mar9 pisze:bardzo mi przykro, że masz takie problemy z Brodzią, czuję się współwinna, boć to ode mnie ją dostałaś,

ale u mnie nic nie wskazywało na to, że może być z niej taka dominantka

Ależ Mar9 przecież takich sytuacji nie da się przewidzieć, w żadnym przypadku nie obwiniam Ciebie ani nikogo innego.
Im dłużej Bródka jest ze mną to tym lepiej zaczynam rozumieć jej problem, tak przynajmniej mi się wydaje
Zauważyłam, że po atakach Bródka odwraca się, ucieka i stara się gdzieś schować. Z dominacją to ma niewiele wspólnego, raczej wydaje mi się, że Bródka to typowa kocia jedynaczka i potrzebuje niezakoconego domu. Jest idealnym kotem gdy jesteśmy same w pokoju, przytula się, włazi na kolana. Mam wrażenie, że te jej ataki to zazdrość o inne koty. Moje mieszkanie zostało podzielone na dwie strefy, w jednym pokoju urzęduje Bródka (na noc i jak wychodzę do pracy zamykam drzwi), reszta mieszkania należy do rezydentek. Jak jestem w domu, drzwi do pokoju są otwarte ale koty wcale nie pragną bliższych kontaktów. Rezydentki boją się wejść do pokoju a jak się za bardzo zbliżą to Bródka biegnie je przepędzić. W nocy chcę aby rezydentki czuły się bezpieczne i dlatego zamykam drzwi do pokoju w którym jest Bródka. Brodzia już 2 miesiące jest na kroplach Bacha, efektów nie widać inne zabiegi też nie przynoszą rezultatów. Na dłuższą metę takie życie wydaje mi się niemożliwe, bo wszyscy się męczą. TŻ już ledwo toleruje 2 kuwety koło telewizora (Bródka musi mieć jedną na qpalka i drugą na sioo, jak była jedna kuweta, to sioo lądowało obok, na dywanie

).
Proszę wymyślcie coś, bo jak nic się nie zmieni w ciągu kilku tygodni to będę zmuszona szukać jej nowego niezakoconego domu. Jedno co mogę obiecać, to to, że to będzie dom sprawdzony na wszelkie możliwe sposoby. Na dnie serca mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone... ..i futra chociaż zaczną się tolerować
