Ja niestety w poniedziałek 04.02 już wyjezdzam za granicę,w związku z czym mam naprawdę sporo spraw do załatwienia dlatego nie moge pomóc Iwonce i tym kotkom tak jak to by należało zrobić dlatego
zwracam się z ogromna i serdeczna prośbą do wszystkich z Cz-wy, którzy tutaj być może zaglądają- POMÓŻCIE PROSZĘ!
Byłam w sobotę zajrzeć u kotków,ale nie udało mi się porozmawiać z nikim ze szkoły,wiec poszłam tam wczoraj raz jeszcze,ale właściwie nikt mi nie był w stanie powiedzieć kiedy i gdzie mogę dorwać dyrektora szkoły. Porozmawiałam chcwilę z Paniami z kuchni i to w sumie tyle,bo nic z tego nie wyniknęlo: Panie nie mają wpływu na decyzje dotyczące tego budynku-wiadomo.
Zostawiłam tylko tym bidom troche jedzenia i jak wykładałam puszke na talerzyk to dosłownie w sekunde zjawiła się kotka ( chyba kotka) buro-biała-czyli taka trzecia Ptysia
Chyba była nieźle wygłodniała bo nawet się mnie nie bała tylko od razu podeszła do spodeczka i zaczeła wcinać, ale pogłaskać się nie dała oczywiście.
Budki tak jak pisała Iwonka zostały usuniete, ruiny budynku pozabijane płytami i deskami,a miejsce gdzie koty były karmione jest oznaczone taśma czerwoną (cokolwiek to znaczy), jednym słowem kotom zostały krzaki,samochody i goły beton!
Najbardziej martwię sie o tego kotka z chorą łapką i o to,że zrobiło się naprawdę dośc zimno w Cz-wie,wiec te bidulki nawet nie mają się gdzie ogrzać
Pomijam już fakt,że jak tylko zacznie robić się cieplej, a to już niedługo zapewne, koty zaczną się rozmnażać i będzie horror większy niż jest.
Serce sie kraje, naprawdę
P.S. Dzwonię od rana do częstochowskiego TOZ,ale tam nikt nie odbiera tylko się włacza automatyczna sekretarka cięgle
A czy straż miejska mogłaby coś w tej sprawie pomóc?
pytam bo nie wiem jak to jest prawnie