Czwartek, godzina północna. Siedzimy razem w pokoju:ja i Frodo. Frodo się rozkręca, po paru godzinach drzemki na okiennym parapecie kocio znowu zlazł, zrobił kilka ósemek wokół moich nóg , sam wlazł mi na kolaną i domagał się głasków pod gardełko,dostał, zlazł, poszedł do kuwetki, obwąchał, pomarudził, wlazł, ślicznie zrobił ogromne sioo. Na chwilę schował się pod łóżko. Po chwili wylazł. Znów zwiedzanko, kilka chrupek, liźnięcie śmietanki po czym nastąpiła taka sytuacja: jem kanapkę z gotowaną wędliną z piersi indyka, Frodo pakuje sie na łóżko, bliziutko, bliżusieńko, patrzy znacząco, wsadza nos w kanapkę, bezczelnie liże. Nie wytrzymuję daję kawałeczek wędlinki (wiem, że nie wolno ale nie jestem z kamienia), Froduś pożera, oczywiście domaga się więcej. Ostatecznie pożarł dwa spore plastry pomimo, że cały czas ma pełne swoje michy. Ciekawe, że jakby chwilowo stracił zainteresowanie kobietami zza drzwi. Teraz ponownie śpi na swoim parapecie na oknie. Mój kochany...
