W wątku tym opisuję dalsze losy długowłosego króla Ryszarda znalezionego przez Marylę i Lim Lim i wyadoptowanego mi (duże dzięki za okazane zaufanie). Historia ta w wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70936
Frodo po wyjściu z transporterka spokojnie obwąchał wszystkie kąty do których został wpuszczony, część zwiedzania odbył falując swoją królewską kitą uniesioną do góry, zachował spokój i godność , zjadł pół puszki wołowej scheby popił śmietanką 12%, po czym zasnął w szafie. Kocie panny wsuwały mu swoje łapki pod drzwiami do obwąchania i vice versa - nie było na razie żadnych dąsów ani syków no ale poznanie było "przez drzwi". Przełamałam nieśmiałość i po pół godzinie wyciągnęłam Froda z szafy a ten wtulił się we mnie ufnie i zatraktorzył. Zlazł z kolan, łyk śmietanki, małe zwiedzanko, po czym zasnął jak dziecko na oknie, na kołderce a wcześniej z zainteresowaniem powyglądał przez okno. W kontaktach z domownikami nie wykazuje płochliwości raczej niewielką nieśmiałość. Bardzo dobrze zareagował na Ingę (6 lat) i Kubę (13 lat), wyciągał się na parapecie w czasie głaskania, mruczał, poddawał głowę do głaskania, w ogóle się nie przestraszył dzieci. Moim zdaniem jest to absolutnie zwierzę rodzinne, kochające i ufające ludziom. Możecie wierzyć lub nie ale podbił serca nas wszystkich łącznie z TŻ-tem, któremu na powitanie tryknął baranka. Teraz tylko trzymać kciuki aby dogadał się z pannami. Jutro będą foty, bo dzisiaj nie chcę robić za dużego zamieszania.