mnie chłopiec.
Przysiadłem na skraju krzesła i pozwoliłem, aby poprawił mi przekrzywioną, czerwoną kokardę.
A kiedy jego drobna ręka dotknęła mojego futra poczułem, jak przenika mnie miły dreszcz.
Z mojej piersi rozległo się miłe mruczenie.
Oczy chłopca zapaliły się jak dwie gwiazdki.
- Chodź do mnie, kot – powiedział robiąc mi wygodny dołek na poduszce.
Dla wygody udeptałem nieco przygotowane dla mnie miejsce i zwinąłem się w kłębek.
- Może ty jesteś kot golem – powiedział nagle chłopiec i swoją niepoprawną mową opowiedział mi o stworzeniach z gliny mających niezwykłą moc.
Nocą śniły mi się duże, ciepłe ręce garncarza ugniatające znalezioną pod lasem bryłkę gliny… ”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon lut 04, 2008 20:00

znów jestesmy pierwsi :D

Caty :love: ... super...

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 04, 2008 20:08

Ja byłam pierwsza, ja... Tylko najpierw musiałam nos wysmarkac, oczy wytrzec, co by patrzec sie dalo i dlatego tak pozno ..
Caty :*
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pon lut 04, 2008 20:12

....

milczenie pełne zachwytu.... i wzruszenia...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 05, 2008 16:54

Doczytałam ostatnie odcinki. Też nie wiem co powiedzieć... Natłok myśli i wrażeń...

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lut 05, 2008 18:55

Opowieść osiemnasta
„ Starszy pan krążył po jadalni krokiem nie wróżącym nic dobrego. Zaś starsza pani stała przy oknie, a cała jej sylwetka wyrażała oburzenie i urazę.
- „ Mąż Twój, córko , na skutek przeżyć ostatnich tygodni mocno podupadł na zdrowiu i modlę się do najświętszej panienki, aby nie była to choroba psychiczna…” – starszy pan rzucił na stół arkusik papieru. – „ Sprowadził do naszego domu dziecko cygańskie czy żydowskie, i razem z chłopcem udają, że gliniany kot ożywa nocą…”
Starszy pan wyjął z szafki cygaro i szarpnął sumiasty wąs.
- Czy ty sobie zdajesz sprawę , kobieto, że podpisujesz wyrok ? Na małżeństwo Eweliny i na nas samych ? Wiesz przecież, że listy są pod kontrolą…a nuż ktoś trafi na twój…jesteśmy zgubieni, ty, ja i wszyscy. Wiesz, co robią z chorymi psychicznie ? A Cyganie ? A Żydzi ?
Starsza pani poczerwieniała na twarzy.
- Czy Ewelina nie ma prawa wiedzieć, że mąż jej i ojciec jej dziecka zwariował ?
Starszy pan z pasją cisnął cygaro na podłogę.
- Chłopiec fantazjuje…Jak długo ukrywał się, nie wiadomo, co widział, co przeżył – tego też nikt nie wie…Jan jest nauczycielem, zna dusze dzieci. Bawi się z nim tak, jak bawił się z Karoliną…
Awantura wy6buchła następnego dnia rankiem, kiedy starsza pani weszła do sypialni chłopca i zauważyła mnie – glinianą figurkę leżącą na poduszce obok buzi dziecka.
Wzięła mnie w dwa palce i postawiła na oknie patrząc z takim obrzydzeniem jakbym był brudny, albo chory…
- Przywlókł tutaj to paskudztwo…- mruknęła. – Ale Biblii rodzinnej zapomniał…
Chłopiec obudzony szmerem kroków usiadł na łóżku. Położył rękę na poduszce i zerwał się na równe nogi.
- Mój kot ! – zawołał. – Gdzie mój kot ?
Nauczyciel wbiegł do pokoju.
- Mój kot ! – płakał chłopiec. – Zabrali mój kot !
Nauczyciel rozejrzał się dokoła. Podszedł do okna i zdjął mnie z parapetu.
- Tu jest twój kot – powiedział.
- Nasz kot – poprawił go chłopiec.
Nauczyciel pogłaskał czarne loki chłopca.
- Postawimy go na okno, będzie sobie wyglądał…A ty tymczasem zbiegnij do kuchni i przynieś mu miseczkę mleka.
Chłopiec zerwał się jak ptak. Zatupotały bose stopy i za chwilę usłyszałem, jak rozmawia ze starszym panem.
- Niespełna rozumu jesteś – syknęła starsza pani i wyszła z sypialni.
Zaś mój pan podszedł do okna i odwrócił mnie twarzą ku sobie.
- Nie wiem, kocie – powiedział – czy jestem szalony, czy pozostałem normalny w tym szalonym świecie…i jest mi wszystko jedno, czy moje życie, to baśń, którą ktoś – może sam Bóg - mi opowiada, czy jestem bożym szaleńcem…
Chłopiec wbiegł do pokoju z miseczką pełną mleka.
- Ale musimy zostawić je do wieczora – powiedział poważnie – bo wieczorem kot się zamieni.
Przesiedziałem cały dzień w niedużej słonecznej plamie na parapecie okna, a wieczorem starsza pani zasiadła do pisania listu.
Po awanturze, jaka miała miejsce w salonie, list starszej pani , rzecz jasna nie został wysłany za to starszy pan trzymając chłopca na kolanach skreślił parę słów do Karoliny, powiadamiając ją o niespodziewanej wizycie jej kuzyna – Michała.
Wiedziałem o tym wszystkim, ponieważ chłopiec zabrał mnie ze sobą na dół i postawił na dużym, zaścielonym białym obrusem stole.
Starszy pan przyniósł pękatą kopertę i wyjął z niej jakiś nieduży kartonik.
- To jest Karolina – powiedział podając go chłopcu.
Chłopiec uważnie przyjrzał się fotografii , a potem podsunął ją prosto pod mój pyszczek.
Rzeczywiście – na kartoniku była Karolina, jak żywa, tylko trochę starsza, niż ja zapamiętałem. Zrozumiałem, że musiało upłynąć sporo czasu.
Chłopiec sięgnął po leżący na stole list.
A potem niewprawną ręką ujął pióro i nagryzmolił pod spodem KAROLINA ANJOŁ.
Starszy pan uśmiechnął się i wsunął list do koperty.
- Gdyby tu była miałbyś się z kim bawić – powiedział.
Gdy za oknami pociemniało chłopiec zaniósł mnie do pokoju i postawił przed miską mleka.
- Gdy będę duży pojadę do Karolina i ożenię się z nią – powiedział chłopiec.
Rozkoszowałem się smakiem mleka nawet nie podejrzewając, jak prorocze były słowa chłopca...


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 05, 2008 19:06

Czemu tak daleko do jutrzejszego wieczoru.......
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Anna2016 i 70 gości