Wiecie co Maciuś to jest książątko pełną gębą. Nie wskoczy sam na kolana. Stoi tak długo obok krzesła/fotela/itp i miauczy żałośnie aż się ktoś nie schyli i go na te kolana nie wsadzi.
Za to Bonzo ma gdzieś ceremoniał i ładuje sie na kolana nie zważając na nic, nawet na znajdujące się na owych kolanach dziecko
Poza tym koty zrozumiały obecną sytuację w sposób następujący: skoro Duża z Małym siedzą w domu cały dzień, to znaczy ze pory karmienia już nie obowiązują i sępić należy za każdym razem gdy znajdują się w kuchni

Przy czym skubane znalazły sprzymierzeńca w osobie Tubisia którzy patrząc na mnie z wyrzutem mówi: "Mamusiu daj kotkom mienska, one jobią miau!"
Panowie "jobią miau" od razu jak się znajdą z nami w kuchni, Aga jesteś pewna, że to kocurki? Może to są kotki? W rui?
Jeszcze trochę a zacznę się przemykać pod ścianami chcąc sobie kawę zrobić
