Przedadopcyjne dylematy - chodzi o toxoplazmozę.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 25, 2008 19:15

Olinka pisze:Opłacenie badań sami zaproponowali.
Wiedzą, że kontakt z chorym kotem, to tylko jedno z wielu źródeł zakażenia i, że to wcale nie tak łatwo się od kota zarazić. Nie ma w tym żadnej histerii.
Króliczka ma być drugim kotem u nich, jest już tam półtoraroczna rezydentka, która była przebadana na toksoplazmozę i jest zdrowa.
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 25, 2008 19:17

Jana pisze:Dla mnie jeszcze jedna sprawa jest dziwna - państwo zażądali badań na toxo, ale czy zaoferowali pokrycie kosztów? :roll:


Pokrycie kosztów badania zadeklarował Pan podczas rozmowy ze mną, ale mówił, że to badanie kosztuje 40 zł, ja zadzwoniłam do dwóch poznańskich gabinetów i ta cena to 100 zł, albo i troszkę więcej. Napisałam smsa, że tyle to kosztuje. Nie dostałam odpowiedzi. Dziś zrezygnowali.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 25, 2008 19:19

Olinka pisze:
Jana pisze:Dla mnie jeszcze jedna sprawa jest dziwna - państwo zażądali badań na toxo, ale czy zaoferowali pokrycie kosztów? :roll:


Pokrycie kosztów badania zadeklarował Pan podczas rozmowy ze mną, ale mówił, że to badanie kosztuje 40 zł, ja zadzwoniłam do dwóch poznańskich gabinetów i ta cena to 100 zł, albo i troszkę więcej. Napisałam smsa, że tyle to kosztuje. Nie dostałam odpowiedzi. Dziś zrezygnowali.


No, to chyba lepiej, że nie wzięli Króliczki...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt sty 25, 2008 19:23

mircea pisze:
ariel pisze:
Kid pisze:Może to i lepiej? Jaka jest gwarancja, że w razie zarażenie się toxo np. przez kontakt z surowym miesem czy ziemią nie oddali by kota, no bo przecież wiadomo, że to koty przenosza toxo :roll: . Może jeszcze by ci wyrzucali, że ich oszukałaś. A przecież kot i człowiek moga to świństwo złapać w każdej chwili.


Podzielam zdanie Kid.
Rozumiem troskę o własne zdrowie, rozumiem troskę o przyszłe dzieci, ale przesada nikomu nie służy.


Nie widzę w działaniu tych ludzi przesady.

Abstrahując od tego, że państwo się wycofali - z tego co wiem, to oni chcieli przebadać kotkę przed adopcją właśnie dlatego, że jeśli nawet przyplątałaby się w trakcie ciąży toxo (odpukać!) to oni mieliby pewność, że to nie od kota (a przynajmniej, że nikłe jest prawdopodobieństwo zarażenia od kota). Tak zrozumiałam ich intencje po rozmowie z Olinką.
Olinka zresztą napisała tutaj, że państwo są zaznajomieni z tematem toxo, wiedzą, że można zrazić się także w inny - bardziej prozaiczny sposób - i dla spokoju sumienia chcieli mieć jedynie pewność, że gdyby coś się stało, to jednak byłby to tylko pechowy przypadek, a nie wina ukochanej kici.
Dlatego też dla mnie takie zachowanie było jedynie przejawem zapobiegliwości i dmuchania na zimne.
Kot nie byłby winien choroby, bo był przebadany - zrobili wszystko, co mogli, więc miel;iby spokojne sumienie.
To jest moim zdaniem bardziej ok, niż oddawanie kota, bo żona zaszła w ciążę... :roll:

a że się wycofali? szkoda... :(


A mnie mimo wszystko ta Ich prośba nieco zbiła z tropu.

Wszystkim dziękuję za wypowiedzi w tym wątku.

Tak czy inaczej problem w tym momencie przestał istnieć.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 25, 2008 19:24

Trochę mnie takie podejście do sprawy dziwi :roll:
Najpierw oczekujemy od nowych opiekunów odpowiedzialności i realnej oceny swoich możliwości (zabezpieczonych okien, zdrowej karmy, sterylizacji itp.... - cała litania tego jest), a potem, kiedy trafiają się ludzie trzeźwo oceniający sytuacje dziwimy się, że chcą kota przed adopcją przebadać na toxo??

Jasne - łatwiej by było zjechać takich właścicieli, gdyby przebadali kota po adopcji i oddali z powrotem, bo by się okazało, że jest nosicielem :?

To czego tak naprawdę oczekujemy?
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 25, 2008 20:07

Mircea, ale przecież kicia równie dobrze dzień po badaniu jedząc niedogotowane mięso może złapać toxo. Fajnie, że chcieli ja badać - toxo to małpa wredna i potrafi narobić szkód. Ale chyba nie rozumieli, że to badanie nie daje gwarancji, że kot nigdy nie złapie toxo.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt sty 25, 2008 20:08

Że się zacytuję.
ariel pisze:
Olinka pisze:Najbardziej się boję, że jeśli ten temat pojawił się już na tym etapie, to kiedyś może wrócić, np. razem z Króliczką...


Ja też tak to odbieram.
Jeśli ktoś wie, jak trudno zarazić się od kota tokso, i chce robić wcześniej badania, to mam rozumieć, że nie będzie kota karmił surowym mięsem?
A jeśli kot złapie tokso po przyjściu do nich?
Czy kotce, która u nich jest robią badania co chwila?


Jeżeli ktoś wie, jaki są źródła zakażenia, to takie zachowanie nie jest dla mnie trzeźwym myśleniem i co więcej w taki m postępowaniu widzę zagrożeniedla kota w przyszłości. Ale może jakoś tak pokrętnie myślę, albo mam za dużo złych doświadczeń.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sty 25, 2008 20:12

I o to właśnie chodzi. Zgadzam się z Ariel.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt sty 25, 2008 20:20

Olinka pisze:
Jana pisze:Dla mnie jeszcze jedna sprawa jest dziwna - państwo zażądali badań na toxo, ale czy zaoferowali pokrycie kosztów? :roll:


Pokrycie kosztów badania zadeklarował Pan podczas rozmowy ze mną, ale mówił, że to badanie kosztuje 40 zł, ja zadzwoniłam do dwóch poznańskich gabinetów i ta cena to 100 zł, albo i troszkę więcej. Napisałam smsa, że tyle to kosztuje. Nie dostałam odpowiedzi. Dziś zrezygnowali.

Z tego co czytalam to swojego kota rezydenta przebadali wiec dziwne ze nie orientuja sie w kosztach.A swoja droga to maja kota praktycznie za darmo i jenorazowy wydatek 100 zlotych nie jest chyba cena nie do przeskoczenia, sterylke maja z glowy, szczepienia na razie też, Dziwne to wszystko, gdyby ja naprawde chcieli ta 100 nie bylaby przeszkoda. :roll:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt sty 25, 2008 21:20

Mosiu, nie sądzę, aby akurat opłata za badanie była tutaj przeszkodą.

A jeśli chodzi o toxo (hipotetycznie): planując ciążę, wiedząc, że nigdy toxo nie przechodziłam, a kot, którego mam w domu jest "czysty", chciałabym mieć również pewność, że kot, którego przygarnę jest zdrowy.
Nie dziwi mnie w tym nic.

Nie wiem, czy potencjalni właściciele zamierzali karmić kota surowym mięsem (mając na uwadze ich wiadomości o toxo - raczej w to wątpię). Nie wiem też, jak często zamierzali kota na toxo badać.

Uważam jednak, że zdecydowanie lepiej jest w takiej sytuacji przebadać kota przed adopcją, niż po. I dla mnie takie postępowanie świadczy o odpowiedzialności tych ludzi.

A dywagowanie: co by zrobili, gdyby się kot zaraził później jest co najmniej dziwne :roll: Nie wiemy, co by zrobili. Bez wątpienia jednak nie mogliby zarzucić Olince, że wzięli od niej chorego kota i to jest nie bez znaczenia.
Sądzę, że właśnie po to kot miał zostać przebadany, żeby w jak największym stopniu wyeliminować zagrożenie. I to jest - jak dla mnie - przejaw odpowiedzialności.


A z tej dyskusji wynika, że najlepiej jest, jak trafiamy na nowych właścicieli, którzy mają niewielkie pojęcie o kotach, chorobach odzwierzęcych itp. - bo im bardziej są w tym zakresie wyedukowani, tym większe podejrzenia wzbudzają, i temu się nie mogę nadziwić :?
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 25, 2008 21:34

ariel pisze:Że się zacytuję.
ariel pisze:
Olinka pisze:Najbardziej się boję, że jeśli ten temat pojawił się już na tym etapie, to kiedyś może wrócić, np. razem z Króliczką...


Ja też tak to odbieram.
Jeśli ktoś wie, jak trudno zarazić się od kota tokso, i chce robić wcześniej badania, to mam rozumieć, że nie będzie kota karmił surowym mięsem?
A jeśli kot złapie tokso po przyjściu do nich?
Czy kotce, która u nich jest robią badania co chwila?


Jeżeli ktoś wie, jaki są źródła zakażenia, to takie zachowanie nie jest dla mnie trzeźwym myśleniem i co więcej w taki m postępowaniu widzę zagrożeniedla kota w przyszłości. Ale może jakoś tak pokrętnie myślę, albo mam za dużo złych doświadczeń.

Hm
są ludzie, którzy nie dają kotom surowego mięsa ;)

Poza tym, weźcie pod uwagę, że być może ktoś z rodziny bądź znajomych tych państwa stracił ciążę z powodu zakażenia toksoplazmozą
albo może w ich otoczeniu urodziło się dziecko z toksoplazmozą wrodzoną?
Być może po prostu są "na świeżo" z tematem i dlatego budzi on u nich silne obawy.
Różne schizy można mieć i z różnych powodów.

Jak dla mnie - lepiej że zrezygnowali teraz, zamiast oddawać później kota jeśli cokolwiek się wydarzy.
Być może kiedy obawy osłabną państwo nabiorą dystansu i dadzą dom innemu kotu.

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pt sty 25, 2008 21:44

Może nie powinnam zabierać głosu,ale od "zawsze" dokarmiałam bezdomne koty i sprzątałam po nich 8) .Mam dwoje udanych dzieci i 0 przeciwciał na Toxo :? ,w drugiej ciąży pasjami objadałam się befsztykiem tatarskim bo tylko to tolerował mój organizm....U mnie w domu od zawsze były zwierzaki,rózne psy, koty,fretki,co się okazało....?Moja 3-letnia córa jakiś czas temu przechodziła Toxo 8O ,ja nie i nikt z rodziny 8O .Córce ,mądry lekarz zalecił to badanie bo przez 3-m-ce nie mogłam Jej wyleczyć z "grypy"Możecie mi ten ewenement wyjaśnić??

olek73

 
Posty: 188
Od: Śro sty 09, 2008 18:44
Lokalizacja: ŁÓDZ

Post » Pt sty 25, 2008 22:18

mircea pisze:A z tej dyskusji wynika, że najlepiej jest, jak trafiamy na nowych właścicieli, którzy mają niewielkie pojęcie o kotach, chorobach odzwierzęcych itp. - bo im bardziej są w tym zakresie wyedukowani, tym większe podejrzenia wzbudzają, i temu się nie mogę nadziwić :?

Dlatego nigdy nie adoptuje forumowego kota.
Z calym szacunkiem dla tych, ktorzy te koty ratuja.

kassia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1670
Od: Pt mar 18, 2005 14:22
Lokalizacja: Okno z widokiem na Wawel:-)

Post » Pt sty 25, 2008 22:21

Olek73, zakażenia między ludźmi są niemożliwe
a 3-letnia córka pewnie bawiła się w piaskownicy i stąd zakażenie.
Ot i cały ewenement ;)

Natomiast przez pryzmat własnego stylu życia i braku zakażenia nie możemy oceniać czyichś obaw związanych z tą chorobą
być może ci ludzie mają powód, żeby tak bardzo się obawiać
i w takim wypadku wcale się im nie dziwię, że poprosili o przebadanie kota zanim do nich trafi
zwłaszcza, że jeśli u nich byłby niewychodzący i nie byłby karmiony surowym mięsem, to ryzyko że złapałby później byłoby praktycznie żadne...

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pt sty 25, 2008 22:44

kassia pisze:
mircea pisze:A z tej dyskusji wynika, że najlepiej jest, jak trafiamy na nowych właścicieli, którzy mają niewielkie pojęcie o kotach, chorobach odzwierzęcych itp. - bo im bardziej są w tym zakresie wyedukowani, tym większe podejrzenia wzbudzają, i temu się nie mogę nadziwić :?

Dlatego nigdy nie adoptuje forumowego kota.
Z calym szacunkiem dla tych, ktorzy te koty ratuja.


Przepraszam, ale tej Twojej uwagi nie rozumiem.

Koty, które idą do ludzi ode mnie są zawsze zdrowe, przynajmniej raz zaszczepione - w wypadku kociąt dwukrotnie; kilkukrotnie odrobaczone, odpchlone, z zaświadczeniem od weterynarza o stanie zdrowia, po terapii antybiotykowej, jeśli była konieczna; po kuracji Scanomune, z czystymi oczami i uszami, bez zmian skórnych - chyba że, ludzie, którzy adoptują ode mnie kota chcą go świadomie wziąć w trakcie leczenia. Jeśli mnie na to stać, często przy pomocy forumowiczów, kastruję dorosłe koty, zanim dam je do adopcji. Wybieram osoby, do których trafiają moje koty bardzo dokładnie - ze względu na to, że zawsze czuję się za ratowane przez siebie koty odpowiedzialna i tyle, to bardzo proste. Jeśli z kotem, którego wyadoptowuję jest coś nie tak i ja o tym wiem, przyszli opiekunowie też o tym wiedzą. Im ktoś z przyszłych adoptujących lepiej orientuje się w zagadnieniach związanych z opieką nad kotami - tym lepiej dla mnie.

Króliczka jest wysterylizowana (nie przeze mnie), zaszczepiona, odpchlona, odrobaczona, odkarmiona, oswojona i zdrowa. Co jeszcze mogę dla niej zrobić - jako dom tymczasowy?! Ma też pewne "wady" charakteru, o których mówię wszystkim nią zainteresowanym.

Założyłam ten wątek, nie po to, żeby kogoś oceniać, żeby dywagować o przyszłości, itd. - tylko po to, żeby poznać opinie forumowiczów na temat czegoś, z czym spotkałam się po raz pierwszy - bo dla mnie taka prośba o badanie na toxo przed adopcją - jest "objawem" ogólnego sposobu myślenia ludzi, u których kot miałby zamieszkać. I po prostu miałam problem z oceną tego sposobu myslenia - czy on jest raczej odpowiedzialny, czy raczej "na wyrost". Nie szukam jednoznacznej oceny, bo tego się zrobić nie da.

Temat jest już wyczerpany, ponieważ w sytuacji rezygnacji domku z Króliczki stał się bezprzedmiotowy. Mi też trochę tego domku żal, ale widocznie tak miało być. Być może Ci mili ludzie znajdą gdzieś kota, który będzie spełniał wszystkie ich oczekiwania i osobę wyadoptowującą, która wszystkie ich oczekiwania także, bez zastrzeżeń, spełni.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], miau333, puszatek i 184 gości