[Bydg] Fundacja Kocia Dolina - Jellylorum odeszła za TM [']

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Wto gru 25, 2007 12:25

Obrazek Obrazek Obrazek
show must go on

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw gru 27, 2007 11:37

Jelly zamieszkała na parapecie. Schodzi wprawdzie na siku i do misek, czasem nawet sypia gdzieś na dole, ale parapet i tak jest najbezpieczniejszym miejscem w domu. Ma tam oczywiście miskę z wodą, kocyk. Tylko z kotami polubić się nie chce. Mnie już polubiła, nawet zostałam zaszczycona buziakiem. Ale nie można zbyt długo przebywać obok Jelly, bo włącza się warczenie i buczenie...

Obrazek Obrazek Obrazek

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob gru 29, 2007 1:56

No i nie wierzę własnym oczom 8O

Wiecie, co robi w chwili obecnej Jellylorum?

Bawi się piórkami na patyczku. Nosi sobie w pyszczku, podskakuje, przewala się na grzbiet i podrzuca te piórka (wraz z patyczkiem ofkors).

Nie zasnę... 8O :lol:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob sty 19, 2008 1:36

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lut 01, 2008 16:31

Niedługo Jelly wymyśli, jak używać łyżki chyba. Kubeczek po jogurcie, fakt, jest za wąski dla kociego pyszczka, ale przecież mądry kot znajdzie sposób na wszystko. No i mądry kot wybiera sobie resztę jogurtu łapką :) Jednak rozgląda się tak, jakby czegoś poszukiwała. Dlatego uważam, że owszem szuka - łyżeczki ;)

Jelly coraz fajniejsza. Ale nadal nie chce spać na łóżku. Ale przynajmniej pozwala się głaskać :D

Poza tym ona jest prześliczna, proporcjonalnie zbudowana i ma idealny pyszczek. Prawdziwa księżniczka :king:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lut 04, 2008 15:20

Obrazek Obrazek

Kto mnie przygarnie? - manipulatorskie sztuczki wzrokowe Jelly ;)

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lut 19, 2008 19:11

Jak ona wypiekniała. Futerko gładkie, nabrala kształtów i nie jest juz taka zabiedzona jak wtedy kiedy ja przywieźlismy. Widac , ze ma doskonała opiekę :D
Madziu dziś podesłałam pieniążki za wirtualną adopcje w lutym. byłoby fajnie gdyby ktos ja pokochał w realu...

mini2

 
Posty: 410
Od: Sob lut 01, 2003 9:35
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 06, 2008 21:57

Jelly i Smakija.

Zapomnieli o łyżce :?

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw mar 06, 2008 22:14

A kto w tle z łózka schodzi?
Obrazek
Naszym kotom się przelewa - darowiznę na konto!
Fundacja Kocia Dolina Lukas Bank SA /O. Toruń
47 1940 1076 3018 9272 0000 0000

Igulec

 
Posty: 4284
Od: Wto mar 28, 2006 21:15
Lokalizacja: Kocia Dolina Filia Inowrocław

Post » Czw mar 06, 2008 23:09

Tigrisek 8)

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw mar 27, 2008 17:34

Jellylorum jest u mnie już ponad 3 miesiące.
Oczywiście nikt się nią nie interesuje.
Ale jako, że Jelly jest nieoswojona (nadal, niestety), nie ma w tym nic dziwnego.
Od momentu, gdy w domu pojawiły się psy, Jelly przeżywa ogromny stres.
Nie pisałam o tym wcześniej, bo miałam nadzieję, że się to zmieni jednak, ale mam wrażenie, że jelly nie chce być domowym kotem :( Mam też wrażenie, że ta śliczna kotka męczy się w mieszkaniu. W dalszym ciągu nie można jej pogłaskać, w dalszym ciągu Jelly rzuca się na rękę sypiącą jedzenie (jestem przez nią ciągle podrapana i pogryziona), o złapaniu jej do weta nie ma mowy (tzn. technicznie to oczywiście jest możliwe, ale stres jaki kotka przeżywa wtedy jest nie do opisania).
Z kotami się nie zaprzyjaźniła. Ze mną to już w ogóle...

W związku z powyższym zaczęłam się zastanawiać, czy dla Jelly nie będzie lepszym rozwiązaniem życie na wolności... Nie wiem, czy w miejscu, w którym została złapana jest sens ją wypuszczać. Chyba nie bardzo. Ale gdyby gdzieś znalazło się miejsce, np. na wsi, w bezpiecznej okolicy, gdzie miałaby zapewnione dokarmianie i opiekę, mogłaby odżyć... Nie wiem sama, czy te moje rozważania mają jakiś sens. Na razie muszę Jelly zawieźć do weta. Bo chyba jest podziębiona, brzydko oddycha, przydałby się antybiotyk pewnie (tylko, że dopyszcznie nie odważę się jej podawać...). Z drugiej strony boję się ją zabierać do weta, bo to ogromny stres dla niej i nie jestem pewna, czy w tym stresie nie spadłaby jej na maksa odporność (i tak już niska).

Może ktoś ma jakiś pomysł? Bo na oswojenie Jelly są nikłe szanse. A ja nie mogę patrzeć, jak ona cierpi :( A widzę, że dobrze jej tu nie jest...

Nie chcę się jej, mówiąc brzydko, "pozbyć". To nie tak. Po prostu widzę, że ona się nie nadaje na kota domowego. A na pewno nie nadaje się na kota mieszkającego w stadzie, bo to dla niej oznacza życie na parapecie. Owszem, ma tam swoje miski. Kuwety chwilowo nie ma, bo kuweta przestawiona została do klatki dla strachulców (Inka).

Powiem szczerze, że nie wiem, co robić :(

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt kwi 04, 2008 23:04

Interesuje mnie ta kotka. Domyślam się, że rozpacz bywa ogromna. Jestem z Bydgoszczy, ale jeszcze się nie zdecydowałam. Zadam dosyć istotne pytanie: czy ona źle się czuje w ograniczonych warunkach działania, czy po prostu u ciebie, jak sądzisz? Prawdziwie dziki kot nie dałby ci życ a to stworzenie mieszka u ciebie już trzy miesiące a ty masz się dobrze najwyraźniej (poza depresją spowodowaną nadmiarem obowiązków).Jeżeli śpisz dobrze, to znaczy, że w moich kategoriach jest 'udomowiona'. Milion pytań, wiem.

susoi

 
Posty: 6
Od: Pt kwi 04, 2008 22:48

Post » Pt kwi 04, 2008 23:18

Witaj,
próbowałam przez gg zawołać reddie na forum, ale milczy. Z pewnością jednak jutro odpowie na pytania, więc jeśli jeszcze jakieś przyjdą Ci do głowy, to zadawaj hurtowo i niech ci nawet do głowy nie przyjdzie zamartwiać się ich ilością :lol:
Obrazek
Naszym kotom się przelewa - darowiznę na konto!
Fundacja Kocia Dolina Lukas Bank SA /O. Toruń
47 1940 1076 3018 9272 0000 0000

Igulec

 
Posty: 4284
Od: Wto mar 28, 2006 21:15
Lokalizacja: Kocia Dolina Filia Inowrocław

Post » Pt kwi 04, 2008 23:49

Hej, susoi :) Dopiero przed chwilą się dowiedziałam, że ktoś się odezwał w sprawie Jelly... :oops:

Jeśli chodzi o Jelly - myślę, że ona prawdopodobnie jako kotka jedynaczka będzie do całkowitego oswojenia, jednak zdecydowanie źle się czuje przy większej ilości zwierząt w domu.
Wiesz, ona tak naprawdę spokojnie sobie radzi u mnie. Ale to nie jest życie w pełni. Ona stara się przetrwać. Mieszka na parapecie, schodzi na dół, gdy musi iść do kuwety (miski stoją na parapecie). Syczy i buczy na każdego kota (bo że na psa to akurat nic dziwnego), który pojawi się w zbyt bliskiej w jej odczuciu odległości. Głaskać się pozwala przez 3-4 minuty, czasami. Jeśli nie ma ochoty na głaskanie, wtedy ostrzega warczeniem lub nawet czasem bez ostrzeżenia wali łapą z pazurami. Mam nieco blizn od jej ostrych pazurków (ze zrozumiałych względów obciąć pazurków jej nie mogę - zbyt duży stres dla niej, bo trzeba ją zawinąć w koc i takie tam niemiłe dla kota metody).

Powiem tak - Jelly jest smutna. Ciężko mi powiedzieć, czy ona tęskni za wolnością, może wcale nie o to chodzi. Zdarza mi się widywać ją rozwaloną błogo na tym jej parapecie, wygrzewającą się w słońcu, ale to są chwile tylko... Często siedzi w otwartym oknie i patrzy sobie na świat. Ja nie wiem, czy myśli wtedy, że tam na zewnątrz jest tak fajnie, a ona tu się męczy, czy po prostu sobie tylko patrzy jak to kot. Drzwi ją np. w ogóle nie interesują, więc nie wiem jak z jej tęsknotą za wolnością tak naprawdę jest...

Jelly nie jest dzika. Jelly nie ma po prostu możliwości się wyluzować. Jest spięta. Niewątpliwie to trudny kot. Bardzo zamknięty w sobie.

Ja nawet mam obawy przed zabraniem jej do weta - dla niej to ogromny stres, a ja panicznie boję się fipogennego działania stresu :(

Jeśli byłabyś zainteresowana adopcją Jelly, to zapraszam na gg 1012600. Możemy porozmawiać na ten temat. Nie ukrywam, że dałaś mi nadzieję, że ta śliczna kiciulka jeszcze może mieć szansę na szczęśliwą egzystencję.

Ja też miałabym parę pytań... Tak na początek: czy oferujesz dla niej domek wychodzący, czy niewychodzący? Jeśli wychodzący, to w jakiej okolicy, a jeśli niewychodzący, to jak wyglądałaby kwestia z bezpieczeństwem kotki (mam na myśli okna/balkon). Przyznam, że spałabym spokojniej, gdyby to był jednak dom niewychodzący, jednak nie wiem już sama co dla Jelly byłoby lepsze...

Pozdrawiam serdecznie!

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie kwi 06, 2008 0:05

Jeśli nic się nie zmieni, to Jellylorum w przyszły weekend zamieszka u susoi :)

Susoi mieszka po sąsiedzku z moimi rodzicami :D Przy tej samej ulicy. Jak się cieszę. Będę mogła odwiedzać Jelly sobie przy okazji wizyty u rodziców :D

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości